Lwów: obchody 30-lecia poznańskich miłośników miasta

Poznański oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich zaprosił lwowian na swój jubileusz
Materiał Wojciecha Jankowskiego

fot. W. Jankowski

W trakcie uroczystości prezes Stanisław Łukasiewicz wręczył nagrody i dyplomy zasłużonym Polakom i organizacjom, z którymi współpracował przez trzy dekady. Wśród nagrodzonych znalazły się takie osoby jak Emila Chmielowa, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie, Emil Legowicz, prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej, Zbigniew Chrzanowski, dyrektor Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, czy Ryszard Vincenc, dyrektor polskiej Szkoły nr 10 pod wezwaniem Marii Magdaleny. Wśród nagrodzonych znalazł się również „Kurier Galicyjski”, polski dwutygodnik ze Lwowa.

Wydarzenie uświetnił warszawsko-lwowski kabaret „Czwarta rano”. Gościny poznańskim miłośnikom Lwowa użyczyła Szkoła nr 10. Jubileusz poznańskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich odbył się 7 maja.

Wojciech Jankowski/Kurier Galicyjski

Z POZNANIA PROSTO POD LWÓW

Zaprawieni w bojach Powstania Wielkopolskiego żołnierze ruszyli na pomoc Kresom Wschodnim

Monitor Wielkopolski | luty 2019

co za historia

Zdawałoby się, że Poznań i Lwów ? dwa kresowe miasta międzywojennej Polski ? powinny być odległe także pod względem kulturowym. A jednak u zarania drugiej Rzeczypospolitej i w okresie międzywojennym mieliśmy ożywione kontakty. Niewiele dziś się o tym mówi, a przecież była to jedna z chwalebnych kart dziejów Wojsk Wielkopolskich. Poznań bronił Lwowa przed zajęciem ze strony Ukraińców, ze stolicy Kresów zaś przybyło znaczne grono profesorów, którzy nie tylko zasilili kadrę nowo utworzonego Uniwersytetu Poznańskiego, ale i czuli się nad Wartą dobrze. Z pewnością ważną rolę odgrywało też pokrewieństwo polityczne, jako że w Galicji Wschodniej, podobnie jak w Wielkopolsce, przewodziła endecja ? choć nieco inna programowo od tej w Poznańskiem. Zrodziły się solidarność i więzi między miastami położonymi na przeciwległych krańcach odradzającej się Polski.

Paderewski namawia

Informacja o walkach z Ukraińcami rozpoczętych we Lwowie 1 listopada 1918 roku zelektryzowała ziemie polskie. Poznańska prasa z niepokojem relacjonowała rozwój sytuacji zarówno w tym mieście, jak i w całej Małopolsce Wschodniej. Od pierwszych dni stycznia 1919 roku doniesienia ze Lwowa zamieszczano w niemal każdym numerze ?Dziennika Poznańskiego? i ?Kuriera Poznańskiego?. Warszawa nie była w stanie udzielić efektywnej pomocy Polakom walczącym we Lwowie, jedynie zorganizowano pierwszą odsiecz, dowodzoną przez gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. W tej sytuacji postanowiono zwrócić się o pomoc do Poznania, gdzie gen. Józef Dowbor-Muśnicki miał do dyspozycji wojsko tworzone z żołnierzy formacji powstańczych. Głównodowodzący Wojsk Wielkopolskich początkowo odnosił się do tych zamysłów bez przekonania, wykorzystując argument niewyjaśnionej sytuacji na froncie przeciwniemieckim. Ale już wcześniej, 22 stycznia 1919 r. do stolicy Małopolski Wschodniej wyruszył pierwszy transport z żywnością i materiałami sanitarnymi ? 58 wagonów eskortowanych przez członków poznańskiej Straży Ludowej. Do stolicy Małopolski Wschodniej udała się także delegacja Komitetu Pomocy dla Lwowa: p. Niegolewska, ks. dziekan Moyer, Mieczysław Korzeniowski, Helena i Kazimierz Brownswordowie, Zofia Zielewiczowa i p. Szymański. Po siedmiu dniach podróży transport ten, od Przemyśla eskortowany przez pociąg pancerny, został owacyjnie powitany we Lwowie. W połowie lutego 1919 roku, z chwilą zawarcia rozejmu w Trewirze, wiele wskazywało na to, że Armia Wielkopolska na razie przynajmniej będzie bezczynna. Potrzebny był dodatkowy impuls, który przekonałby gen. Muśnickiego. W roli pośrednika wystąpił Ignacy Jan Paderewski. Podczas pobytu w Poznaniu 8 marca 1919 roku premier przedstawił Komisariatowi Naczelnej Rady Ludowej oraz Dowództwu Głównemu Sił Zbrojnych w Byłym Zaborze Pruskim położenie wojskowe pod Lwowem. Ostatecznie gen. Muśnicki zgodził się na sformowanie oddziału ochotniczego, który wyjechałby pod Lwów.

Pochwalne uznanie

We wszystkich okręgach wojskowych regionu ogłoszono zaciąg ochotniczy. Wreszcie 9 marca 1919 roku ruszyła do Lwowa licząca 204 żołnierzy kompania, dowodzona przez podporuczników Jana Ciaciucha i Maksymiliana Soldenhoffa. Po uroczystym pożegnaniu na dworcu poznańskim Ochotnicza Kompania Poznańsko-Lwowska przez Warszawę i Przemyśl dostała się do Sądowej Wiszni, gdzie podporządkowano ją gen. Franciszkowi Aleksandrowiczowi. Zadaniem całej grupy było przerwanie pierścienia ukraińskiego w tym rejonie poprzez wyparcie oblegających z pozycji na północ, wschód i południe od Sądowej Wiszni. Już 16 marca kompania poznańczyków uderzyła na wieś Dołhomościska, a potem walczyła w rejonie Gródka Jagiellońskiego. Pod Mielnikiem kompania w silnym ogniu poniosła straty: 8 poległych; 21 żołnierzy było rannych, a 3 zaginionych. 19 marca dowódca i oficerowie kompanii odebrali gratulacje od generałów Iwaszkiewicza, Rozwadowskiego i Aleksandrowicza oraz ich szefów sztabów. 29 marca kompanię odesłano do Lwowa, gdzie nastąpiło jej owacyjne powitanie. Następnie aż do połowy lipca oddział uczestniczył w walkach toczonych w okolicach Lwowa, w składzie 1. Pułku Strzelców Lwowskich. 7 lipca gen. Wacław Iwaszkiewicz wydał kompanii ?Pochwalne uznanie?, podkreślając, że od pierwszych dni walk o Lwów oddział ten był ?wzorem i przykładem dla innych oddziałów swoją walecznością, dyscypliną. […] Nie otrzymałem ani jednej skargi na tę kompanię od ludności cywilnej, co przypisuje się wysokiemu poczuciu obywatelskiemu. […] Cześć wam, dzielni Synowie Wielkopolski!?. 29 lipca 1919 roku kompania została przydzielona do Grupy Wielkopolskiej, a 6 sierpnia wyjechała do Poznania. W walkach pod Lwowem poległo 11 żołnierzy, 58 odniosło rany, 7 zaś dostało się do niewoli ? straty więc wyniosły czwartą część stanu osobowego oddziału. Wszystkim oficerom i szeregowym kompanii ?Za dzielność i trudy poniesione w bojach o całość i niepodległość Rzeczypospolitej w czasie walk o obronę Lwowa od 12 marca do 1 lipca 1919 r.? Naczelna Komenda Wojsk Polskich we Lwowie nadała Krzyż Obrony Lwowa.

Żelazne zastępy

W Poznaniu postanowiono udzielić też większej pomocy, na razie siłami jednego pułku piechoty oraz czterech baterii dział ciężkich i lekkich. W dniach 12 i 13 marca 1919 roku pod Lwów, do dyspozycji gen. Iwaszkiewicza, wyjechała Grupa Wielkopolska dowodzona przez płk. Daniela Konarzewskiego. W jej skład wchodziły (oprócz dowództwa): 1. Pułk Strzelców Wielkopolskich, 1. Dywizjon 1. Pułku Artylerii Polowej (lekkiej) Wielkopolskiej, 1. Eskadra Lotnicza oraz pluton łączności ? łącznie około 5 oficerów oraz 3800 podoficerów i szeregowych. Grupa Konarzewskiego, równie uroczyście żegnana przez społeczeństwo i głównodowodzącego gen. J. Dowbora-Muśnickiego ze sztabem, trzema transportami wyruszyła do Sądowej Wiszni. Stąd, 17 marca 1919 roku Wielkopolanie wykonali udane natarcie w kierunku Lwowa. Oddziały Grupy Wielkopolskiej całkowicie potwierdziły nadzieje pokładane w niej przez Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich w Warszawie. Generał Iwaszkiewicz w rozkazie z 19 marca podkreślił, iż ?żelazne zastępy Wielkopolan pod dowództwem płk. Konarzewskiego brawurowym atakiem […] wpłynęły na zwycięstwo?. Pochwalny rozkaz do podległych sobie oddziałów wydał także płk Konarzewski. Straty Grupy Wielkopolskiej od 18 do 19 marca wyniosły 17 zabitych, 178 rannych (w tym czterech oficerów) i 35 zaginionych. Zdobyto m.in. dwa działa i pięć ciężkich karabinów maszynowych. W marcu i kwietniu oddziały wielkopolskie przeszły do walk pozycyjnych, a w kolejnych walkach prowadzonych w kwietniu i maju 1919 roku żołnierze płk. Konarzewskiego znów zdobyli sobie uznanie dowództwa. Chorągiew z szarfą W tym samym czasie w kulminacyjną fazę weszły przygotowania do ochrony ich macierzystego regionu przed spodziewanym najazdem niemieckim. Z kolei sytuacja pod Lwowem wyjaśniła się na tyle, że wyjazd grupy Konarzewskiego do Wielkopolski nie mógł już zagrozić ponownym zajęciem stolicy Małopolski Wschodniej przez stronę ukraińską. Zatem 5 czerwca 1919 roku na lwowskim placu Cytadeli odbyła się uroczystość pożegnania oddziałów generała (od 1 czerwca) Konarzewskiego, zakończona defiladą przed władzami miejskimi i członkami misji koalicyjnej. 8 i 9 czerwca oddziały wielkopolskie dotarły do Poznania. W uznaniu zasług bojowych Naczelna Rada Ludowa nadała chorągwi 1. Pułku Strzelców Wielkopolskich szarfę o barwach narodowych z napisem ?Za Obronę Kresów Wschodnich?, a uczestniczące we lwowskiej ekspedycji samoloty i działa otrzymały dodatkowe emblematy: orły z metalu z tabliczkami o takim samym napisie. 14 czerwca gen. J. Haller skierował do głównodowodzącego Armii Wielkopolskiej oficjalne podziękowanie za postawę Grupy Wielkopolskiej podczas ofensywy majowej.

Powrót po Wersalu

Po zawarciu traktatu wersalskiego rozpoczął się kolejny okres walk Wielkopolan w Galicji Wschodniej. 25 czerwca 1919 r. Ententa wyraziła zgodę na wojskową okupację przez Polskę tych obszarów. Po uzyskaniu gwarancji dowództwa alianckiego wobec niemieckiego zagrożenia już między 22 i 26 czerwca do Małopolski Wschodniej ponownie skierowano grupę gen. Konarzewskiego, lecz w nieco innym składzie ? w sumie 89 oficerów, 4353 szeregowych, 1091 koni i 14 dział. Oddziały Konarzewskiego zostały skoncentrowane nad dolnym biegiem Zgniłej Lipy, skąd w nocy z 27 na 28 czerwca przeszły do zwycięskiego w skutkach natarcia, a 3 lipca i w dalszych walkach Grupa Wielkopolska wyparła Ukraińców za Seret. Ostatnim dniem polskiej ofensywy był 17 lipca 1919 roku. Grupa Konarzewskiego, przy wsparciu ognia pięciu baterii wielkopolskich, brawurowym atakiem zdobyła Husiatyń. Od 25 czerwca do 19 sierpnia w Galicji Wschodniej działała także 3. Wielkopolska Eskadra Lotnicza pod dowództwem podporucznika pilota Józefa Mańczaka. Więź dwóch kresowych miast polskich została utrwalona także na polach bitew.

Dziś w Poznaniu funkcjonuje oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Więź duchowa dwóch niegdyś miast kresowych Rzeczypospolitej nie została zerwana.

Marek Rezler

Gen. Daniel Konarzewski

Szanowny Panie Prezesie,

w imieniu własnym i zarządu Centrum Kulturalno-Oświatowego Wspólnoty Polskiej w Strzałkowicach proszę o pomoc w zorganizowaniu prezentów dla 25 dzieci ze Strzałkowic, Dąbrówki i Starego Sambora. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wielokrotną pomoc charytatywną w poprzednich latach. Wiele relacji multimedialnych pojawiło się z tych wydarzeń w ubiegłym roku. Linki umieszczam poniżej.

http://kuriergalicyjski.com/?/5394-swiety-mikolaj-w-strzalk?

https://www.facebook.com/pg/mojestrzalkowice/photos/?tab=album&album_id=776656119139637

https://www.facebook.com/pg/mojestrzalkowice/photos/?tab=album&album_id=773969736074942

https://www.youtube.com/watch?v=6yBhT5kPRRI&feature=youtu.be

Akcja charytatywna „Serce dla Lwowa” którą organizuje Pan i TML i KPW pozostawia uśmiech na twarzy i radość w sercu u wielu Polaków na Kresach.

Z góry serdecznie dziękujemy.

Z wyrazami szacunku

Marian Gierczak
Dyrektor
Centrum Kulturalno-Oświatowe
Wspólnoty Polskiej w Strzałkowicach

 

72 rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu – Poznań Pamięta

Grupa Polaków z Piły oraz z Essen przybyła do Poznania 11 lipca, by uczestniczyć w rocznicy ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich z OUN UPA na Polakach. Oto relacja z ich pobytu:

„W 72 rocznicę ludobójstwa dokonanego przez szowinistów Ukraińskich i ich popleczników na mieszkańcach południowych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej dzięki inicjatywie Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Poznaniu odbył się szereg uroczystości oddających hołd pomordowanym naszym Rodakom. 11 lipca 2015 roku w kościele oo.Dominikanów braliśmy udział we Mszy św. w intencji pomordowanych przez bandy UPA. Po przejściu pod tablicę pamiątkową odsłoniętą w 70 rocznicę Ludobójstwa na Wołyniu gdzie złożono kwiaty, odmówiona została wspólna modlitwa w intencji spokoju dusz ofiar.

Po krótkiej rozmowie i wspólnym zdjęciu pamiątkowym z członkami Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich udaliśmy się do miejscowości Czerwonak p. Poznaniem gdzie na posesji Pana Maurycego Kowalskiego pod pomnikiem Gloria Orlikom Kresowych Stanic i tablicy poświęconej Armii Krajowej Ziemi Wileńskiej oddając hołd uhonorowanym zapaliliśmy znicze. W miejscu tym dzień wcześniej odbyły się obchody związane z mijającą rocznicą, gdzie udział brały przedstawiciele władz gminy Czerwonak, Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, stowarzyszenia Huta Pieniacka, delegacji Ochotniczej Straży Pożarnej, Służby Więziennej, członków PIS oraz członków organizacji patriotycznych.”

Dariusz Butyrowski

Rocznica Krwawej Niedzieli 4Rocznica Krwawej Niedzieli 13Rocznica Krwawej Niedzieli 1Rocznica Krwawej Niedzieli 2Rocznica Krwawej Niedzieli 3Rocznica Krwawej Niedzieli 20Rocznica Krwawej Niedzieli 14Rocznica Krwawej Niedzieli 25Rocznica Krwawej Niedzieli 5Rocznica Krwawej Niedzieli 7Rocznica Krwawej Niedzieli 8Rocznica Krwawej Niedzieli 9Rocznica Krwawej Niedzieli 10Rocznica Krwawej Niedzieli 11Rocznica Krwawej Niedzieli 12Rocznica Krwawej Niedzieli 15Rocznica Krwawej Niedzieli 16Rocznica Krwawej Niedzieli 17Rocznica Krwawej Niedzieli 18Rocznica Krwawej Niedzieli 19Rocznica Krwawej Niedzieli 23Rocznica Krwawej Niedzieli 24Rocznica Krwawej Niedzieli 26Rocznica Krwawej Niedzieli 27Rocznica Krwawej Niedzieli 29Rocznica Krwawej Niedzieli 30Rocznica Krwawej Niedzieli 32

XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu – w „Kurierze Galicyjskim”

Napisano o nas:
15-28 maja 2015 nr 9 (229) *Kurier Galicyjski* www.kuriergalicyjski.com
W ubiegły weekend w samym sercu stolicy Wielkopolski cieszyliśmy się z sukcesu XVIII Dni Lwowa i Kresów organizowanych przez Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Poznaniu.

KONSTANTY CZAWAGA
tekst
„Dni Lwowa to mozaika różnych imprez począwszy od koncertu inauguracyjnego, na którym zawsze wręczamy honorowe wyróżnienie „Semper Fidelis” dla jednej osoby, która jest oddana i poświęca się Kresom – powiedział promotor wszystkich inicjatyw Towarzystwa Stanisław Łukasiewicz. – Natomiast pozostałe elementy, to przede wszystkim są wykłady, wystawa, Piknik Lwowski oraz Salon Lwowski. Wszystko jest uzupełniane naszymi wydawnictwami, plakatami, biuletynem specjalnie wydanym na tę okoliczność, folderami. Chodzi o to, żeby ta wiedza o Kresach jak najszerzej była propagowana na terenie Wielkopolski, wśród mieszkańców Poznania i nie tylko. Na pierwszych Dniach Lwowa Lwowianie przynieśli na wystawę wszystko to, co zdołali tu przywieźć. Wszystkie pamiątki, dyplomy, świadectwa, jakieś elementy gospodarstwa domowego, urządzenia techniczne – to wszystko się znalazło na wystawie. Z każdym rokiem to się rozszerzało, dochodziły nowe elementy. Wydawaliśmy także specjalne wydawnictwa jak „Humor na Kresach”, „Sport na Kresach”, „Lekarze i naukowcy na Kresach”. Takie wydawnictwa cieszą się dużą popularnością, z innych Oddziałów ludzie do nas dzwonią, chcą je mieć”.
Inauguracja XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu odbyła się 9 maja w Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich. Życzenia Kresowiakom złożyli przewodniczący Rady Miasta Grzegorz Ganowicz i zastępca prezydenta miasta Agnieszka Pachciarz.
Tegorocznym laureatem wyróżnienia „Semper Fidelis” został Zbigniew Chrzanowski, dyrektor Teatru Polskiego ze Lwowa. Otrzymał statuetkę Lwa. Stanisław Łukasiewicz wyjaśnia, że pomysł wyróżnienia organizatorzy przedsięwzięcia przejęli od Wilnian: „Co roku wyróżniają Żurawiną swoich
działaczy. Lew jest symbolem naszego miasta. Pod tym względem może nawet jesteśmy lepsi od Wilniuków, bo Lew symbolizuje walkę, potęgę.
Statuetkę zaprojektował artysta-rzeźbiarz Jarosław Lebiedź, który przyjechał ze Lwowa, skończył tu studia, tu się ożenił i pozostał”. Pierwszą statuetkę w 2007 roku wręczono ministrowi Andrzejowi Przewoźnikowi.
„Jestem wzruszony i zaszczycony nagrodą, otrzymując ją w mieście sławnym, ważnym dla kultury, dla nauki polskiej, w mieście, które również przechowuje tradycje miasta Lwowa – dziękował Zbigniew Chrzanowski. – Jest to nagroda dla moich kolegów, z którymi ten teatr tworzę. Sam bym tego na pewno nie potrafił zrobić. Cieszę się, że robię teatr z ludźmi młodymi czyli z nadzieją, że będą kontynuować to nasze skromne dzieło”.
Następnego dnia w Salonie Lwowskim, na dziedzińcu Muzeum Archeologicznego odbyło się spotkanie z Polskim Teatrem ze Lwowa, aktor Wiktor Lafarowicz zmierzył się z dziełem Aleksandra Fredry „Trzy po trzy” w reżyserii Zbigniewa Chrzanowskiego.
Stanisław Łukasiewicz wyjaśnił także, że każde Dni Lwowa w Poznaniu mają swój temat. W tym roku tematem była wielokulturowość Kresów. Mozaikę narodowościową utraconej małej ojczyzny przypomniały pieśni polskie, żydowskie, rosyjskie w wykonaniu Agaty Kubali, laureatki ubiegłorocznego „Konkursu Piosenki Żydowskiej” w Poznaniu. Z krainy gór między Prutem i Czeremoszem przyjechali rdzenni muzykanci huculscy – Kapela „Huculi Mikołaja Iliuka” z Werchowyny (dawniej Żabie). Prawie jak na wysokiej połoninie na Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich zabrzmiały trembita, skrzypce, cymbały, fujarka, bęben oraz inne instrumenty ludowe Hucułów.
W niedzielę, 10 maja w Farze Poznańskiej – bazylice kolegiackiej została odprawiona msza św. w intencji Kresowian. Stąd przenieśliśmy się na Stary Rynek, gdzie tradycyjnie odbywa się Piknik Lwowski. I chociaż pogoda w tym dniu popsuła się, wspaniała Orkiestra Dęta z Chludowa rozgrzewała
publiczność. Na straganach można było nabyć książki o Kresach oraz wyroby współczesnych rzemieślników z Karpat Wschodnich. Na scenie ponownie wystąpiła Agata Kubala i kapela huculska. Kresowiacy nie ukrywają, że kiedyś gromadziło się ich na takich imprezach o wiele więcej. „25 lat temu założyliśmy Towarzystwo z potrzeby serca – mówi Henryk Robak, który pochodzi z Kopyczyniec. – Większość stanowią ludzie z tamtych stron, z Podola, ze Stanisławowskiego, ze Lwowa. Towarzystwo miało 600 członków. Spotykamy się co środę. Teraz jest nas bardzo mało. Najmłodsi ludzie mają po 70 lat. Muszę przyznać, że zainteresowanie młodzieży jest małe, chociaż mamy kolegę, który jest na trzecim roku historii. Jego dziadek pochodził z Czortkowa. Ale co najciekawsze: do Lwowa jeżdżą z nami orlęta-poznaniacy, rdzenni, z dziada-pradziada. Mieliśmy koleżankę, nazywała się Bożena Skierska. Pojechała do Lwowa jeszcze w latach 20. XX wieku i zakochała się w mieście. Do końca swoich dni była naszym Sekretarzem. Robiła wszystko. To jest genius loci tych naszych terenów. Mam nadzieję, że przyjdą młodzi i będą kontynuować naszą działalność, w to wierzę”.
Prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Poznaniu Bożena Łączkowska: „Trudno powiedzieć skąd pochodzę – mówi. – Większość życia spędziłam w Poznaniu, urodziłam się w Katowicach, a mieszkałam we Lwowie sześć lat. To były moje najszczęśliwsze lata. Mam ogromny sentyment do Lwowa. Zawsze, ile razy jestem we Lwowie, chodzę na dawną ulicę Piłsudskiego (teraz Iwana Franki), widzę swój dom, swoje drugie piętro, gdzie mieszkaliśmy”. Bożena Łączkowska ze smutkiem zaznacza, że z 600 członków Towarzystwa pozostało około stu
osób. „Harcerze powiedzieli nam tak: „Bardzo chętnie wam pomagamy we wszystkich akcjach, ale nie chcemy do was wstąpić bo za dużo jest martyrologii. Za dużo macie tych wspomnień”. Ale to jest nasza historia. Oni żadnych związków ze Lwowem nie mają, poza tym, że jeżdżą z nami.
Bardzo dużo widzą, zanoszą paczki do tych najbiedniejszych Polaków. Młodzież dużo czasu spędza w interniecie, może się zainteresują tymi stronami dotyczącymi Kresów” – dodaje Bożena Łączkowska. Wszystkim imprezom XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu towarzyszyła z puszką
na datki, przeznaczone dla Polaków we Lwowie Małgorzata Grabska-Zuszek: „Należę do Towarzystwa, bo pani prezes Bożena Łączkowska jest mamą mojej przyjaciółki Kasi Kwineckiej – wyjaśniła. – Od wielu wielu lat uczestniczymy w wyjazdach do Lwowa z darami dla Polaków, z prezentami gwiazdkowymi. Po prostu mamy taki sentyment do tej historii, do tego miejsca. Bardzo chętnie uczestniczymy we wszystkich przedsięwzięciach. Trzeba Towarzystwo wspomóc młodą siłą, żeby wszystko ładnie zorganizować. Aby św. Mikołaj z Poznania mógł przyjechać do Lwowa, prowadzimy różne akcje, zbiórki w szkołach. Przed Gwiazdką odwiedzamy młodsze klasy, mówimy do kogo jedziemy z wizytą i dzieci bardzo chętnie szykują – każdy osobiście – taką paczkę. W parafiach mamy zaprzyjaźnionych księży, którzy ogłaszają, że będzie akcja Serce dla Lwowa. Odzew jest bardzo szeroki, mnóstwo ludzi wywodzi się z tamtych terenów, bardzo chętnie biorą udział w tych akcjach”. „W tym roku zaczniemy zbierać dary już na początku września” – dodaje Stanisław Łukasiewicz.

Święty Mikołaj przybył z Poznania

KURIER GALICYJSKI   Nr 23-24 (195-196) 20 Grudnia 2013 – 16 Stycznia 2014

KRZYSZTOF SZYMAŃSKI

Zbyt rzadko sprawiamy radość bliskim obdarowując ich choćby drobnymi upominkami. Jako dzieci szczególnie czekaliśmy na przybycie św.

Mikołaja, grudniowy święty obdarowywał dzieci prezentami. A przecieżnie tylko dzieci lubią dostawać prezenty. Każdemu, bez względu na wiek, przyjemnie jest, gdy się o nim pamięta. Od wielu lat o starszych lwowiakach pamięta Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich z Poznania ze Stanisławem Łukasiewiczem na czele. Dla osób potrzebujących przywozi paczki od świętego Mikołaja.

Są ludzie, którym przygotowywanie prezentów i obdarowywanie nimi innych sprawia ogromną przyjemność. Do takich osób należą nasi Przyjaciele z Poznania. Stanisław Łukasiewicz, poznańscy harcerze i członkowie Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich z Poznania jak zwykle na początku grudnia goszczą we Lwowie. Dla Stanisława Łukasiewicza i jego pomocników wyjazdy te stały się jednym z najważniejszych aspektów działalności. Na początku listopada rozpoczyna akcję „Paczka dla Lwowa”. Cała akcja przygotowywana jest już od lat i sposób jej organizacji sprawdził się wielokrotnie. Panu Stanisławowi udało się pozyskać sponsorów, którzy sprzyjają działalności Towarzystwa. Od początku listopada w kilku supermarketach Poznania młodzież szkolna i harcerze rozdają klientom ulotki z opisem całej akcji i wyszczególnionymi produktami, które są przeznaczone do paczek. Klienci robiąc własne zakupy kupują też rzeczy wpisane na liście i rzucają je do specjalnych koszy. Kolejny etap obejmuje organizację transportu – produkty i środkiczystości trzeba przewieźć, magazynować i wreszcie zapakować. Tym zajmują się harcerze. Następnie dochodzi organizacja transportu na Ukrainę, ładowanie i wyjazd. I tu dopiero zaczynają się kłopoty, bo tak po prostu tylu paczek (jest ich około 120 dla osób potrzebujących i przynajmniej drugie tyle dla instytucji, szkół, parafii itd.) przewieźć przez granicę nie można. Oddział TML w Poznaniu otacza swoją opieką mieszkańców Lwowa oraz mieszkańców kilku miejscowości w okolicach – Przemyślanach, Rohatynie i Brzeżanach. Panu Stanisławowi, jak zawsze, udało się pokonać wszystkie trudności i dotrzeć do Lwowa. Przybył tu z grupą harcerzy i członków TML. W ciągu kilku dni roznoszą paczki pod wskazane adresy, wypełniając zadanie świętego Mikołaja. Dla młodzieży jest to możliwość zobaczenie Lwowa i poznania życia Polaków we Lwowie. W tym roku trafili na okres szczególny – we Lwowie trwają manifestacje proeuropejskie, więc na własne oczy mogli zobaczyć protesty mieszkańców Lwowa przeciwko polityce rządu ukraińskiego. Świat bez świętego Mikołaja byłby smutny, również dla tych starszych osób, które czekają na coroczną wizytę harcerzy z Poznania i w taki sposób mają bardziej urozmaiconą wigilijną kolację. Mają świadomość tego, że poznański św. Mikołaj – Stanisław Łukasiewicz i jego współpracownicy o nich nie zapomną.

Na pytanie, jak udaje mu się zorganizować dość skomplikowaną akcję, opowiada STANISŁAW ŁUKASIEWICZ:

Proszę nie mówić, że to tylko moja zasługa, bo udział w tej akcji biorą też inni nasi członkowie, nasza pani prezes Bożena Łączkowska. Bardzo żałowała, ale z powodów osobistych nie mogła w tym roku przyjechać do Lwowa. Tak się złożyło, że od kilkunastu lat udaje mi się zorganizować całą akcję tak, że wszystko idzie gładko. Młodzież szkolna i harcerze chętnie się do niej włączają, bo w taki sposób chcą być pomocni. Na wyjazd do Lwowa zgłasza się nawet więcej osób niż możemy zabrać. A muszę powiedzieć, że nie jadą tu rozrywkowo. We Lwowie czeka na nich ciężka praca, bo te ponad 100 paczek trzeba roznieść, nieraz na piechotę, czasem do osób mieszkających na wysokich piętrach, bez windy. Ale traktują to jako obowiązek, jako wyróżnienie i nie narzekają. Zresztą mamy kilka osób, które już od kilku lat nam towarzyszą. W tym roku jest jednak duża grupa harcerzy, którzy są tu po raz pierwszy. Przeżywają ten wyjazd mocno. W tym roku z różnych przyczyn zmieniliśmy nieco plany. Nie jedziemy w teren, a po paczki przeznaczone dla osób spoza Lwowa przyjedzie ktoś z Brzeżan i Pomorzan. Dla mnie osobiście taki wyjazd to też jest przeżycie, ale dodaje mi sił i energii do działania w kolejnym roku. Jako lwowianin z urodzenia zawsze chętnie odwiedzam me rodzinne miasto. Przyjemnie mi, że mogę zrobić przynajmniej tyle dla Polaków, którzy we Lwowie zostali i będę organizował te mikołajkowe przyjazdy póki starczy mi sił.