81 ROCZNICA MORDU PROFESORÓW LWOWSKICH

Mord profesorów lwowskich nie był sprawą przypadkową, czy też spontaniczną, bądź też używając terminologii prawniczej „zbrodnią w afekcie”. Był on jedną z najbardziej znanych i spektakularnych (jeżeli w tym kontekście takiego słowa można użyć) zbrodni przeciw polskiej inteligencji dokonanej przez okupanta niemieckiego. Od 1939 roku od samego początku wojny specjalne komanda aresztowały najbardziej aktywnych polskich działaczy i często prawie na miejscu rozstrzeliwały. W koło Poznania na rynkach miasteczek spotkać możemy tablice upamiętniające te zdarzenia np. w Śmiglu czy Kórniku. Przeciwko samym profesorom w 1939 roku akcję taką wymierzono w Krakowie, gdzie w ramach „Sonderaktion Krakau” – akcji specjalnej Kraków – aresztowano 184 profesorów podstępem zwabionych na teren Uniwersytetu. Na skutek protestów innych państw (głównie Włoch), prawie wszystkich naukowców zwolniono.

Profesorowie Lwowscy tego szczęścia nie mieli. Niemcy nie chcieli powtarzać drugi raz tej samej sytuacji. Po wkroczeniu do Lwowa w nocy z 3 na 4 lipca 1941, specjalne komanda, na bazie wcześniej przygotowanych przez studentów ukraińskich list, wtargnęło do 22 mieszkań profesorskich aresztując ich, w niektórych przypadkach (w zależności od aresztującego komanda) wraz z rodzinami i osobami towarzyszącymi (m. in. Tadeusz Boy-Żeleński). 4 lipca bez sądu i bez winy na pod lwowskich wzgórzach Wuleckich Niemcy rozstrzelali ok. 40 osób – elity przedwojennego Lwowa. Przy okazji mieszkania zostały ograbione z kosztowności.

Drogi czytelniku wiedz, że winni tej zbrodni nigdy nie zostali osądzeni. Winnymi tej zbrodni są Niemcy wraz z Ukraińcami. Choć obecne śledztwa i dokumenty wykluczają udział ukraińskiego batalionu „Nachtigall”, to pamiętać należy, że listy proskrypcyjne przygotowywali ukraińscy studenci i to jeszcze przed wojną (o czym świadczy fakt próby aresztowania kilku zmarłych w 1939 i 1940 roku profesorów). Ci Niemcy, którzy bezpośrednio byli winni tej zbrodni nigdy za nią nie odpowiedzieli: Dowódca Policji Bezpieczeństwa na Generalne Gubernatorstwo Eberhard Schongarth skazany został co prawda w 1946 roku na śmierć jednak za zabójstwo lotnika angielskiego (sic!), jego gestapowcy: Hans Kruger (ten, który osobiście chwalił się hr. Lanckorońskiej, że profesorów zamordował) – w latach 60. kandydował do parlamentu jednego z landów w zachodnich Niemczech, w latach 60 skazany na dożywocie, ale za mordy na Żydach, sąd niemiecki nie zgodził się na wydanie go stronie polskiej, ani nie sądził go za zbrodnie na Polakach – wyszedł w 1986 roku na wolność. Feliks Landau tak jak Kruger skazany na dożywocie, ale też tylko za mordy na Żydach – wyszedł po 10 latach. Walter Kutschman uciekł do Argentyny zmarł tam w latach 80, przed ekstradycją do RFN. Kurt Stawizki – zmarł w 1959 roku nieosądzony. Pieter Menten – holenderski SS-man, paser dzieł sztuki, skazany na 10 lat, przedterminowo zwolniony, skazany, ale także nie z tytułu mordów na Polakach – z rabunku został szóstym najbogatszym Holendrem – żadna z rzeczy nie wróciła do prawowitych właścicieli. Żaden z Gestapowców biorących udział w mordzie profesorów lwowskich nie został za niego skazany.

Na zakończenie chciałbym przytoczyć głośną swego czasu sprawę Theodora Oberlandera – ministra ds. wypędzonych w rządzie Adenauera, posądzanego o udział w mordzie. Wszelkie dowody i źródła przeczą temu, że Oberlander – który w tym czasie pełnił funkcję oficera łącznikowego w batalionie „Nachtigall” brał udział w mordzie. Sprawa ta została specjalnie spreparowana przez Sowietów, by uderzyć w RFN i Adenauera. Pamiętać należy jednak, że faktem bezspornym jest to, że dzięki polityce Adenauera – uznawanego obecnie za „Ojca zjednoczonej Europy” zbrodnie niemieckie nie zostały należycie osądzone, naziści sprawowali wysokie funkcję nawet ministerialne (w 1952 roku 48% korpusu dyplomatycznego stanowili byli członkowie SS), a kwestia granicy na Odrze i Nysie uregulowana została dopiero w 1989/90 roku.

Igor Megger