65 ROCZNICA POZNAŃSKIEGO CZERWCA PRZYCZYNY, PRZEBIEG I SKUTKI POZNAŃSKIEGO CZERWCA

Igor Megger

By przybliżyć wydarzenia, które opisujemy, należy je umiejscowić w czasie. Dlatego też zacznę od opisu przebiegu wydarzeń zwanych w historiografii „Poznańskim Czerwcem”.

W tym miejscu warto zastanowić się nad samą nazwą wydarzeń. W czasach tzw. „Polski Ludowej” temat tych wydarzeń poruszany był rzadko, a jeżeli już, to używano głównie pojęcia „Wypadki Poznańskie”, które to pojęcie bagatelizowało rozmiary wydarzeń. Podobnej nazwy używa Jan Ptasiński w tytule swojej książki – „Wydarzenia Poznańskie”. Obecnie coraz częściej używane jest sformułowanie „Powstanie Poznańskie” – które moim zdaniem jest sformułowaniem zbyt na wyrost. Dlatego używam sformułowania neutralnego „Poznański Czerwiec 56”. Jest to zresztą wśród społeczeństwa najczęściej stosowana nazwa, co zauważyłem podczas wielu rozmów z mieszkańcami Poznania.

Kiedy w lutym 1945 r. wojska radzieckie wkroczyły do Poznania wyzwalając go spod pięcioletniej okupacji Niemieckiej, mieszkańcy Poznania z ulgą odetchnęli. Pięcioletnie rządy hitlerowskie na trwałe wryły się w pamięć mieszkańców tego miasta. Fort VII, Dom Żołnierza czy też podpoznańska wieś Żabikowo – przed wojną nie nacechowanie negatywnie i neutralne miejsca, przez lata 1939-1945 zostały gęsto zroszone krwią Polaków, co Poznań pamięta do dziś. Dlatego też Poznaniacy uznali, że nic gorszego nie może ich już spotkać i oczekiwali normalności w życiu codziennym.

Co prawda władza zwana „ludową” nie okazała się straszniejsza od okupanta, ale i tak dawała się we znaki ludności, nie tylko w Poznaniu, ale i na terenie całego kraju. Wprawdzie ogólna bieda czy też braki aprowizacyjne nie były całkowicie winą władz – kraj był strasznie wyniszczony przez wojnę, jednak represje dotyczące działaczy niepodległościowych (np. z byłego podziemia) były częste. Prym wiodły w tym głównie oddziały podległe pod ówczesne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (wtedy znane pod nazwą „Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego”): Milicja Obywatelska (MO), Urzędy Bezpieczeństwa (UB) oraz Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW).

Zmiany, które to nastąpiły po śmierci Stalina w 1953 r. w Związku Radzieckim, dały ludziom nadzieję na zmiany polityczno-społeczne, których Polacy, i nie tylko, oczekiwali. Już w czerwcu 1953 r. na ulicach Berlina Wschodniego oraz innych wschodnioniemieckich miast, rozpoczęły się protesty ludzi domagających się zmian. Zostały one jednak stłumione. Krokiem milowym w sprawie zmian był referat wygłoszony przez Nikitę Chruszczowa (faktycznego przywódcę ZSRR i następcę Stalina) w lutym 1956 r. na zamkniętym posiedzeniu XX Zjazdu KPZR – potępił kult jednostki, co w dalszym biegu przyniosło oczekiwaną „odwilż”1.

W samym Poznaniu już od czasów przedwojennych silne były grupy robotnicze. Znajdowały się tu bowiem duże zakłady pracy, w których pracowało wiele ludzi. Zakłady Cegielskiego, Stomil, Centra i wiele innych. Jak wiemy także z późniejszej historii (historia „Solidarności”) to właśnie w dużych zakładach najczęściej wybuchają strajki. Już w okresie międzywojennym, a dokładnie w 1920 r., w Poznaniu władze krwawo stłumiły strajk kolejarzy (zginęło 9 osób). Jest to przykład, że grupy robotnicze miały siłę, z którą władza musiała się liczyć.

Jednak kto by w 1956 r. przypuszczał, że władza zrobi krzywdę robotnikom. W 1920 r. była to bowiem władza „burżuazyjna”, a teraz jest przecież „nasza, wspólna, ludowa”. Jednakże osoby tak twierdzące bardzo się pomyliły, albowiem w czerwcu 1956 r. na ulicach i z ran zginęło ok. 70 osób w tym wielu ludzi przypadkowych.

W zakładach Cegielskiego wrzało już od jesieni 1955 r. na skutek ciągłego pogarszania się sytuacji materialnej załogi zakładu. Głównym problemem były nierówne podatki. Pracownicy bardziej efektywni zwani „przodownikami” czy też „stachanowcami” musieli odprowadzać większe podatki. W sprawie zmiany tego krzywdzącego podatku wysłano 26 czerwca pracowniczą delegację, wraz z członkami dyrekcji zakładu, do Warszawy. Uzgodniono tam zmiany korzystne dla pracowników, delegacja wróciła a 27 do Cegielskiego przyjechał Minister Przemysłu Maszynowego celem uzgodnienia szczegółów. W innych poznańskich zakładach natomiast już od 27 czerwca trwał strajk z powodu tego, że poprzez podwyższenie planu zamierzeń, pracownicy stracili do ok. 30% swoich zarobków. Mimo to nic nie wskazywało, że dnia następnego nastąpi wybuch protestów ulicznych.

Nierówne zarobki w „Cegielskim” były tylko jednym z powodów wybuchu protestów. Podobne sytuacje miały miejsce także w innych zakładach pracy. Trzeba także dodać, że nakłady planu sześcioletniego w Wielkopolsce były najniższe. Do tego poznaniacy dzięki MTP mieli „okazję” porównać stan życia u nas do stanu życia na zachodzie.

Rankiem 28 czerwca o godzinie 600 rano z największych zakładów pracy wyruszył w milczeniu pochód pod Prezydium Miejskiej Rady Narodowej przy ulicy Czerwonej Armii (obecnie Święty Marcin). Do pochodu cały czas dołączały grupy przechodniów solidaryzujących się z robotnikami. Tłum ten, według badań, mógł wynosić nawet do 100 tysięcy ludzi. Protestujący żądali zmian norm pracy, obniżki cen żywności oraz przyjazdu do Poznania premiera Józefa Cyrankiewicza. Około godziny 1000 grupa manifestantów z opanowanego radiowozu – wozu transmisyjnego, podała informację (nieprawdziwą), że delegacja, która 26 czerwca wyjechała do Warszawy na negocjacje została uwięziona. Ta informacja spowodowała, że manifestacja straciła swój pokojowy i spokojny charakter.

Wzburzony tłum podzielił się na dwie grupy. Pierwsza z nich ruszyła na ulicę Młyńską, gdzie znajdował się sąd oraz więzienie (areszt śledczy). Po wejściu do więzienia (załoga nie stawiała oporu) uwolniono 257 więźniów tam osadzonych (głównie kryminalnych). Delegacji tam jednak nie znaleziono. Prócz tego zaczęto niszczyć akta więzienne i sądowe paląc je. Nie pozwolono także straży pożarnej na gaszenie ognia. Jeżeli chodzi o zabór broni to istnieją dwie wersje. Jedna, że zabór nastąpił od razu po wkroczeniu do więzienia, druga, że wzięto ją dopiero, gdy UB zaczęło strzelać na Kochanowskiego.

Druga grupa demonstrantów ruszyła na ulicę Kochanowskiego pod budynek Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Po drodze zrzucono z dachu budynku ZUS przy ulicach Mickiewicza i Dąbrowskiego zagłuszarkę fal radiowych. Około godziny 1030 przy budynku UB padły pierwsze strzały. Do dziś nie wiadomo skąd padły czy z budynku UB czy też z tłumu (możliwe też, że w tłumie byli prowokatorzy). Spowodowało to walki uliczne, w trakcie których zginęło wiele osób.

W tym samym czasie w Warszawie na spotkaniu Biura Politycznego KC PZPR uznano, że wydarzenia w Poznaniu należy stłumić przy użyciu wojska. Pomysł ten podał marszałek Rokosowski. Do miasta skierowano ok. 10 tysięcy żołnierzy, 400 czołgów oraz działa pancerne i transportery opancerzone. W ogniu walk stracono około 30 czołgów.

Walki uliczne trwały do wieczora, a sporadyczne strzały padały nawet 30 czerwca. W tym miejscu trzeba przypomnieć o bohaterskiej postawie pielęgniarek, sanitariuszy oraz lekarzy, który pod ostrzałem, często z narażeniem życia, wynosili rannych bez względu na stronę, po której walczyli oraz bez ustanku operowali i opatrywali poszkodowanych2.

Natychmiast po wydarzeniach zaczęły się aresztowania oraz przesłuchiwania (często bardzo brutalne) biorących udział w zamieszkach. Łącznie aresztowano 274 osoby3. 29 czerwca przyjechał do Poznania premier Józef Cyrankiewicz, który następnego dnia na antenie radiowej powiedział słynne słowa: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny”4.

Władza chciała pokazać, że zamieszki wywołali nie głodni robotnicy a zwykła chuliganeria. Dlatego też w pierwszym z procesów tzw. „Trzech” oskarżono osoby, które faktycznie były zamieszane z wybryki chuligańskie oraz kryminalne (morderstwo kaprala Izdebnego). W czasie drugiego z procesów oskarżeni byli już ofiarami politycznymi, natomiast do trzeciego nie doszło. Wyroki były jednak niskie. Wpływ miała na to niezłomna postawa obrońców np. Mecenasa Hejmowskiego, który twierdził że władza ludowa jest winna zamieszkom, oraz zmiany na scenie politycznej (procesy odbywały się na przełomie września i października) w okresie tzw. „Odwilży Gomułkowskiej”.

Do dziś Poznań pamięta o tamtych zdarzeniach. Na głównym placu – placu im. A. Mickiewicza stoi pomnik-krzyże upamiętniające tamte wydarzenia, odsłonięty przez Annę Strzałkowską – matkę najmłodszej ofiary oraz Stanisława Matyję – przywódcę ówczesnego strajku w zakładach Cegielskiego5. Prócz pomnika mamy też rzędy mniejszych krzyży – na mogiłach poległych min. na stokach poznańskiej cytadeli, a tych poległych było ok. 70.

Świadkami oraz uczestnikami wydarzeń byli także Kresowianie., którzy po wojnie osiedli w Poznaniu i w Wielkopolsce i tu znaleźli swoje miejsce, nie mogąc wrócić na Kresy. Ich relacje zamieściliśmy w Biuletynie Informacyjnym Nr 1 (121) Rok 33 styczeń-grudzień 2021 Wydanie Specjalne: „CZERWIEC 56 OCZAMI POZNAŃSKICH KRESOWIAN”, wydanym w maju tego roku.

1 Makowski Edmund, Poznański Czerwiec 1956, Poznań 2006, s. 18

2 Szczegółowe opisy przyczyn przebiegu zajść znajdują się w wielu pracach min. Poznański Czerwiec 1956, Pod red. Jarosława Maciejewskiego i Zofii Trojanowiczowej, Poznań 1990. Czy też w: Makowski Edmund, Poznański Czerwiec 1956, Poznań 2006

3 Pełen spis aresztowanych znajduje się w Makowski Edmund, Poznański Czerwiec 1956, Poznań 2006, s.360

4 Pełne przemówienie Józefa Cyrankiewicza[w:]Poznański Czerwiec 1956, Pod red. Jarosława Maciejewskiego i Zofii Trojanowiczowej, Poznań 1990, s. 364-366

5 Dzieje pomnika upamiętniające tamte zdarzenia zostały opisane [w:] Dabertowa Eugenia, Lenartowski Marek, Pomnik Poznańskiego czerwca 1956, Poznań 1996.