FRANCISZEK BĄKOWSKI ODZNACZONY KRZYŻEM OFICERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI

Miło nam zakomunikować że Franciszek Bąkowski ze Stowarzyszania ?Huta Pieniacka? w dniu 28 lutego b.r. został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

F. Bąkowski jest obecnie jednym z ostatnich żyjących ocalałych z pogromu w Hucie Pieniackiej. Po ocaleniu jako dziecko-sierota, przebywał w różnych domach dziecka na terenie kraju. Pracował jako wojskowy na wybrzeżu, a po studiach jako nauczyciel w Kędzierzynie-Koźlu. Na emeryturze przeniósł się do Poznania, gdzie mieszka na Winiarach. Jest jednym z założycieli stowarzyszenia ?Huta Pieniacka?. Od wielu lat współpracuje z poznańskim Odziałem TML i KPW bywając na naszych imprezach, dając prelekcje. W 2018 roku wraz z ks. Isakowiczem-Zaleskim odsłaniał tablicę poświęconą ofiarom ludobójstwa na Wołyniu, którą ufundował nasz Oddział. Przyjaźni się także z naszym członkiem Maurycym Kowalskim z Czerwonaka i bierze rokrocznie udział 11 lipca w tamtejszych uroczystościach poświęconych rocznicom Rzezi Wołyńskiej.

28 lutego 2020 r. w Warszawie odprawiona została uroczysta Msza Święta w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Podczas Eucharystii Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP minister Adam Kwiatkowski wręczył w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy Krzyże Oficerskie Orderu Odrodzenia Polski. Wyróżnieni zostali Franciszek Bąkowski oraz Małgorzata Gośniowska-Kola ? wieloletnia prezes Stowarzyszenia ?Huta Pieniacka?, córka ocalałej z zagłady. Tego samego dnia podczas uroczystości na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk uhonorował medalami ?Pro Patria? osoby szczególnie zasłużone w upamiętnianiu ofiar zbrodni dokonanej 76 lat temu na ludności cywilnej Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. Wśród odznaczonych znalazł się także pan Bąkowski.

W imieniu poznańskiego Oddziału serdecznie gratulujemy panu Franciszkowi Bąkowskiemu tak zaszczytnego wyróżnienia oraz dziękujemy za wieloletnie działania na rzecz upamiętniania naszych rodaków pomordowanych na Kresach.

28 lutego 1944 r. dokonano akcji pacyfikacyjnej polskiej ludności cywilnej we wsi Huta Pieniacka (gm. Pieniaki, pow. Brody, woj. Tarnopol). We wsi przebywał od początku 1944 roku odział – grupa dywersyjna NKWD, która walczyła z Niemcami. Dla obrony przed Ukraińcami działał w Hucie polski oddział samoobrony liczący ok 40 osób, pod dowództwem pochodzącego ze Lwowa Kazimierza Wojciechowskiego. Pierwszy atak na Hutę odbył się 23 lutego i został powstrzymany przez polską samoobronę. W nocy z 27 na 28 lutego do wsi przybył łącznik AK i przekazał zalecenia Inspektoratu Armii, by oddział samoobrony postarał się uniknąć walki, najlepiej przez ewakuację i stworzenie wrażenia, że wieś jest bezbronna, a wśród mieszkańców są tylko kobiety, dzieci i staruszkowie. Istniała wówczas nadzieja (błędna i całkowicie bezpodstawna), że oddanie wsi bez walki jest jej jedyną szansą na ocalenie i uniknięcie pacyfikacji.

Huta Pieniacka liczyła ok. 1000 mieszkańców plus wielu uciekinierów z innych wsi oraz 172 gospodarstwa. Wieś miała charakter prawie całkowicie polski. Z pogromu ocalało 160 osób. W czasie masakry Ukraińcy pokazali całe prawdziwe swe oblicze – zabijali dzieci m. in. rzucając nimi o mur, rozpruwali staruszkom brzuchy, podpalano żywcem (tak zginął d-ca obrony Wojciechowski). Cześć ofiar spalono żywcem w stodole, część rozstrzelano. Jednocześnie dom po domu plądrowano dosłownie ze wszystkiego. Polakami, którymi przeżyli zaopiekował się cudowny człowiek – ks. Jan Cieński. Ksiądz ten to postać niezwykła ? przez 54 lata po wojnie (do śmierci w 1992 roku) był proboszczem w Złoczowie, którego nie opuścił. W 1967 roku został tajnie wyświęcony przez prymasa Wyszyńskiego na biskupa. Obecnie zbierane są materiały do jego beatyfikacji.

Pacyfikacji Huty Pieniackiej dokonali żołnierze 4 pułku policyjnego SS złożonego z ochotników ukraińskich pod dowództwem kapitana SS Siegfrieda Binza wraz z okolicznym odziałem UPA dowodzonym przez Włodzimierza Czerniawskiego. W tej okrutnej zbrodni brała także pośrednio ludność cywilna narodowości ukraińskiej, która cały czas rabowała dobytki ofiar. Podkreślić należy jednak, że nie wszystkim Ukraińcom to się podobało i nie wszyscy popierali te działania. Ostro potępił tenże mord paroch cerkwi NMP w Choroście Starym o. Iwan Doruk, ksiądz greckokatolicki. Na kazaniu wezwał wiernych do opamiętania się. Jeszcze tej samej nocy duchowny zginął zastrzelony na plebani strzałem w tył głowy.

Oto rozmowa jaką w 2013 roku przeprowadził Jerzy Miller (prezes Winiarskiej Akcji Katolickiej) z Franciszkiem Bąkowskim – rozmowę publikujemy za zgodą autora.

Jerzy Miller: Podobnie jak kilka milionów Polaków ma Pan ?Kresowe Korzenie?. Czym dla Pana są Kresy, co odczuwa Pan, gdy myśli o dawnej Hucie Pieniackiej?

Franciszek Bąkowski: Kresy to moja Ziemia Ojczysta – Ziemia Utracona, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci, świadomości i snach, bo przecież w tej kresowej wiosce Huta Pieniacka w zbiorowej mogile pozostali moi Rodzice, Brat i ok. 1200 mieszkańców. Tam została moja Ojcowizna. (?) Co odczuwam, gdy się zamyślam o Hucie Pieniackiej, która już nie istnieje? To są odczucie bardzo osobiste, bardzo traumatyczne wspomnienia i nieopisany żal. W czasie zagłady zginęli moi Rodzice Bronisława, Leon Bąkowscy, mój Brat Józef, Babcia Helena Karpowicz, wujek Jan Karpowicz z żoną Karoliną i trojgiem dzieci. Zbrodnia ludobójstwa zabrała ok. 1200 mieszkańców, a tylko kilkanaście osób uniknęło śmierci. Jako jeden z cudownie ocalałych z zagłady przyrzekłem sobie, że jeśli zdrowie pozwoli to będę do końca moich dni odwiedzać bezimienne mogiły najbliższych. W Hucie Pieniackiej dotychczas byłem kilkanaście razy. Postawiłem Rodzicom i Bratu własnoręcznie wykonany krzyż w pobliżu pomnika-memoriału upamiętniającego Zagładę Huty Pieniackiej odsłoniętego w 2005 roku. Myślę iż nieznana, zapomniana dramatyczna martyrologia mieszkańców Kresów – Huty Pieniackiej przebije się wreszcie do świadomości wielu Polaków.

J.M: Przeszło tysiąc mieszkańców Huty Pieniackiej zostało bestialsko zamordowanych przez ukraińskie Oddziały UPA i SS-Galizen. W jakich okolicznościach ocalał Pan z Zagłady Huty Pieniackiej?

Fr. B.: w dniu zagłady Huty Pieniackiej 28 lutego 1944 r. byłem w domu rodzinnym, gdy niespodziewanie wczesnym, mroźnym rankiem rozpoczął się ostrzał wioski przez oddziały SS- Galizien i bojówki UPA. W trakcie strzelaniny z bratem Kazimierzem i siostrą Stefanią schowaliśmy się na strychu. Gdy po jakimś czasie matka nas przywołała, na podwórzu kręcili się już żołnierze SS-Galizien w białych kombinezonach. Mama mnie i brata Kazimierza jako najmłodszych z rodziny wysłała do sąsiadki mieszkającej naprzeciwko naszego gospodarstwa. W tym samym czasie moi rodzice, brat Józef, siostra Stefania, i babcia Helena na zdecydowane polecenie oficera musieli iść do parafialnego kościoła. Wkrótce sąsiadka z trojgiem małych dzieci i ja z bratem Kazimierzem też otrzymaliśmy polecenie pójścia do kościoła. Jednak żołnierz starszy stopniem powiedział zdecydowanie do sąsiadki po polsku : ?Matka, schowajcie się z tymi dziećmi?. Szybko bez namysłu rzuciliśmy się do ucieczki na zaplecze gospodarstwa, gdzie ukryliśmy się w kopcu po ziemniakach. Gdy w tym końcu wsi uspokoiło się, wraz z sąsiadką i jej trojgiem dzieci rozpoczęliśmy bieg przez pas pastwisk w głębokim śniegu do pobliskiego lasu. Po ostrożnym przedzieraniu się przez las ok. 3 km dotarliśmy pod wieczór do sąsiedniej wioski Majdan Pieniacki. Zmęczeni, wystraszeni schroniliśmy się w domostwie siostry mojej mamy Heleny Kozak. Natomiast siostra moja Stefania, która została zaprowadzona wraz z rodzicami, bratem, babcią do kościoła, po pewnym czasie została z niego wyprowadzona w grupie ok. 30 dziewcząt do pobliskiej stodoły, którą zaryglowano i podpalono. Stodoła ta miała jednak dodatkową furtkę, o której siostra wiedziała dzięki zabawom z córką gospodarza. I przez tą szczęśliwą furtkę siostra wraz z pięcioma dziewczętami uciekła z płonącej stodoły. Ukraińskie oddziały najpierw zgromadziły mieszkańców w kościele, a następnie wyprowadziły grupami do pobliskich stodół, które następnie podpalano. Tak zginęła moja rodzina i ok. 1200 mieszkańców Huty. Po dokonaniu tej okrutnej zbrodni ludobójstwa oddziały SS ? Galizien, bojówki UPA rozpoczęły niszczenie i podpalanie zabudowań. Część ludności okolicznych wsi ukraińskich rozpoczęła barbarzyńskie plądrowanie domów, kościoła, wywożąc w pospiechu wszelki materialny majątek, inwentarz. Po mojej rodzinnej wiosce nie ostało się żadne zabudowanie – pozostał zaniedbany, okaleczony cmentarz parafialny ukryty w lesie. Dawna Huta Pieniacka stała się teraz jedynie punktem geograficznym. Znamienne jest, że na jej miejscu nie zbudowano żadnego domu, nie zasiano zboża, nikt z ludności ukraińskiej nie miał odwagi, ażeby na tych polach śmierci przywrócić wiejskie życie.

J.M: Był Pan jednym z inicjatorów, założycieli Stowarzyszenia Huta Pieniacka – jakie cele i zadania stawia przed sobą Stowarzyszenie?

Fr. B.: Do miejsca po dawnej Hucie Pieniackiej dotarłem dopiero w 1989 roku wraz z bratem Władysławem podejmując pierwsze kroki w celu postawienia pomnika upamiętniającego zbrodnię ludobójstwa. Byłem jednym z inicjatorów, założycieli ?Stowarzyszenia Huta Pieniacka? utworzonego w 2007 roku we Wschowie. Cel stowarzyszenia to dawanie ciągłego świadectwa pamięci o naszych bliskich i ich straszliwej śmierci, docieranie z wiedzą o zagładzie, mechanizmach zbrodniczego nacjonalizmu ukraińskiego. Stowarzyszenie pragnie także pielęgnować pamięć o dorobku cywilizacyjnym Kresów. Doprowadziliśmy do uporządkowania parafialnego cmentarza w Hucie Pieniackiej. W tej chwili dawne nagrobki (28 szt.) otrzymały nowe solidne fundamenty – zostały oczyszczone i zakonserwowane. W środku cmentarza postawiliśmy 4,5 piętrowy krzyż z figurą ukrzyżowanego Chrystusa, a na bezimiennych mogiłach osadziliśmy kilkadziesiąt krzyży. Cały obszar cmentarza został otoczony ogrodzeniem z okazałą bramą. W lutym każdego roku organizujemy wspólnie z Konsulatem generalnym RP we Lwowie uroczystości rocznicowe ku czci zamordowanych mieszkańców. W lutym 2009 roku na uroczystościach w Hucie Pieniackiej uczestniczył Prezydent RP Lech Kaczyński i Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko. W uroczystościach brał udział ks. Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki Metropolita Lwowski. Każda uroczystość rocznicowa poprzedzona jest Eucharystią, którą celebrują miejscowi księża, często z udziałem duchowieństwa grekokatolickiego i prawosławnego.

J.M: Jakie działania planuje Stowarzyszenie, ażeby ocalić od zapomnienia dzieje kresowej wsi Huta Pieniacka i upamiętnić martyrologie jej kresowych mieszkańców?

Fr.B.: Zamierzamy kontynuować podjęte już działania m. in. spotykać się w Hucie Pieniackiej z uczestnikami Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. Wtedy na polach dawnej Huty Pieniackiej noc w namiotach spędza ok. 100 motocyklistów oraz grupa członków Stowarzyszenia. Gdy wczesnym rankiem wychodzę przed namiot i spoglądam na pole zasłane kolorowymi namiotami wokół pomnika, to sobie myślę, że chociaż na jeden dzień, na jedną noc powróciła, nieprawdziwa, lecz namiotowa Huta Pieniacka. Na naszych nocnych spotkaniach skupieni wokół płonącego ogniska i setek zniczy na stopniach pomnika śpiewamy patriotyczne pieśni, prowadzimy długie rodaków rozmowy. W dalszym ciągu chcemy integrować Rodzinę Huty Pieniackiej i środowiska kresowe. Rozpoczęliśmy porządkowanie cmentarza w powiatowym miasteczku Brody, na którym znajduje się zaniedbana kwatera żołnierzy polskich, którzy zginęli w wojnie z bolszewikami w 1920 roku. Zamierzamy w 2014 roku wydać książkę zawierającą wspomnienia ocalałych mieszkańców Huty Pieniackiej. Planujemy wykonać tablicę pamiątkową i umieścić ją w jednym z kościołów we Wschowie. Postaramy się tradycyjnie wziąć udział w sesji popularno-naukowej w Muzeum Niepodległości w Warszawie, gdzie wcześniej wyemitowano film ?Skrawek piekła na Podolu?. Dojdzie także do wielu spotkań z młodzieżą w szkołach, w różnych miastach organizowanych przez stowarzyszenie Huta Pieniacka. Mam nadzieję, że Rodzina Stowarzyszenia Huty Pieniackiej oraz coraz szersze kręgi polskiego społeczeństwa będą pamiętać o martyrologii Kresów jak i ważnym wkładzie cywilizacyjnym Kresowiaków w rozwój naszej kultury narodowej.

Igor Megger