WSPOMNIENIE OCALAŁEGO

           17 lipca 2013 r., w ramach obchodów 70 rocznicy ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, w naszej siedzibie odbyło się spotkanie, na którym Zygmunt Maławski podzielił się wspomnieniami ze swoich dramatycznych przeżyć wojennych. Ród Maławskich pochodzi spod Rydzyny skąd przenieśli się na Kresy. Do naszej siedziby przyszły także przedstawicielki Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Krystyna Liminowicz, Małgorzata Jagielska i Danuta Kulmaczewska.

            Zebrani z uwagą wysłuchali jego relacji. Był zbyt mały, by rozumieć i pamiętać, ale to, co wie, zna z relacji rodziców i krewnych. Kolonia Wydymer należała do parafii Świętego Antoniego w Antonówce. W skład Kolonii, oprócz tej zasadniczej części, wchodziły też pobliskie osady/futory: Smolarka, Mak, Boryki, Smuga oraz gospodarstwa leżące przy drodze z Kopaczówki, Porody i Parośli. Zamieszkała była głównie przez Polaków.

            Zygmunt Maławski mówił o dramatach sąsiednich wsi, które wcześniej spotkało bestialstwo ukraińskich nacjonalistów. Codziennie widziano łuny na horyzoncie. Palono polskie wsie, mordowano ich mieszkańców. Wieś Wydymer, w której Zygmunt Maławski urodził się 7 maja 1943 r., była kilkakrotnie atakowana. Jednakże obrona była silna i Ukraińcy ustępowali. Zbudowano schron, w którym Polacy mogli się schować. Zwykle napaść następowała w nocy, w dzień był spokój. Przed wojną w ich wsi nie mieszkali Ukraińcy, przyjeżdżali tylko do pracy. Ataki były coraz częstsze i było oczywiste, że Polacy się nie obronią. Zygmunt Maławski wspominał Marcela Żabczyńskiego, stryja matki,

w jaki sposób zdobył ukraiński karabin maszynowy, ustawiony między konarami dębu, z którego rezun siał postrach. Marcel z karabinem, w którym były tylko dwa naboje, podczołgał się w zaroślach na odległość, z jakiej mógł dosięgnąć strzelca. Jednym wystrzałem powalił go na ziemię i zdobył karabin maszynowy. Ze strony ojca zginęły cztery rodziny. Krewni opowiadali, że do ich domu wieczorem przyszli upowcy. Początkowo kazali wyjąć z piwnicy zapasy żywności, potem rozkazali wszystkim położyć się na podłodze, powiązali im ręce z tyłu i zaczęli zabijać uderzeniem młotem w głowę. 12. letni chłopiec wepchnął swoją 8. letnią siostrę pod łóżko i sam także się tam ukrył. Zwisająca z łóżka kapa ich przykrywała. Obok została zamordowana ich matka. Jej krew dostała się pod łóżko i, gdy Ukrainiec zajrzał pod nie, zobaczył chłopca we krwi. Sądził, że nie żyje i odszedł. Wokół wszystko ucichło. Dzieci wyszły ze swej kryjówki, zobaczyły

pomordowanych, 1,5 roczne dziecko było bagnetem przybite do podłogi. Ukryli się na piecu, aż znalazł ich krewny, który przyjechał z innej wsi. Zwierzęta w oborach ryczały i kwiczały. Krewny zabrał ze sobą dzieci. Później przyjechali Niemcy i zrobili zdjęcia. Następnego dnia wieś została spalona.

            Gdy niebezpieczeństwo skutecznych ataków na polskie wsie było coraz większe, Niemcy mieszkańców wsi Wydymer wywieźli do odległej o 7 km Antonówki, a stamtąd do obozu pod Dreznem. Rodziny przeniesiono tak jak to robiono z ludźmi z Zamojszczyzny. Gestapo kobiety rozdzieliło z mężczyznami, starych ludzi od razu rozstrzelali, a dzieci odebrano matkom i po kolei zabijano kopniakami w głowę, odrzucając na stos ciał. Zygmunt był ranny w głowę, ale żył. Ówczesny uraz pozostawił trwały ślad: do dzisiaj nie słyszy na jedno ucho. Ze stosu kobiety uratowały sześcioro dzieci i umieściły je w piecu kuchennym, by nikt ich nie widział. Tam przez otwór były karmione przez te kobiety, które miały jeszcze pokarm. Najstarszy Włodziu miał przykazane, że gdyby któreś dziecko zapłakało podczas obecności Niemców, to ma je uciszyć nawet za cenę życia, by ocalić pozostałe dzieci.

Kobiety dozorowała kapo Ślązaczka, która, jak się później okazało, wiedziała o ukrytych dzieciach i sama uratowała szesnaścioro innych dzieci. Gdy przyszli Amerykanie więźniowie zostali uwolnieni. Odnaleźli się z ojcem. Amerykanie dali im żywność i odzież, pozwolili wracać do Polski. Po drodze Rosjanie zabrali odzież dziecięcą i nagiego Zygmunta matka musiała owinąć kocem. 

            W swoje strony na Wołyń nie mogli wracać. Dotarli do Kluczborka, gdzie przebywali jeden rok, a później zamieszkali w Zalesiu, gdzie pozostała rodzina się odszukała. W Lipnikach objęli puste gospodarstwo. W 1948 r. ojciec został aresztowany za przynależność do AK i zabrany wraz synem na posterunek. Przesłuchujący byli przekonani, że sześcioletnie dziecko powie prawdę o ukrytych zapasach zboża. Ale Zygmunt nic nie powiedział. Po aresztowaniu ojca, w jego sprawie interweniował brat Antoni, który był wówczas posłem niezależnym na Sejm. Ojca uwolnili, lecz zabrali gospodarstwo.

            Wśród zebranych wywiązała się dyskusja. Zadawano pytania, były różne wątpliwości. Obecny był jeszcze mieszkaniec Białogródki, z którego rodziny zginęły dwadzieścia dwie osoby. W ucieczce przed banderowcami pomógł im sąsiad Ukrainiec.  Na koniec pani prezes Bożena Łączkowska wręczyła Zygmuntowi Maławskiemu książkę o tematyce kresowej z podziękowaniem za interesujące wystąpienie.

Tekst: Hanna Dobias-Telesińska

Foto: Wanda Butowska

WROCŁAWSKIE UROCZYSTOŚCI UCZCZENIA 70. ROCZNICY ZBRODNI NA WOŁYNIU I MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ

             W dniu 5 lipca b.r. na uroczystości do Wrocławia z ramienia poznańskiego Oddziału TML i KPW, poza mną, udał się także Janusz Furmaniuk.

             Niestety, mój pociąg z 630 spóźnił się. Biegnąc skwerem zdążyłam w ostatniej chwili. Zobaczył mnie Szczepan Siekierka, który wraz ze swoją grupą wracał spod pomnika ofiar OUN-UPA we Wrocławiu. Jeden z panów pocieszył mnie, że pomnik jest niedaleko.

             Zapaliłam znicz i modliłam się pod pomnikiem. Z inicjatywy Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów wybudowano we Wrocławiu Pomnik – Mauzoleum Ofiar Zbrodni Ludobójstwa Ludności Polskiej popełnionych przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię, a 25 września 1999 roku Metropolita Wrocławski ksiądz kardynał Henryk Gulbinowicz go poświęcił. Pomnik ma wtopionych dziewięć urn z ziem kresowych, na których popełniano te zbrodnie.

             Na uroczystości było wojsko, salwy honorowe, przemówienia. Hymn odegrała orkiestra Komendy Wojewódzkiej Policji. Głos zabrał Wojewoda Dolnośląski Aleksander Skorupa.

             Później odprawiona została Msza św. w kościele na Piasku. Mszę koncelebrowało trzech arcybiskupów: z diecezji Wrocławia, Legnicy i Świdnicy. Przewodniczył ks. arcybiskup metropolita wrocławski Józef Kupny, a metropolita świdnicki prof. dr hab. Ignacy Dec wygłosił homilię popartą wspomnieniami tych, którzy przeżyli ludobójstwo.

             W auli katedralnej prokurator Cisek zdał relacje z prowadzonych śledztw opartych na zeznaniach i dokumentach. Na koniec stwierdził, że zbrodnie były ludobójstwem i nie podlegają przedawnieniu. Zebrani mogli także obejrzeć wystawę zdjęć i dokumentów z województwa lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego. W spotkaniu wziął udział Marszałek Województwa Dolnośląskiego Rafał Jurkowlaniec oraz Przewodniczący Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Jerzy Pokój, którzy odznaczyli zasłużonych dla Województwa Dolnośląskiego.

             Na koniec pożegnałam się ze Szczepanem Siekierką, który życzył członkom poznańskiego Oddziału TML i KPW wiele zdrowia.

Irena Bereźnicka

POKUTNICA

Irena Bereźnicka

Opłotkami, polami, drogami,

Od krzyży i świątków,

Kapliczek malowanych,

Kwieciem ozdobionych,

Idzie w dal Osmentnica-Pokutnica

Do dalekich krain.

Szuka swych przodków

Na Wołyńskiej Ziemi,

Na Pokucia dróżkach,

W Bykowni, Podkamieniu,

W Zaleszczykach, Sadach.

A tylko jęki słyszy

W krwawym ognia trzasku,

W ruinach i krzykach odblasku.

Miej Boże zmiłowanie

Nad tymi co byli

I daj ludzkie serca,

Tym, co przeżyli.

Poznań,  23.05.2013 r.

POZNAŃSKIE OBCHODY 70. ROCZNICY „RZEZI WOŁYŃSKIEJ”

12 lipca 2013 r. Poznański Oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich zorganizował obchody 70. rocznicy ludobójstwa dokonanego na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez OUN-UPA i nacjonalistów ukraińskich.

Dzień 11 lipca 1943 r. nosi nazwę „Krwawej Niedzieli”, gdyż właśnie tego dnia, w 159 wsiach na Wołyniu, jednocześnie, oddziały OUN-UPA, przy udziale ludności ukraińskiej, dokonały rzezi atakując kościoły rzymskokatolickie, w których Polacy zebrali się na niedzielnych mszach. Już wcześniej Polacy stawali się ofiarami mordów dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich. Także w latach późniejszych, bo aż do 1947 r. byli celem dla OUN-UPA. Szacuje się, że łącznie na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej zginęło ok. 120.000 Polaków, w tym małe dzieci, starcy i kobiety.

W piątek 12 lipca o godz. 1700 kościół Ojców Dominikanów wypełnił się. Przyszliśmy modlić się za dusze pomordowanych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – ofiary nacjonalizmu ukraińskiego i jego głównych wykonawców z OUN i UPA. „Winą” pomordowanych było to, że byli Polakami. Czerwone szaty liturgiczne (wspomnienie męczennika św. Brunona), Ewangelia tego dnia, a szczególnie słowa „brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią”, kojarzyły się z obrazami znanymi z opowiadań bliskich, na nowo budząc grozę wspomnienia. Mszę św. celebrował ks. Przeor Michał Pac, który w swojej homilii odniósł się do cierpień, a także do przebaczenia tym, którzy te cierpienia zadali niewinnym ofiarom. Ludobójstwo na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej nazwał bratobójstwem.

Uroczysta Msza św. odprawiona została przy udziale delegacji ze sztandarami różnych organizacji. Był sztandar PiS, Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego, Gimnazjum Nr 65 im. Orląt Lwowskich, Korporacji Akademickiej „Mazowia”, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” Dzielnicy Wielkopolskiej, Wielkopolskiego Związku Żołnierzy AK oraz z proporcem przybyła delegacja 15 Pułku Ułanów z Poznania.

W modlitwie wiernych modliliśmy się m.in. za pomordowanych na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, biskupów i księży pracujących na Ukrainie, żołnierzy i oficerów poległych w obronie Ojczyzny.

Mszę św. uświetnił skrzypek Jakub Gutowski. Na zakończenie wykonał „Łyczakowską Madonnę”, wzruszającą pieśń Jerzego Michotka.

Po Mszy św. nastąpiło odsłonięcie tablicy pamiątkowej:

PAMIĘCI NASZYCH RODAKÓW

POMORDOWANYCH NA WOŁYNIU I MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ

PRZEZ NACJONALISTÓW UKRAIŃSKICH

W LATACH 1943-1947.

TOWARZYSTWO MIŁOŚNIKÓW LWOWA

I KRESÓW POŁUDNIOWO-WSCHODNICH

W POZNANIU

LIPIEC 2013 R.

 

   Ceremonię odsłonięcia tablicy prowadził Tomasz Łuczewski z Korporacji Akademickiej „Mazowia”, który powitał zebranych gości: Dyrektora Biura Wojewody Wielkopolskiego Andrzeja Plesińskiego, Konsula Honorowego Ukrainy w Poznaniu Witolda Horowskiego, przedstawicieli Maszałka Województwa, Prezydenta Miasta Poznania, Stowarzyszenia Katyń, Rodzin Katyńskich. Przybyli także przedstawiciele Wojewódzkiej Rady Kombatantów, Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, przedstawiciele Rady Miasta Poznania: Joanna Frankiewicz – wiceprzewodnicząca Komisji Kultury, Przemysław Aleksandrowicz – Klub Radnych PiS, Szymon Szynkowski vel Sęk – przewodniczący Klubu Radnych PiS, Krzysztof Grzybowski – wiceprzewodniczący Komisji Polityki Przestrzennej, oraz Wiesław Magnuszewski z Solidarnej Polski i przedstawiciele Forum Młodych PiS. Uroczystości towarzyszyły poczty sztandarowe.

            Stanisław Łukasiewicz odczytał wzruszający wiersz Lecha Makowieckiego „Wołyń 1943”:

Czy pamiętasz Panie Boże
Nad Wołyniem łunę krwawą
I ten krzyk z płonącej chaty
Mordowanych przez sąsiadów.

Chyba byłeś w tamtej porze
Gdzieś po innej stronie świata,
Bo byś pewnie się zasmucił

I przystanął i zapłakał…

Czy słyszałeś modłę Panie,
Oczy ojca, czy pamiętasz,
Gdy hańbili córkę jego
Banderowcy jak zwierzęta…

On na drzwiach ukrzyżowany
Błagał „Zmiłuj się nad nami!”
Zlitowali się oprawcy
Skłuli oczy bagnetami…

Czy widziałeś Ojcze Święty
Patrząc z góry przez firmament
Dzieci śliczne jak aniołki
Na sztachety powbijane…

Kto je teraz poprowadzi
Na spotkanie z Tobą Boże,
One przecież takie małe
Zbłądzą same w tych przestworzach…

Czy spamiętasz Panie Świata,
Męczenników tych z Wołynia,
Umierali z myślą o Tej,
Która nigdy nie zaginie.

Polska o nich zapomniała,
Rozpłynęła się w oddali,
Czasem drżąca ręka starca
Świeczkę jeszcze tu zapali.

Porastają chwastem zgliszcza,
Groby toną w bujnej trawie,
Jutro już nie będzie komu
Świeczki za Nich tu postawić.

Prezes poznańskiego Oddziału TML i KPW Bożena Łączkowska powiedziała:

„W dniu wczorajszym, 11 lipca br., odbyły się w Warszawie centralne uroczystości 70. rocznicy Krwawej Wołyńskiej Niedzieli. Jest to symboliczna data, ponieważ Ukraińcy mordowali Polaków już od początku 1939 r. W dniu 11 lipca 1943 r. nastąpiło jednak apogeum tych mordów. Była to niedziela, kiedy większość ludzi uczestniczyła we mszach św. lub wypoczywała. Ukraińscy nacjonaliści zaatakowali wówczas równocześnie mieszkańców 159 wsi i wiosek zamieszkałych głównie przez Polaków. Wg niepełnych źródeł na samym Wołyniu zginęło wówczas 60.000 osób ludności cywilnej. Mózgiem całej operacji była UPA, a mordowali nie tylko ukraińscy nacjonaliści z organizacji OUN, ale również chłopi – część mordowała dobrowolnie, a część ze strachu pod groźbą własnej śmierci. Zginęli także Ukraińcy, którzy odważyli się stanąć w obronie Polaków.

Było to ludobójstwo, połączone z okrucieństwem. Nie będę tu opisywać w jaki sposób mordowano Polaków – bo to zbyt drastyczne. Odsyłam do przeczytania wydawnictw autorstwa Władysława i Ewy Siemaszko, Szczepana Siekierki, ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i wielu innych. Zacytuję tylko słowa abp. Mieczysława Mokrzyckiego: „… trzeba nazwać po imieniu zabójstwa – zabójstwami, tortury – torturami, bestialstwo – bestialstwem”. Tego nie można zapomnieć i przemilczeć. Tymczasem mordy UPA na Kresach były latami wymazywane z pamięci Polaków. Działo się to wbrew przestrodze Jana Pawła II – „… że naród, który zapomina o swojej historii jest skazany na zagładę.” Nie zapominajmy zatem, że ciągle ważne jest to, abyśmy mówili, pokazywali, świadczyli, abyśmy nawet utrudzeni, byli świadectwem historii i zaszczepiania tej historii w pokoleniach, które przychodzą po nas. Przytoczę tutaj natomiast słowa ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który ciągle powtarza, że ofiary Rzezi Wołyńskiej nie wołają o pomstę – tylko o pamięć i modlitwę. Dlatego chciałabym podziękować za dzisiejszy liczny udział w modlitwie za spokój duszy ofiar mordów dokonanych na dawnych polskich Kresach. Cieszymy się także, ze możemy dzisiaj poświęcić ofiarom ludobójstwa pamiątkową tablicę. „MORTUI VIVENTES OBLIGANT” (umarli zobowiązują żywych)”.

Prezes Bożena Łączkowska i ks. Przeor Michał Pac dokonali odsłonięcia tablicy. Przeor poświęcił ją i modlił się wraz z zebranymi za ofiary mordów.

Następnie Stanisław Łukasiewicz odczytał „Różaniec Kresowy” Kazimierza Józefa Węgrzyna:

Zdrada i kłamstwo nie jest sztuką dyplomacji
Prawdą nie obrazimy bratniego narodu

Rzeźnia ludzka? Zwierzęce instynkty morderców,
Śmiertelny wiatr historii, który wiał ze wschodu.

My nie będziemy milczeć podle i tchórzliwie,
Więc nie mów o przykrości oraz dyplomacji
Wobec tych, co łączyli się w stada złoczyńców,
Aby dochodzić zemstą swoich krwawych racji.

Cóż byśmy byli warci bez naszej pamięci
Oraz naszego bólu, co wyrósł z miłości.
Te dzieci będą wisieć na płotach pamięci,
Póki będzie nasz Naród niósł tarczę wolności.

Będziemy głośno płakać i mówić pacierze
Na grobach naszych bliskich w spalonych kościołach.
Będziemy nad tą ziemią ogłuchłą i niemą
O sprawiedliwość i prawdę w ludzkie imię wołać.

Tchórze niech milczą nadal w imię dyplomacji.
My na Polską Golgotę pójdziemy z godnością.
Ze świadomością krzyża… z Chustą Weroniki…
I z naszą dla Ojczyzny wiarą i czułością..

Nasz krwawy modlitewnik… różaniec kresowy….
Odmawiamy codziennie w imię ocalenia
…. godności Twojej Matko… honoru i dumy
Oraz w imię polskiego czystego sumienia….

Następnie licznie zgromadzeni złożyli kwiaty i zapalili znicze. Wśród nich byli także kibice „Lecha”, którzy w formie transparentu i poprzez zapalenie zniczy wyrazili pamięć o ofiarach.

Gorąco dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w uczczeniu 70. rocznicy Rzezi Wołyńskiej. Organizowane we wrześniu b.r. przez nasz Oddział XVI Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu poświęcone będą także ludobójstwu na Kresach. Szczegółowy program podamy w osobnym komunikacie. Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w imprezie.

tekst: Wanda Butowska i Hanna Dobias-Telesińska

foto: Jacek Kołodziej

70. ROCZNICA „RZEZI WOŁYŃSKIEJ” W CZERWONAKU

SMUTNE DNI 70-LECIA LUDOBÓJSTWA

NA KRESACH W CZERWONAKU…

Władysław Opiat

tekst i zdjęcia

Ks. Błażej Stróżycki podczas modlitwy za pomordowanych

W dniu 12 lipca 2013 roku w Czerwonaku, przy pomniku poświęconym pamięci pomordowanych i poległych na Kresach, odbyła się uroczystość upa­miętnienia tragicznych wydarzeń – masowych mordów na ludności polskiej na Kresach Wschod­nich dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich działających w zbrodniczych organizacjach OUN-UPA.

Na uroczystość przybyło ok 30 osób reprezentują­cych towarzystwa kresowe, władze gminy Czerwonak oraz mieszkańcy.

W imieniu Gminy Czerwonak przybyłych na coroczne obchody gości przywitał z-ca Wójta gminy Czerwonak p. Eugeniusz Chałupniczak, który wspomniał tragiczne wydarzenia na Kresach, jakie miały miejsce 70 lat temu. Zebrani odśpiewali drugi hymn narodowy – Rotę – skomponowaną ponad 100 lat temu.

Następnie kilka patriotycznych słów wygłosił ks. Błażej Stróżycki z miejscowej parafii, które zakoń­czył krótka modlitwą.

Z kolei Władysław Opiat odczytał tekst

Zebrani w Czerwonaku

„To było ludobójstwo” opracowany przez pana Krzysz­tofa Bulzackiego autora książki „Zawsze Wierni To­bie”. Mieliśmy nadzieję, że Sejm RP, obra­dujący w dniu 12 lipca 2013 r., przyjmie uchwałę o Zbrodni Ludobójstwa na Kresach, oraz ustanowi dzień 11 lipca stosownym świętem; jednak stało się inaczej z woli Pre­zydenta, Premiera i Sejmu RP.

Trudno było zebranym powstrzymać emocje, nic dziwnego, że i niebo w stosownym czasie zapłakało, nie tylko nad losem pomordowanych, ale i ich rodzin oraz Rodaków, którzy wciąż nie mogą pełnym głosem mó­wić o tamtej zbrodni, a nasze dzieci wciąż nie dowia­dują się całej prawdy o Kresach realizując program nauki historii w szkole.

W strugach deszczu jako ostatni zabrał głos Prezes Fundacji „Kresy” członek Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich fundator pomnika kol. Zbigniew Kowalski – partyzant AK i WiN, autor wielu książek i wierszy kresowych, kawaler Orderu Polonia Mater Nostra EST.

Na zakończenie złożono przed pomnikiem wieńce i wiązanki kwiatów w imieniu Władz Gminy, organizacji oraz osób prywatnych.

Mamy nadzieję, że następne uroczystości, w 10 rocz­nicę zbudowania pomnika, będą kolejnym dowodem pamięci społeczeństwa Poznania i Czerwonaka o tej straszliwej zbrodni OUN -UPA.

 

http://lwow.wilno.w.interia.pl/lwow24.htm

lokalizacja pomnika: http://bazy.ngo.pl/search/info.asp?id=126727

CENTRALNE OBCHODY 70. ROCZNICY „RZEZI WOŁYŃSKIEJ” W WARSZAWIE

11 lipca 2013 r.

Udział delegacji poznańskiej (TMLiKPW) w centralnych obchodach w Warszawie.

 

W dniu 11 lipca w Warszawie nasz Oddział reprezentowali  kol. Janusz Furmaniuk, Stanisław Łukasiewicz oraz Władysław Opiat i Marek Szpytko.

Obywatelskie obchody 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej, bez patronatu prezydenta RP, rozpoczęły się od mszy św. o godz. 12.00

Po mszy w pochodzie z Placu Trzech Krzyży na Plac Zamkowy ruszyli parlamentarzyści, duchowni, działacze organizacji kresowych, kombatanci oraz krewni ofiar UPA, a wśród nich także świadkowie brutalnych zbrodni na Polakach. W marszu wzięli udział także członkowie grup rekonstrukcyjnych, harcerze i mieszkańcy stolicy; wielu z nich niosło biało-czerwone flagi oraz transparenty z nazwami miejscowości, w których zaatakowano Polaków, oraz liczbę ofiar.

O godz. 15.00 uczestnicy marszu oddali hołd pomordowanym mieszkańcom Kresów RP przed tablicą upamiętniającą ludobójstwo dokonane na Polakach przez nacjonalistów ukraińskich przy Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu 64.  Tam odbyły się przemówienia zaproszonych gości, Apel Pamięci oraz chór odśpiewał pieśni patriotyczne.

Na placu Zamkowym Marsz Pamięci zakończył się koncertem patriotycznym, w którym wystąpił Teatr Muzyczny „Od Czapy” z zespołem Piotra Bajusa, Marcin Styczeń, Bożena i Lech Makowieccy oraz raper Tadek, znany z autorskiej płyty „Niewygodna Prawda”. Koncert prowadził Jan Pospieszalski.

Po koncercie zatrzymaliśmy się przy Pomniku Katyńskim odsłoniętym w maju 1998 r.

Na postoju taksówek okazało się, że warszawscy taksówkarze nie znają lokalizacji na mapie Warszawy Skweru Wołyńskiego, na którym rano Prezydent RP odsłaniał Pomnik. Po poszukiwaniach w internecie udało nam się ustalić dzielnicę (Żoliborz) i ulicę Gdyńską.

Ten skwer został tak zlokalizowany, aby nie był widoczny zarówno z szybkiej trasy alei Armii Krajowej, gdyż jest zasłonięty przez ekran akustyczny; jak i z wykopu tunelu ulicy Gdańskiej. Poprawność polityczna i tu zwyciężyła, tak jak i następnego dnia w Sejmie – który nie uchwalił uchwały stwierdzającej, że zbrodnie UPA na bezbronnych Polakach to było ludobójstwo; oraz nie zgodził się na ustanowienie dnia 11 lipca  Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

 

tekst: Władysław Opiat

WSPOMNIENIA WOŁYŃSKIE c.d.

„Książka niniejsza miała powstać jeszcze w 1967 roku,  jako czwarta część mojego cyklu „wołyńskiego”. Zawarłem nawet z wydawnictwem łódzkim umowę na piękny i wzruszający tytuł: „Pożegnanie z ziemią”. Ale w miarę zagłębiania się w temat, redaktorzy zaczęli wysuwać coraz nowe obawy i zastrzeżenia. Bo też część ta miała zawierać okresy o niezwykłej doniosłości: wkroczenie wojsk sowieckich na wschodnie obszary II RP i blisko dwuletnia okupacja, agresja niemiecka 1941 roku, a wreszcie punkt kulminacyjny gehenny Wołyniaków: likwidacja gett żydowskich i krwawa rozprawa band ukraińskich i UPA z narodem polskim, samoobrona Polaków i ocalenie resztek z pogromu.
Na dobrą sprawę nie można było wówczas przedstawić ani jednego wątku w sposób odpowiadający rzeczywistości.
Wszystko spowijało tabu!” – tak pisze Apoloniusz Zawilski we wstępie do powieści dokumentalnej, „Znów ożywają kurhany”, wydanej w 1997 r. przez Stowarzyszenie Upamiętniania Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu.

Apoloniusz Zawilski, żołnierz odznaczony Orderem Virtuti Militari za udział w kampanii wrześniowej, skazany na śmierć w 1951 roku i zwolniony w 1956 roku, urodził się w Kołodeżach na Wołyniu.

Rozwój wydarzeń we wsiach i miasteczkach na Wołyniu, które miały niebawem zniknąć z powierzchni, budowany jest na wydarzeniach sprzed drugiej wojny, pamiętniku nauczycielki, Mileny Andrzejewskiej, którą inspektor skierował z Mazowsza na trudny teren Wołynia, bo tu „Polacy Czesi Ukraińcy”, wspomnieniach młodego Sobczyńskiego herbu „Jastrzębiec” z Aleksandrówki, który Szkołę Podchorążych Artylerii w Toruniu „z pierwszą lokatą skończył i otrzymał złotą szablę Prezydenta Rzeczypospolitej”, opowieści o Panu Kieszu, który z pochodzenia był Węgrem, medycynę w Kijowie skończył i zakochany w Polsce i jej kulturze w szpitalu polowym w Boremlu pozostał. Jest też opowieść o obchodach setnej rocznicy bitwy pod Boremlem, którą w 1832 roku stoczył generał Józef Dwernicki z Fiodorem Rudigerem. Hufiec harcerski sprowadzony przez Marcina Sobczyńskiego z Łucka przemaszerował z orkiestrą od „gminy do dworu państwa Wysockich, z parkiem słynnego projektanta angielskiego, Mac Claira, twórcy Arkad, Puław oraz wielu innych parków”. To historia i kultura, którymi chlubić się powinniśmy.
Wybucha wojna, atakują dwaj wrogowie i ujawnia się trzeci, który „rozbraja mniejsze grupy wycofujące się na wschód Wojska Polskiego i zabija żołnierzy lub pozostawionych u ludności rannych” (Bulbowcy). Zaczynają się napady na ludność cywilną. Kronikarz ks. J. Anczarski odnotował:
„?Ukraińcy szaleli wolnością. A pełnię wolności pojmowali, jako wyrżnięcie Polaków i Żydów. Tak często śpiewali mordując niemowlęta na oczach matek, gwałcąc dziewczęta i kobiety na oczach ojców i mężów:
„Smert! Smert! Lacham smert!
Smert żydiwsko-moskowskoji komunie!”
W rozprawie doktorskiej ks. Adam Kubasik pisze:
„UPA prowadziła walkę z ludnością polską z cała bezwzględnością, o czym świadczą przypadki wyrzynania całych wsi. Płonęły polskie gospodarstwa a chłopi polscy mordowani byli w najokrutniejszy sposób. Bandyci palili ich żywcem, wykłuwali oczy, obdzierali ze skóry i solili. Ciężarnym kobietom rozpruwano brzuchy i napełniano je szkłem. Niemowlęta przybijali do ściany podpisując „Polśkij oreł”. Nienawiść do orła przejawiali również rozdzierając niemowlęta za nóżki krzycząc „Tyś polski orzeł” lub wbijając niemowlę na widły.
Polacy zaczęli organizować samoobronę. Jednym z miejsc, gdzie uciekinierzy znaleźli ochronę była Sienkiewiczówka a w niej landwirt Leopold Hampel. „Postać ta stała się duchem opiekuńczym dla Polaków z całej okolicy, i każdy, kto ocalał z pogromu zachował ją we wdzięcznej pamięci.” Hampel po I wojnie, jako żołnierz armii austriackiej wracając do domu, wpadł w ręce Ukraińców, którzy związanego podpalili. Tak znalazł go patrol polskiej kawalerii ze Lwowa i stąd też była jego wdzięczność. Z dnia na dzień niewielka osada stała się skupiskiem kilkutysięcznej rzeszy uchodźców, a ponieważ w ataku na Uhrynów brało już nie kilkunastu czy kilkudziesięciu bandytów, ale tysiące, Hampel zorganizował ewakuację ludności do Łucka. „Kolumna kilkuset wozów wyjechała swoim czołem w południe – w środku kolumny jechał tabor niemiecki ubezpieczony przez załogę niemiecką, dalej na zewnątrz szło ubezpieczenie oddziałów polskich”.
Sytuację na Wołyniu najlepiej przedstawia Karolina Reubenbauer, żona dowódcy polskiej samoobrony w Sienkiewiczówce w relacji z 21 czerwca 1987 roku:
„Jak postępować mieli Polacy na Wołyniu?- pyta ona – Co mieli robić? Nie zaczepiali nikogo, nad nikim się nie znęcali, a obronić się to i sam Bóg nie zabrania”.
A co pisze w 2003 roku Wiktor Poliszczuk, ukraiński historyk, w artykule „Nie chodzi o przepraszanie tylko o potępienie OUN-UPA””:

„Wstyd mi za postawy moich ziomków, którzy powinni być sumieniem narodu ukraińskiego – Polaków usatysfakcjonować może jedynie jednoznaczne, wyraźne potępienie przez władze Ukrainy OUN jako organizacji, której formacje dopuściły się zbrodni ludobójstwa na ludności polskiej i ukraińskiej. Polacy mają prawo oczekiwać takiego potępienia ze strony władz Polski: Sejmu, Senatu i Prezydenta RP. Mimo, że istnieją dowody przedstawiające tragiczną rzeczywistość, oparte na dokumentach archiwalnych i zeznaniach świadków, nadal trwa posługiwanie się w polityce i publicystyce, a nawet nauce nieadekwatnymi pojęciami, terminami, nazwami”

Rok 2013:
XXXIV Zjazd Żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, pod patronatem Rektora Komendanta AON odbył się w dniach 13-14 lipca w siedzibie Akademii Obrony Narodowej w Warszawie-Rembertowie, w tym 14 lipca 2013r.o godz. 12:30 Msza św. koncelebrowana w Bazylice Archikatedralnej p.w. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela.

Żołnierze 27 WDPAK to obrońcy ludności cywilnej na Wołyniu, świadkowie, którzy utrwalają pamięć o niewygodnej historii.

W Ostrówkach na przygotowywanym pomniku usunięty został polski orzeł.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Ostr%C3%B3wkach

W Porycku, gdzie została zlikwidowana cała wieś, jest pomnik z czasów sowieckich. Brak tylko części napisu, bardzo dokładnie został wymazany fragment mówiący, iż Polacy zginęli z rak ukraińskich nacjonalistów.
Niektórzy Polacy gotowi są współfinansować inicjatywę ze strony ukraińskiej, postawienie tablicy w każdym miejscu po zlikwidowanej polskiej osadzie, z nazwą wsi i listą jej mieszkańców.

Bożena Ratter

Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie

Ciekawsze strony o obchodach 70 rocznicy zbrodni wołyńskiej oraz komentarze, wypowiedzi i wspomnienia.

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/47819,przyszla-garstka-ludzi.html      

http://www.youtube.com/watch?v=NR15sgdiPmE

Komentarz Michalkiewicza http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2872

http://niepoprawni.pl/category/tagi-video/marsz-pamieci – film zawiera interesujące rozmowy z uczestnikami marszu miedzy innymi z Jackiem  E. Wilczurem, urodzonym we Lwowie.  W czasie minionej wojny i okupacji Lwowa wraz z grupą dzieci rozbijał i okradał niemieckie wagony towarowe i magazyny wojskowe, otrzymując w ten sposób całą rodzinę. Dwukrotnie aresztowany. Osadzony i skazany na karę śmierci, odbity z więzienia w przededniu egzekucji. Jeden z najmłodszych żołnierzy Jana Piwnika – Ponurego. Dwukrotnie ranny w walkach z Niemcami, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Ukończył dwie wyższe uczelnie. Doktorat uzyskał na Wydziale Historycznym UW. Pracował w Głównej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Opublikował w kraju i za granicą 23 książki poświęcone II wojnie światowej, ludobójstwu hitlerowskiemu oraz ok. 2000 artykułów, z czego ok. 600 poświęconych zagładzie narodów polskiego i żydowskiego, losom więźniów i jeńców wojennych w obozach niemieckich. Wykładowca akademicki – specjalista w zakresie niemcoznawstwa, dziejów Ukrainy i Litwy w latach II wojny światowej.

 

Jest autorem książki „Do nieba nie można od razu”. To szczególnego rodzaju kronika zagłady mieszkańców Lwowa po zajęciu miasta przez wojska niemieckie 30 czerwca 1941, opis bestialstwa ukraińskich nacjonalistów, męczeństwa Polaków i Żydów. Książka stanowi dokument epoki Holocaustu polskiego i żydowskiego. http://www.lwow.home.pl/wilczur/do-nieba.html

W Marszu Pamięci wzięła udział  Lucyna Kulińska, prezes Społecznej Fundacji Pamięci Narodu Polskiego, która tak mówi o 70 rocznicy zbrodni UPA:http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8175

https://lwowiacy.pl/wp-content/uploads/2017/03/plik_usinięty.png

Wł. Opiat

 

SPOTKANIE Z ZYGMUNTEM MAŁAWSKIM – OCALAŁYM Z „RZEZI WOŁYŃSKIEJ”

W ramach obchodów 70. rocznicy „Rzezi Wołyńskiej” w dniu 17 lipca o godz. 16.00 odbędzie się z spotkanie z Zygmuntem Maławskim, który przeżył „Rzeź Wołyńską”. W pok. 336 (III p.) w Centrum Kultury ZAMEK przy ul. Św. Marcin 80/82 będzie można wysłuchać jego wspomnień o tragicznych losach jego bliskich.

Serdecznie zapraszamy na spotkanie.

Hanna Dobias-Telesińska

Obchody 69 rocznicy operacji „Ostra Brama” w ramach „Akcja Burza”

v:* {behavior:url(#default#VML);}
o:* {behavior:url(#default#VML);}
w:* {behavior:url(#default#VML);}
.shape {behavior:url(#default#VML);}

Normal
0
21

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;}

Bodaj widzieć padając w ataku, Polskę wolną i czystą jak łza…”

7 lipca 2013 r. Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Oddział w Poznaniu oraz Środowisko „Ostra Brama” Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Poznaniu zaprosili nas na uroczyste obchody 69 rocznicy operacji „Ostra Brama” w ramach „Akcja Burza”.

Przedstawiciele naszego Oddziału wzięli udział we Mszy św. w kościele p.w. Św. Wojciecha oraz modlitwie i złożeniu kwiatów pod tablicą pamiątkową poświęconą „Bohaterom Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego i Nowogródzkiego”.

We Mszy św. odprawionej przez ks. proboszcza Marka Kaisera uczestniczyły poczty sztandarowe Środowiska „Ostra Brama” oraz Związku Sybiraków – Koło Poznań-Grunwald. Uczestnicy Mszy św. odśpiewali „Modlitwę Partyzancką”, która towarzyszyła leśnym oddziałom AK. 
Po Mszy św. zebrani przy tablicy epitafijnej, umieszczonej na murze otaczającym teren przykościelny, odmówili modlitwy w intencji poległych żołnierzy i dowódców w walkach o wolność Ojczyzny, odśpiewali pieśń partyzancką: „Na znojną walkę, krwawy bój, z wrogami”, złożyli kwiaty i zapalili znicze.

Po uroczystościach odbyło się spotkanie uczestników na małym poczęstunku w salce katechetycznej przy kościele.  Wspominano wydarzenia sprzed lat, wspólnie śpiewano pieśni patriotyczne, partyzanckie i kresowe.

Spotkanie zgromadziło wielu przedstawicieli Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej z Poznania oraz kombatantów.

tekst: Hanna Dobias-Telesińska

fot.: Małgorzata Jagielska i Roman  Waśko

MODLITWA  PARTYZANCKA

Słowa i tekst: Adam Kowalski

 

O Panie, któryś jest na niebie,

Wyciągnij sprawiedliwą dłoń,

Wołamy ze wszech stron do Ciebie

O polską moc i polską broń!

            O Panie, skrusz ten miecz, co siekł nasz kraj,

            Do wolnej Polski nam powrócić daj,

            By stał się źródłem nowej siły

            Nasz dom, nasz kraj!

O Panie, usłysz prośby nasze,

Wysłuchaj nasz tułaczy śpiew,

Znad Wilii (Warty), Wisły, Niemna, Bugu,

Męczeńska do Cię woła krew.

            O Panie, skrusz ten miecz, co siekł nasz kraj…

O Panie, wejrzyj sprawiedliwie

Na walkę naszą w ciemną noc.

Modlimy się o to gorliwie,

By okupanta złamać moc.

            O Panie, skrusz ten miecz, co siekł nasz kraj…

W poszumie drzew, o Twórco Panie,

Błogosław nasz Żołnierski trud.

Cokolwiek stało się lub stanie,

Nie damy Kresów – to nasz ślub.

            O Panie, skrusz ten miecz, co siekł nasz kraj…

Utwór ten został napisany w październiku 1939 roku. Jego autorem jest kpt. Adam Kowalski, który został internowany w Rumunii, gdzie znalazł się po zakończeniu kampanii wrześniowej. Podczas pobytu w Bals przelał część swoich uczuć na papier, tworząc utwór, do którego napisał także melodię. Po opuszczeniu Rumunii udał się do Francji, gdzie walczył w  Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Następnie znalazł się w Wielkiej Brytanii. Wraz z nim wędrowała pieśń, którą podchwycili żołnierze, dorabiając dodatkowo alternatywne wersje. Wśród nich szeroko rozpowszechniona stała się „Modlitwa partyzancka” śpiewana w okupowanym kraju, do którego przynieśli ją cichociemni, wysyłani z Wielkiej Brytanii.

 

lipca wierni
Kombatanci podczas Mszy św.
lipca ludzie
Ks. Marek Keiser prowadzi modlitwę za zmarłych
tablica wazon
Tablica pamiątkowa poświęcona poległym bohaterom Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego i Nowogródzkiego

SENTYMENTALNA PODRÓŻ DO LWOWA Z BIUREM PODRÓŻY „METRO”

BIURO PODRÓŻY „METRO”

50-034  Wrocław                                                          

ul. Bałuckiego 10/1A                                                      

tel. 71/780-46-22   

tel/fax 71/780 58 01    

e-mail:bpmetro@wp.pl     

www.bpmetro.pl

sentymentalna  podróż  do  lwowa oraz spektakl w operze lwowskiej

12.09 – 15.09.2013                              

1. DZIEŃ:  Zbiórka i wyjazd  z Wrocławia o godz. 05:00. Przejazd przez Kraków, Rzeszów, Przemyśl, po drodze krótkie postoje    sanitarne. Przekroczenie granicy w Medyce. Przyjazd do Lwowa, zakwaterowanie w hotelu. Obiadokolacja, nocleg. 

2. DZIEŃ: Śniadanie. Zwiedzanie LWOWA z przewodnikiem: Rynek z Kamienicą Królewską i Czarną, Katedra ormiańska, Kaplica Boimów; kościoły: Dominikanów, Jezuitów, Bernardynów; Cerkiew Wołoska, grekokatolicka katedra św. Jura, kościół św. Elżbiety, Opera Lwowska (zwiedzanie wnętrz). Cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich. Obiadokolacja, czas wolny na spacer lub odpoczynek. Nocleg.        

3. DZIEŃ: Śniadanie. Przejazd na Wysoki Zamek (panorama miasta) z Kopcem Unii Lubelskiej, Wzgórza Wóleckie – miejsce mordu profesorów lwowskich. Dalej zwiedzanie miasta: Ossolineum, Pałac Potockich, Uniwersytet, Kasyno Szlacheckie. Czas wolny na  chwile relaksu w jednej z  lwowskich kawiarenek na Starówce lub spacer, zakupy pamiątek. Obiadokolacja. Dla chętnych – wyjście na spektakl do Opery Lwowskiej.  Nocleg.

4. DZIEŃ: Śniadanie. Wyjazd do Polski. Po drodze przerwa na ciepły posiłek, krótki odpoczynek. Powrót w godzinach wieczornych.

                                                        CENA           690 zł        

ŚWIADCZENIA:

   Przejazd komfortowym autokarem – (barek, video, WC, klimatyzacja)

      – Zakwaterowanie:  3  noclegi w hotelu **/***, pok. 2-,3-os. z łazienkami

      –  Wyżywienie: 3 śniadania, 3 obiadokolacje oraz ciepły posiłek w drodze powrotnej

      –  Opieka pilota,

      –  Ubezpieczenie NNW, KL

 Uwaga:

Cena wycieczki nie obejmuje biletów wstępów do zwiedzanych obiektów, miejscowych przewodników

(ok. 20 EURO), ceny biletu do Opery (dla chętnych) – ok. 15 – 20 EUR