Uprzejmie zapraszamy 28 maja 2015 r. godz. 18.00 Sala Czerwona Pałacu Działyńskich Stary Rynek 78/79
W imieniu organizatorów serdecznie zapraszamy na spotkanie w ramach Czwartku Literackiego, gdzie gośćmi są autorzy, dla których Kresy dawnej Rzeczypospolitej to nie tylko wielka tradycja kultury narodowej, lecz i część tożsamości wyniesionej z domów rodzinnych. W twórczości przywołują pamięć utraconych małych ojczyzn, pozostawionych gniazd. Z rodzinnych opowieści, zachowanych pamiątek, literackich reminiscencji tworzą – często mitologizując – obrazy nieistniejącego już świata, by ocalić go od zapomnienia. WOJCIECH NOWICKI – pisarz, dziennikarz, recenzent, fotograf, kurator wystaw. Powieść Salki to podróż w czasie i przestrzeni pokazująca trudną historię jego kresowych przodków, utrwalająca ich żal za utraconymi miejscami pochodzenia i życia. TERESA TOMSIA – poetka, eseistka, krytyk literacki; pochodzi z rodziny Kresowian, zesłańców na Sybir. W powieści Dom utracony, dom ocalony opisuje historię domu rodzinnego matki, pozostawionego na ziemi nowogródzkiej. Ostatnio ukazały się tomiki wierszy z motywami kresowymi Co było, co jest i Gdyby to było proste. TADEUSZ ŻUKOWSKI – poeta, eseista, scenarzysta; syn więźnia spod Workuty i Sybiraka. Autor 35 filmów dokumentalnych i artystycznych reportaży oraz 25 publikacji książkowych. Motywy kresowe obecne są w całej jego twórczości. WIESŁAW RATAJCZAK – literaturoznawca, prof. UAM, kierownik Pracowni Badań nad Tradycją Europejską Instytutu Filologii Polskiej UAM.
W imieniu ks. kanonika Tadeusza Magasa zapraszamy na nabożeństwo majowe w dniu 20 maja br. o godz. 18.15 w kościele p.w. Nawrócenia św. Pawła (Poznań Osiedle Piastowskie 79). Bezpośrednio po nabożeństwie proszeni jesteśmy na spotkanie do salki parafialnej (już bez udziału we mszy św.).
Pierwsza część Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu mamy już za sobą. Temat “Wielokulturowość Kresów Południowo-Wschodnich” zawarł wiele punktów programu, które były temu tematowi poświęcone.
9 maja b.r. o godz. 17.00 w Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich przy Starym Rynku w Poznaniu odbyła się inauguracja. Przybyło wielu znamienitych gości, m. in. Zastępca Prezydenta m. Poznania Agnieszka Pachciarz oraz Przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz.
Część oficjalna, to powitanie gości przez prezes naszego Oddziału Bożenę Łączkowską, miłe wystąpienia Pani Prezydent i Pana Przewodniczącego, wręczenie odznaczeń. Złotą Odznakę TML i KPW w tym roku otrzymali: Katarzyna Kwinecka, Jacek Kołodziej, Igor Megger, Hufiec ZHP Poznań-Wilda oraz Szkoła Podstawowa Nr 84 (odznaczenie Szkole wcześniej wręczył St. Łukasiewicz na uroczystościach jubileuszowych Szkoły).
G. Ganowicz i A. Pachciarz
Jak każdego roku wręczona została także statuetka Lwa Semper Fidelis. Tegoroczny laureat, to dyrektor Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie Zbigniew Chrzanowski. Ten wielce zasłużony dla kultury polskiej dyrektor, reżyser, aktor, urodził się w 1935 r. we Lwowie w budynku Teatru hr. Skarbka, gdzie pracowali jego rodzice. Ukończył slawistykę na Uniwersytecie Lwowskim i wydział reżyserii Wyższej Szkoły Teatralnej przy Teatrze im. Wachtangowa w Moskwie. W latach 1958-1966 pracował w Ośrodku Telewizji Lwowskiej jako redaktor i realizator programów filmowych, muzycznych i młodzieżowych. W 1966 r. po śmierci Piotra Hausvatera, został kierownikiem artystycznym Polskiego Teatru Ludowego Obwodowego Domu Nauczyciela we Lwowie. Przygotował tam m. in. “Pannę Maliczewską” G. Zapolskiej, “Sen nocy letniej” W. Szekspira, “Pocieszne wykwintnisie” Moliera, “Antygonę” Anouilha, “Wesele” S. Wyspiańskiego, “Stara kobieta wysiaduje” T. Różewicza.
Jako reżyser współpracował również z Ukraińskim Teatrem Akademickim i Operą Lwowską. “Wesele” – 1969 r. i “Damy i huzary” – 1976 r. w jego reżyserii, prezentowane były na Wszechzwiązkowym Festiwalu Dramaturgii Polskiej i uhonorowane zostały dyplomami Ministerstwa Kultury ZSRR. W 1978 r. Ministerstwo Kultury i Sztuki PRL przyznało Zbigniewowi Chrzanowskiemu odznakę “Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Od 1983 r. mieszka i pracuje w Polsce. Jako aktor i reżyser związany był z teatrami Szczecina, Wrocławia i Wałbrzycha, przygotowując również programy dla Ośrodków Telewizyjnych we Wrocławiu i Szczecinie. Od 1992 r. pracował w Przemyślu na stanowisku z-cy dyrektora Centrum Kulturalnego d/s artystycznych z siedzibą na Zamku Kazimierzowskim. Współpracuje stale z Polskim Teatrem we Lwowie, pełniąc funkcję dyrektora artystycznego tej placówki. Obecnie Teatr skupia grono amatorów i profesjonalistów: głównie Polaków, ale także Ukraińców i Rosjan zamieszkałych we Lwowie, oraz zawodowych twórców kultury – kompozytorów, plastyków i choreografów. Teatr ma w swoim dorobku ok. 60 premier i ponad 800 występów, także w Polsce, Anglii, Szwecji. Zasłużony dla krzewienia polskiej kultury na dawnych polskich terenach odłączonych po II wojnie światowej, Teatr ma swoją siedzibę w dawnym pałacu hrabiów Bielskich (ul. Kopernika 42). W 2008 r., z okazji jubileuszu 50-lecia działalności artystycznej, Polski Teatr Ludowy został odznaczony Srebrnym Medalem “Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Takie samo odznaczenie otrzymał dyrektor artystyczny Zbigniew Chrzanowski. Aktorzy teatru: Irena Asmołowa, Andrzej Bowszyk, Krystyna Grzegocka, Bogusław Kleban, Kazimierz Kosydor, Wiktor Lafarowicz, Anatol Lewak, Kazimierz Miciński, Roksolana Sadowska, Natalia Stupko, Krzysztof Szymański i Wadim Wasiutyński otrzymali honorowe odznaki “Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Teatr zyskał coraz szersze rzesze sympatyków, w bliskich miejscowościach obwodu lwowskiego, t. j. Drohobycz, Stryj, Mościska, w wiejskich ośrodkach: Strzelczyka i Łanowice, a także w Łucku i Krzemieńcu lub podczas niezapomnianego występu w Nowogródku w Muzeum Adama Mickiewicza, występując często w skromnych warunkach parafialnych kościołów, lub na dużych profesjonalnych scenach Wilna i Mińska, Moskwy, Petersburga i Kijowa, Poznania i Wrocławia, Gdańska i Szczecina, Brzegu i Przemyśla, Bielska-Białej i Gliwic, Oświęcimia i Krakowa wszędzie z poświęceniem stara się nieść słowo polskie, prezentując dorobek ojczystej kultury.
Z. Chrzanowski z Lwem Semper Fidelis
Po części oficjalnej nastąpiły występy. Młoda, o urzekającej urodzie wokalistka Agata Kubala, o ogromnym talencie i pięknym głosie, wystąpiła w utworach polskich, rosyjskich i żydowskich. Laureatka I miejsca w konkursach Piosenki Żydowskiej i “Każdemu wolno śpiewać”, wspaniale interpretowała piosenki znane i mniej znane, m.in. “Mein Yiddishe mame”.
Zebranych zachwycił występ kapeli Huculi Mikołaja Iliuka. Żywiołową muzykę, piękne stroje, stare, oryginalne instrumenty, podziwiali wszyscy. Kapelę Huculi Mikołaja Iliuka z Werchowyny (dawniej Żabie) tworzą rdzenni muzykanci huculscy, którzy głównie opierają się na repertuarze odziedziczonym od swoich przodków drogą pamięciową oraz komponują własne utwory czerpiące wątki muzyczne z różnych sytuacji i obrzędów. Huculi Mikołaja Iliuka specjalizują się w prezentowaniu reliktowego folkloru słynnych muzykantów (np. Mogur, Gaweć) i muzyki obrzędowej. Założycielem zespołu jest skrzypek Mikołaj Iliuk, w skład zespołu wchodzą także: cymbalista Wasyl Tymczuk, sopiłkar Jura Tafijczuk oraz bubnista Michajło Forgil. Dodatkowe instrumenty to: telenka, duda, trembity, dwojnica. Kapela Huculi Mikołaja Iliuka zdobyła wiele nagród, m.in w 2007 roku w Kijowie I miejsce w kategorii najlepszy zespół muzyczny. Członkowie zespołu: Mikołaj Iliuk i Wasyl Tymczuk, byli przez wiele lat członkami słynnego w Polsce i za granicą zespołu Czeremosz Romana Kumłyka (zmarł na początku 2015 r.), który wielokrotnie występował w Polsce w czasie sympozjów naukowych, Dni Huculskich, Festiwali Huculskich, w wielu miastach Polski, m.in. w Poznaniu na Dniach Lwowa i Kresów. Publiczność świetnie się bawiła, a Mikołaj Iliuk porwał do tańca prezydent Agnieszkę Pachciarz, która z rytmem muzyki huculskiej świetnie sobie poradziła.
Kapela Huculi Mikołaja Iliuka
Kolejny dzień Dni Lwowa i Kresów, 10 maja w niedzielę, rozpoczęła Msza św. w intencji Kresowian w Kolegiacie Farnej, która zgromadziła nie tylko Kresowian. Był sztandar Gimnazjum im. Orląt Lwowskich, modlitwa wiernych, którą odczytała Katarzyna Kwinecka.
W samo południe rozpoczął się Piknik Lwowski na Starym Rynku w Poznaniu. Mimo zmiennej i raczej chłodnej pogody, zgromadził liczną publiczność. Rozpoczęła występy Orkiestra Dęta z Chludowa, która wykonała szereg pięknych utworów polskich i zagranicznych. Była to muzyka wojskowa, filmowa i popularna. Stowarzyszenie Orkiestra Dęta w Chludowie, to zespół ludzi kochających muzykę. Pasja muzykowania często przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, grali w niej dziadkowie, grają rodzice, dzieci i wnuki. Orkiestra z 9 osób rozrosła się do 60 członków. Najbardziej doświadczony muzyk gra od 59 lat, najmłodszy ma 9 lat. Repertuar jest bardzo różnorodny. Celem orkiestry jest propagowanie gry na instrumentach dętych, kontakt z publicznością, a przede wszystkim wspólne obcowanie z muzyką. Orkiestra powstała w 1946 r. z inicjatywy ówczesnego proboszcza Chludowa ks. Jana Chodzidły oraz organisty i kapelmistrza Tadeusza Kubiaka. Obecnie kapelmistrzem jest Krzysztof Żeleśkiewicz. Orkiestra posiada wiele wyróżnień, m. in. II miejsce w Wielkopolskim Turnieju Orkiestr Dętych im. Leona Schuberta ?O Złoty Róg?, nagroda dla Najlepszego Kapelmistrza, II nagroda Starosty Powiatu Poznańskiego za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury w roku 2013, oraz za popularyzowanie kultury i osiągnięcia artystyczne. Orkiestra dużo koncertuje, także za granicą. Kolejni artyści, to Agata Kubala i Kapela Huculi Mikołaja Iliuka. Podobnie jak w Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich porwali publiczność swymi występami.
Niedziela zakończyła się występem Wiktora Lafarowicza w monospektaklu Aleksandra Fredry “Trzy po trzy, zapiski starucha”. Na dziedzińcu Muzeum Archeologicznego wystawiony utwór w reżyserii i opracowaniu laureata wyróżnienia Semper Fidelis, Zbigniewa Chrzanowskiego, pokazał zebranym dorobek Polskiego Teatru Ludowego ze Lwowa. Aktor w niezwykle sugestywny i doskonały sposób przedstawił wspomnienia Aleksandra Fredry z czasów napoleońskich.
W poniedziałek 11 maja 2015 r. w Sali Herbowej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego odbyło się spotkanie z Tomaszem Kubą Kozłowskim. Prelegent mówił na temat wielokulturowości na dawnych Kresach Polski. Jak o sobie mówi: warszawiak nieco z przypadku, “lwowski syn, wnuk i prawnuk”, jest instruktorem harcerskim i popularyzatorem dziejów tego ruchu, a także kolekcjonerem okruchów przeszłości od ćwierć wieku gromadzący wszelkie “kresowiana” mając nadzieję na powstanie Muzeum Kresów. Od 2009 roku jest koordynatorem programu “Warszawska Inicjatywa Kresowa” w Domu Spotkań z Historią w Warszawie, w ramach którego organizuje wystawy, spotkania, promocje, pokazy filmowe, wykłady, zajęcia dla młodzieży. Jest autorem kilkudziesięciu prezentacji z cyklu “Opowieści z Kresów” poświęconego dziedzictwu kulturowo-historycznemu Ziem Wschodnich I i II Rzeczypospolitej. Wspólnie z Danutą Błahut-Biegańską jest autorem wystawy plenerowej “Świat Kresów”. Przywiózł ze sobą album o tym samym tytule, który szybko się rozszedł. Prelekcja była tak interesująca, że z uwagi na otwarcie przez Wojewodę Wielkopolskiego Piotra Florka wystawy “Tygiel narodów, religii i kultur”, kontynuowano ją po zwiedzeniu wystawy w hallu UW. Tomasz Kuba Kozłowski ubolewał nad znaną nam prawdą, że nie propaguje, nie uczy i nie przedstawia się Kresów, ich historii i kultury, dlatego wiedza w społeczeństwie polskim na ich temat jest bardzo uboga. Nie można się doczekać na powstanie Muzeum Kresów, gdzie można by zgromadzić jeszcze ocalałe przedmioty, wszelkie pamiątki itp. dotyczące Kresów. Trudno było się rozstać i zakończyć prelekcję.
We wrześniu organizujemy drugą część XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu poświęconą 70 rocznicy opuszczenia, nie z własnej woli, Kresów. Już teraz serdecznie zapraszamy do udziału w uroczystościach.
tekst: Hanna Dobias-Telesińska, foto: Jacek Kołodziej
Już wkrótce rozpoczną się kolejne Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu. W tym roku podzielone zostały na dwie części: I w maju, II we wrześniu.
Pierwsza część rozpocznie się już 9 maja. Tematem jej jest “Wielokulturowość Kresów Południowo-Wschodnich” i tej tematyce poszczególne punkty programu zostaną poświęcone. Druga część rozpocznie się 14 września i z uwagi na 70 rocznicę poświęcona będzie tematowi: “Wysiedlenia ludności polskiej z Kresów Południowo-Wschodnich po II wojnie światowej“. Zachęcamy do udziału w XVIII Dniach Lwowa i Kresów w Poznaniu.
Poniżej podajemy program majowych obchodów:
09.05.2015 r. sobota
godz. 17.00 – Inauguracja XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu. Występ Agaty Kubali i zespołu huculskiego z Żabiego Sala Czerwona Pałacu Działyńskich – Stary Rynek 78
10.05.2015 r. niedziela godz. 11.00 – Msza Św. w intencji Kresowian Fara Poznańska – Bazylika Kolegiacka ul. Klasztorna 11
godz. 12.15 – Piknik Lwowski. Występy solistki Agaty Kubali, zespołu huculskiego z Żabiego i Orkiestry Dętej z Chludowa Stary Rynek w Poznaniu
godz. 16.30 – Salon Lwowski – spotkanie z laureatem wyróżnienia Semper Fidelis Zbigniewem Chrzanowskim, dyrektorem Ludowego Teatru Polskiego ze Lwowa, występ aktora ze Lwowa w utworze A. Fredry “Trzy po trzy”, reż. Zbigniew Chrzanowski Muzeum Archeologiczne – Dziedziniec – wejście od ul. Klasztornej
11.05.2015 r. poniedziałek godz. 14.00 – Prelekcja Tomasza Kuby Kozłowskiego nt. “Wielokulturowość na Kresach Południowo-Wschodnich” Sala Herbowa Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego al. Niepodległości 16/18
godz. 15.00 – Otwarcie wystawy “Kresy – tygiel narodów, religii i kultur” Hall Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego al. Niepodległości 16/18
W dniu 8 kwietnia b.r. spotkaliśmy się, już tradycyjnie jak każdego roku, z okazji Świąt Wielkanocnych. Do Sali Pod Zegarem w CK Zamek przybyło wielu Kresowian skupionych w naszym Towarzystwie. Prezes Bożena Łączkowska powitała gości, odczytała kilka z wielu życzeń jakie otrzymaliśmy, m.in. od Wojewody Wielkopolskiego. Początek spotkania uświetnił zespół wokalny “Na Sześć”, który tworzą pasjonaci muzyki chóralnej. Śpiewacy wykonali kilka utworów z muzyki rozrywkowej, które bardzo spodobały się zebranym, co uwidoczniło się w burzliwych oklaskach. Wspaniałe głosy, piękna muzyka. Były także utwory na fortepian Fryderyka Chopina.
Uroczystość przy stołach rozpoczął ks. kanonik Tadeusz Magas odczytując stosowne fragmenty Pisma Świętego oraz prowadząc modlitwę i radosne śpiewy na Zmartwychwstanie Pańskie. Dzielono się święconym jajkiem, częstowano wielkanocnymi babami, sernikami i wielu innymi przysmakami znajdującymi się na stołach. Atmosfera była bardzo wesoła i przyjazna. Spotkaliśmy się z przyjaciółmi, często przychodzącymi tylko z okazji większych spotkań. Hanna Dobias-Telesińska zapowiedziała niedługo rozpoczynające się XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu, zachęcając do udziału w poszczególnych punktach programu. Stanisław Łukasiewicz informował o 1% na rzecz Towarzystwa, jeśli jeszcze ktoś nie złożył zeznania podatkowego za 2014 r. Wśród zebranych zostały rozdane kalendarze OO Redemptorystów, które z Chludowa przywiozła Ewa Drausowska-Kuleczka. Mieliśmy niepowtarzalną okazję kupienia książki “Czekoladowy las” członka naszego Oddziału, wielce zasłużonego działacza patriotycznego Zbigniewa Kowalskiego i uzyskania autografu autora.
tekst: Hanna Dobias-Telesińska, foto: Jacek Kołodziej
Prezes Bożena Łączkowska wita gości i członków poznańskiego Oddziału TML i KPW – fot. J. KołodziejZespół śpiewaczy “Na Sześć” – fot. J. KołodziejPrezes Bożena Łączkowska odczytuje życzenia świąteczne – fot. J. KołodziejAtmosferę umilał zespół “Na Sześć” – fot. J. KołodziejModlitwę poprowadził ks. T. Magas – fot. J. KołodziejCzłonkowie poznańskiego Oddziału TML i KPW – fot. J. KołodziejZebrani dzielili się jajkiem – fot. J. KołodziejKresowianie przy Wielkanocnym stole – fot. J. KołodziejNa stole Wielkanocne wypieki – fot. J. KołodziejKs. kanonik T. Magas wśród Kresowian – fot. J. KołodziejPrzy stole panowała wesoła, rodzinna atmosfera – fot. J. KołodziejSala Pod Zegarem w CK Zamek – fot. J. KołodziejZ. M. Kowalski podpisuje swoją książkę “Czekoladowy las” – fot. J. Kołodziej
Godny polecenia artykuł ks. Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego poświęcony duchownym katolickim, którzy poświęcili swoje życie za wiarę. Niżej przytaczamy go w całości.
Wielki Czwartek, będący pamiątką ustanowienia Najświętszego Sakramentu i sakramentu kapłaństwa, jest w Kościele katolickim obchodzony jako święto kapłanów. Dlatego też warto dziś przypomnieć tych polskich duchownych , którzy zginęli jako męczennicy, a którzy są (głównie ze względu na “poprawność polityczną”) skazani na zapomnienie.
Zniszczony przez nacjonalistów ukraińskich w 1944 r. kościół w Podkamieniu, fot. Archiwum autora
Jednym z obowiązków Kościoła jest pamięć o tych, którzy oddali swe życie jako męczennicy. Wyraźnie to sformułował papież Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w 1999 r. w Bydgoszczy. Mówił on: “Nasze stulecie również zapisało wielką martyrologię. Sam w ciągu dwudziestu lat mego pontyfikatu wyniosłem do chwały ołtarzy wielkie grupy męczenników: japońskich, francuskich, wietnamskich, hiszpańskich, meksykańskich. A iluż ich było w okresie drugiej wojny światowej i w czasie panowania totalitarnego systemu komunistycznego! Cierpieli i oddawali życie w hitlerowskich czy też sowieckich obozach zagłady”. Następnie poza tekstem oficjalnym dodał od siebie znamienne słowa: “Nasz wiek, nasze stulecie ma swe szczególne martyrologium jeszcze nie w pełni spisane. Trzeba go zbadać, trzeba go stwierdzić, trzeba go spisać. Tak jak spisały martyrologia pierwsze wieki Kościoła, i to jest do dzisiaj naszą siłą, tamto świadectwo męczenników pierwszych stuleci. Proszę wszystkie Episkopaty, ażeby do tej sprawy przywiązały należytą uwagę. (…) Trzeba ażebyśmy przechodząc do trzeciego tysiąclecia spełnili obowiązek, powinność wobec tych, którzy dali wielkie świadectwo Chrystusowi w naszym stuleciu.”.
Po latach, które upłynęły od tego apelu, trzeba stwierdzić, że Kościół polski wywiązuje się z tego polecenia papieskiego niezbyt konsekwentnie. Z pewnością jego zasługą dokumentowanie prześladowań dokonywanych przez Niemców. Zaowocowało to wyniesieniem na ołtarze wielu osób, począwszy od ojca Maksymiliana, a na 108 Męczennikach Polskich skończywszy. Kontynuacją tych działań jest rozpoczęty kilka lat temu proces beatyfikacyjny kolejnej grupy, tym razem 122-osobowej. Z kolei pamięć o męczennikach, którzy zginęli na Wschodzie z rąk Sowietów, uruchomiła przygotowania do jeszcze jednej zbiorowej beatyfikacji.
Do tych grup męczenników władze kościelne nie dołączyły jednak osób, które zginęły z rąk nacjonalistów ukraińskich z UPA i SS Galizien. Czyżby krew księży zgładzonych np. w czasie Krwawej Niedzieli na Wołyniu była gorsza od krwi księży zamęczonych w obozach w Dachau i Stutthofie? Czyżby barbarzyńskie tortury stosowane przez banderowców były mniejszym męczeństwem niż tortury w katowniach Gestapo i NKWD? Czyżby katolicy mordowani w czasie ludobójstwa dokonanego z rozkazu Romana Szuchewycza, dowódcy UPA byli mniej ważni dla Kościoła niż katolicy mordowani w czasie ludobójstwa dokonanego z rozkazu Stalina i Berii czy Hitlera i Himmlera?
W tym miejscu przypomnę tylko niektóre postacie. Ks. Marian Bosak, budowniczy kościoła w Mariampolu nad Dniestrem. Kres jego aktywnemu życiu położyli banderowcy, którzy w nocy z 23 na 24 sierpnia 1941 r. uprowadzili go pod pretekstem załatwienia spraw urzędowych. Rano znaleziono jego zmasakrowane ciało. W następnych miesiącach w najróżniejszych okolicznościach zamordowano jego 160 parafian. Trwałą pamiątką po męczenniku jest obraz Matki Bożej Zwycięskiej, który przewieziony został z Mariampola do kościoła na Piasku we Wrocławiu.
W podobny sposób, często pod pretekstem wezwania do chorego, banderowcy uprowadzili i zamordowali kilkunastu innych kapłanów. Tak zginął np. karmelita Bartłomiej Czosnek z sanktuarium maryjnego w Bołszowcach. Przed zgładzeniem był torturowany, wyrwano mu język i genitalia. Dziesiątki innych kapłanów, zakonników i zakonnic zamordowano w czasie bandyckich napadów UPA na polskie wioski. Razem ze swoimi parafianami zginęli m.in.
– ks. Stanisław Dobrzański – zamordowany (przez obcięcie głowy) wraz z klerykiem Jerzym Harmatą i 1050 parafianami z wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka na Wołyniu, które całkowicie zniszczono 30 sierpnia 1943 r.
– ks. Karol Baran z parafii Korytnica na Wołyniu – przecięty piłą w drewnianym korycie,
– ks. Bolesław Szawłowski z parafii Poryck na Wołyniu- ciężko ranny w czasie odprawiania liturgii w “krwawą niedzielę” 11 lipca 1943 r., a następnie dobity (zginęło wówczas 3 ministrantów i 230 parafian),
– ks. Jan Kotwicki z parafii Chrynów na Wołyniu – zabity przy ołtarzu,
– ks. Józef Aleksandrowicz z Zabłocia k. Porycka – zabity podczas Mszy św. wraz z parafianami,
– ks. Hieronim Szczerbiński z parafii Wołkowyja i ks. Jerzy Cimiński z parafii Łysin – obwiązani drutem kolczastym, wrzuceni do studni i zasypani żywcem kamieniami,
– ks. Piotr Walczak z parafii Ławrów – okrutnie pobity, a następnie z dwiema innymi osobami wrzucony i zasypany żywcem w studni,
– ks. Stanisław Wilkoński, katecheta z parafii Podwołoczyska k. Skałatu – skonał po wielogodzinnych mękach, po wbiciu mu kilku gwoździ w głowę,
– ks. Błażej Czuba – spalony wraz z 36 wiernymi na plebanii w Dołhej Wojniłowskiej k. Kałusza,
– ks. Adam Drzyzga z parafii Serocko k. Skałatu – zastrzelony wraz z 50 żałobnikami w czasie prowadzenia konduktu pogrzebowego innego parafianina, także zamordowanego przez UPA,
– ks. Jan Walniczek z parafii Kociubińce k. Buczacza- zamęczony w szczególnie wyrafinowany sposób. Cytuję za bp Wincentym Urbanem: “Zdzierano skórę, rany zalewano mu atramentem. Oblewano go wrzącą wodą, celem wzmożenia bólu. Później banderowcy przywiązali go do ściany i rzucali w niego nożami. Konał przez pięć godzin.”
– karmelici bosi – o. Kamil Gleczman i br. Cypian Lasoń- zamordowani w klasztorze w Wiśniowcu na Wołyniu wraz z 500 osobami, które szukały tutaj schronienia,
– ks. Władysław Biliński z parafii Kotów k. Brzeżan – napadnięty i uduszony, gdy wracał z odpustu do swojej parafii,
– ks. dr Andrzej Kraśnicki, prefekt Seminarium Duchownego we Lwowie i proboszcz w Jazłowcu – w dniu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w 1943 r. skatowany w swoim domu, a następnie uprowadzony i zamordowany,
– s. Longina Trudzińska – zamordowana wraz z wychowankami Zakładu dla Sierot Wojennych w Turkowicach na Lubelszczyźnie,
– dwie siostry sercanki z klasztoru w Lubieszowie na Polesiu – spalone żywcem wraz z 200 mieszkańcami,
– dwie siostry służebniczki z parafii Połowce (dekanat Jazłowiec) – w styczniu 1944 r. uprowadzone i uduszone sznurami wraz z 30 Polakami.
Z kolei na parafię Ihrowica k. Tarnopola bojówki UPA napadły – uwaga! – w noc Bożego Narodzenia. Przy wigilijnych stołach porąbano siekierami wiele osób, w tym ks. Stanisława Szczepankiewicza oraz jego matkę, siostrę i brata. Innej z kolei tragedii doznał ks. płk Roman Daca, kawaler Orderu Virtuti Militari i kapelan Lwowskiego Okręgu AK. Gdy na plebanię napadli banderowcy w Nowosielcach, jego matka zdążyła go schować w skrytce pod podłogą, licząc, że jej samej nic nie zrobią. Jednak zarąbano ją siekierami, a jej krew przez szczeliny w deskach spływała na syna. Tego ostatniego uratował Ukrainiec, upośledzony umysłowo parobek wiejski, który pomimo pobicia nie tylko nie wydał duchownego, ale i pomógł mu wydostać się z owej kryjówki.
Rezuni z UPA zamordowali łącznie ponad 100 polskich duchownych oraz dziesiątki sióstr i braci zakonnych, a także kilku księży greckokatolickich, którzy sprzeciwiali się nacjonalistom i wzywali ich do opamiętania. Wielu innych zaginęło bez śladu, bądź zostało rannych. Do tej liczby dochodzą dziesiątki duchownych, zamordowanych na Kresach przez Niemców i Rosjan, często na podstawie donosów nacjonalistów ukraińskich.
Na koniec wspomnę jedynego kandydata na ołtarze, o. Ludwika Wrodarczyka, oblata, rodem z Radzionkowa koło Bytomia, pełniącego posługę duszpasterską w Okopach na Wołyniu. W czasie napadu UPA w 1943 r. udał się do kościoła, aby chronić tabernakulum. Są różne wersje jego śmierci. Według jednej wyrwano mu serce po rozcięciu klatki piersiowej, według innej przywiązano go do kloca drzewa i przecięto piłą na pół. Konał przez wiele godzinach. Dopiero niedawno pod wpływem licznych apeli Kresowian i ich potomków rozpoczął się wreszcie jego wstępny proces beatyfikacyjny. Wcześniej, bo w 2000 r. kapłan ten został pośmiertnie uhonorowany orderem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata za ratowanie Żydów w czasie okupacji okupacji niemieckiej.
Europa o tych męczennikach nie chce pamiętać. My jednak, niezależnie do swoich przekonań religijnych, nie powinniśmy o nich zapominać. Mamy im bowiem wiele do zawdzięczenia.
Radosnych Świąt oraz błogosławieństwa Zmartwychwstałego Chrystusa wszystkim członkom Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Poznaniu oraz Sympatykom składa
Zarząd
Jednocześnie informujemy, że w środę 8 kwietnia o godz. 17.00 w Sali Pod Zegarem w Centrum Kultury Zamek ul. Św. Marcin 80/82 w Poznaniu odbędzie się Wielkanocne Spotkanie Świąteczne. Serdecznie zapraszamy członków naszego Oddziału oraz Sympatyków. Przy muzyce, potrawach wielkanocnych i w dobrych humorach wspominać będziemy jak to świętowało się niegdyś we Lwowie i na Kresach, jakie potrawy stawiano na stół, jakie zwyczaje związane były z Wielkanocą.
8 marca Salon Lwowski pokłonił się paniom. Z okazji ich święta stylistka Basia Józefiak przedstawiła zebranym (bo byli także panowie) jak można się ubierać, by zawsze wyglądać atrakcyjnie i odpowiednio. Mimo trudności technicznych (złośliwość rzeczy martwych) spotkanie było niezwykle interesujące i ciekawe. Stylistka, która na co dzień pracuje nad wizerunkiem swoim klientów, doradza jakie fasony i kolory najlepiej pasują do osoby, porządkuje pod tym kątem ich garderobę, robi wspólnie zakupy, prowadzi warsztaty i szkolenia związane z kwestiami wizerunku, stanęła na wysokości zadania.
Zwróciła uwagę na to, że choć zwykle powinniśmy oceniać siebie nawzajem na podstawie charakteru, osobowości i czynów, a nie naszej powierzchowności, to mimo, że teza jest słuszna, zawsze oceniamy się nawzajem po wyglądzie. Przez wieki ubiór określał nasz status społeczny i materialny. Basia Józefiak podkreśliła, że należy również ubierać się odpowiednio do sytuacji, bo tym wyrażamy szacunek dla osób, z którymi się będziemy widzieć. Inaczej ubierzemy się na rozmowę kwalifikacyjną, gdzie naszym celem jest zdobycie pracy, inaczej wyglądać będziemy idąc na spotkanie towarzyskie.
Radziła,gdy mówimy, że nie mamy co na siebie włożyć, a szafa jest pełna, jak należy zrobić przegląd swojej szafy, by okazało się, że jednak mamy co na siebie włożyć. A gdy czegoś brakuje, to jak należy uzupełnić garderobę, by nie kupować pochopnie i w pośpiechu, bo wtedy zakupy są nietrafione i znowu mamy to, czego byśmy nie chcieli nosić.
Basia Józefiak wspominała modę i styl ubierania się w przedwojennym Lwowie. To tu powstał pierwszy dwutygodnik poświęcony modzie “Dziennik mód paryskich z rysunkami krojów”, tu także powstawały “salony mód”, gdzie elegantki ze Lwowa mogły się ubierać.
Po części teoretycznej nastąpiła prezentacja kolorów. Dwie panie wylosowały możliwość dobrania kolorów odzieży, w których będą najkorzystniej wyglądać. Buło to bardzo interesujące, gdyż wszyscy zebrani “podpowiadali”, w których barwach jest im najlepiej. Bawiono się świetnie. Przy kawie i ciasteczkach zadawano pytania, dyskutowano. Nawet panowie byli aktywni.
Na zakończenie Stanisław Łukasiewicz wręczył każdej pani tulipana. Był to miły akcent na zakończenia Dnia Kobiet.
tekst: Hanna Dobias-Telesińska, foto: Wanda Butowska
W minioną środę, 25 lutego b.r., obchodziliśmy jubileusz 85 urodzin członka naszego Oddziału Mariana Osady. Zebrani składali Jubilatowi życzenia wielu lat w zdrowiu i dalszej wspanialej kondycji, radości oraz dalszej działalności na rzecz Kresów. Jubilat ze wzruszeniem przyjmował gratulacje i życzenia. Od nas otrzymał przygotowane przez W. Opiata w formie dyplomu życzenia, na których widnieją stare pocztówki Przemyśla, jako że M. Osada jest urodzonym przemyślaninem. Do życzeń dołączony został “dla zdrowotności” Baczewski.
Spotkanie urodzinowe uświetnione zostało pokazem filmowym oraz prezentacją pocztówek Przemyśla, które przygotował W. Opiat. Jubilat bardzo interesująco objaśniał poszczególne ujęcia ulic, licznych kościołów, budynków i innych przepięknych miejsc, które zna z dzieciństwa i młodości. Zobaczyliśmy ulicę, przy której się urodził, gdzie mieszkał, gdzie biegał z kolegami. Objaśnienia przeplatały się z historią Przemyśla, przeżyciami wojennymi Jubilata.
Nie mogło się obyć bez śpiewu lwowskich piosenek w wykonaniu Mariana Osady i odśpiewania Mu 100 lat przez zgromadzonych.
tekst: Hanna Dobias-Telesińska, foto: Wanda Butowska
W niedzielę 18 stycznia b.r. spotkaliśmy się w Salonie Lwowskim na Starym Rynku w Domu Polonii, by po raz kolejny śpiewać kolędy. Sala była wypełniona, bo chętnych do śpiewania wielu. Gościem spotkania był ks. prałat dr Jan Stanisławski, przyjaciel naszego Oddziału, którego już wielokrotnie u nas gościliśmy.
Atmosfera Salonu była niezwykle miła. Ks. Prałat opowiadał nam o księżach kresowych, którzy po II wojnie światowej znaleźli się w Wielkopolsce i których miał okazję poznać. W bardzo ciepły i życzliwy sposób wypowiadał się na ich temat, podkreślał zasługi, pracę i oddanie duchownych swemu powołaniu. Wypowiedzi oddzielane były śpiewem kolęd. Przy kawie, herbacie i przepysznych piernikach upieczonych przez panią Kasię Kwinecką, zebrani z wielkim zainteresowaniem słuchali barwnych opowiadań, anegdot i wspomnień ks. Stanisławskiego. Pełne humoru wypowiedzi budziły wielokrotnie salwy śmiechu.
Duchowni pochodzący z diecezji głównie lwowskiej przyjeżdżali na tereny Wielkopolski, by po utraconych parafiach na Kresach Południowo-Wschodnich podejmować dalszą pracę duszpasterską tam, gdzie brakowało księży w wyniku działań okupanta niemieckiego. Kilkuset duchownych z diecezji poznańskiej i gnieźnieńskiej zostało rozstrzelanych bądź straciło życie w obozach koncentracyjnych oraz w wyniku działań wojennych. Kresowi księża bardzo dobrze tę lukę wypełniali, a Abp Walenty Dymek chętnie ich przyjmował. Przyjeżdżali indywidualnie, czasem ze swoimi parafianami kresowymi. Cześć z nich w tragicznych okolicznościach uciekała przed nacjonalistami ukraińskimi z OUN-UPA ratując swoje życie, inni wyjeżdżali wraz całą wsią tuż po wojnie. Nie było skoordynowania przyjazdów duchownych do nowych parafii w Wielkopolsce, gdyż nie było takich możliwości. Kapłani nie od razu trafiali do diecezji poznańskiej. Najbliższa lwowskiej diecezja lubaczowska nie mogła wszystkich księży opuszczających Kresy pomieścić na swoim terenie, dlatego ich dalsza droga to południowe województwa (katowickie, opolskie, wrocławskie), Ziemie Odzyskane, gdzie znaczna liczba ich tam pozostała, później Wielkopolska. W większości dobrze asymilowali się w nowych warunkach, chociaż różnice między diecezjami były duże. Znaleźli uznanie nie tylko u swoich nowych parafian, ale także u przełożonych i kolegów duchownych z sąsiednich parafii.
Pierwszym duchownym z Kresów, z którym ks. Jan Stanisławski się zetknął był ksiądz, który przygotowywał go do I Komunii Św. Później kolejnych spotkał jako wykładowców w Seminarium Duchownym w Poznaniu, a następnie w czasie pracy kapłańskiej. Z dużym uznaniem wspominał ks. Jana Montalbettiego, wielce zasłużonego prawnika. W czasie pobytu w Poznaniu mieszkał u s.s Elżbietanek przy ul. Łąkowej w dość spartańskich warunkach. Prowadził dział prawny w Kurii Biskupiej, był wykładowcą w Seminarium Duchownym. Był człowiekiem surowym, szlachetnym. Zmarł w latach 70-tych.
Innym duchownym, któremu ks. Stanisławski poświęcił wspomnienia, to ks. Edward Kopeć, proboszcz Fary i kapelan w szpitalu przy ul. Szkolnej. Był doskonałym organizatorem świąt w szpitalach. Opuścił Poznań, by poświęcić się pracy wykładowcy w Seminarium Duchownym w Nysie. Pracował także jako naukowiec na KUL-u.
Ks Prałat wspominał także ks. Sygnatowicza, proboszcza Fary pochodzącego z Podola, ks. Eustachego Struga, proboszcza w Budzyniu, ks. Myśliwego, który zmarł w opinii świętości, i innych. Wszyscy oni wnosili inność, ubogacali pracę w parafiach. Różnili się np. sposobem śpiewania, humorem. Mimo, że przyszli do parafii, z których się nie wywodzili, gdzie nie było łatwo przystosować się do warunków wielkopolskich, pracowali bardzo dobrze, byli wzorem dla innych duchownych. Całe życie nosili w sobie nostalgię, wspominali nieustannie Lwów i Kresy.
Spotkanie zakończyło się pytaniami do ks. Prałata. Ewa Najwer, która uczestniczyła jesienią 2014 r. w Spotkaniu Dwóch Kultur na Ukrainie przedstawiła pokrótce sytuację Kościoła. Jest trudna, Cerkiew jest podzielona, Kościołowi katolickiemu nie oddają kościołów. Ks. Jan mówił jeszcze o księżach grekokatolickich w czasach komunizmu, którzy groźbami pod adresem ich rodzin, zmuszani byli do przejścia na prawosławie.
Czas szybko minął, kolejny Salon Lwowski odbędzie się 8 marca, na którym panie z okazji ich święta, spotka miła niespodzianka.