IMIENINY, WALENTYNKI I CZEKOLADA

Przeżyliśmy cudowne popołudnie. W naszym Towarzystwie świętowaliśmy imieniny Pani Prezes Katarzyny Kwineckiej i Walentynki z czekoladą w roli głównej.

Przybyłych “uderzyły” wspaniale przygotowane stoły, na których królowała czekolada w przeróżnej postaci: jako pralinki w rozmaitych pięknych opakowaniach, pojedyncze kostki, tabliczki czekolady znanych firm, np. Wedel, ciastka oblane czekoladą, no i oczywiście tort czekoladowy w roli głównej. Nasza siedziba pachniała czekoladą, co powodowało wspaniały nastrój wśród zebranych. To wszystko było udekorowane czerwonymi serduszkami na serwetkach, serduszkami na patyczkach, itp. przygotowanymi przez Solenizantkę Katarzynę Kwinecką. Dopełnieniem były stroje obecnych Kresowian zawierające czerwone elementy (koloru miłości): panie miały czerwone spódnice, bluzki czy wstążki lub też żakiety lub chusty; panowie – puszetkę, swetry, szalik w biało-czerwone paski it.

Spotkanie rozpoczęło się od złożenia życzeń Pani Prezes oraz wzniesienia toastu szampanem na Jej cześć.

Pani Kasia przygotowała “prelekcje” (na wesoło) na temat czekolady oraz tradycji walentynkowych.

Okazuje się, że historia czekolady sięga ok. pięć tysięcy lat. Pierwsze ślady kakaowca pochodzą z Ekwadoru. Kakaowiec poprzez tysiące lat przechodził przeróżne koleje losu i przenosił się na inne kontynenty. Ewolucja ziaren kakaowca jest bardzo bogata: od napoju, rytualnego koktajlu Majów, poprzez pastę mieszaną z wodą i aromatycznymi dodatkami, po wszelkie formy spożywania go jako produktu w postaci trwałej, tabliczki, praliny itp., dzisiaj określanych jako “słodycze”.

Przeróżne obyczaje dotyczące czekolady związane były z ludnością na różnych kontynentach i w różnym czasie. Zachowały się dowody na to, że w świecie Majów kakao było doskonałym środkiem płatniczym – za jedno ziarno kakao kupowano dużego pomidora, królik kosztował cztery ziarna, a niewolnik aż sto. Ziarnami płacono również podatki. Dla Azteków czekolada była cenniejsza niż złoto i jej przypisywali boskie właściwości. Z uwago na swoją wysoką ceną w imperium azteckim dostępna była tylko dla arystokracji, kałanów i wojowników. Wierzono w jej leczniczą moc: stosowano ją na bóle brzucha, kaszel i gorączkę. Uważano, że dodaje sił. W późniejszych czasach nawet Napoleon Bonaparte zalecał swojej armii jedzenie czekolady. Także Amerykanie i Brytyjczycy dzienne racje żywnościowe uzupełniali czekoladą. W Europie proces akceptacji czekolady, najpierw w postaci napoju, przebiegał długo, bo uważano go za niesmaczny. Lecz z czasem przywiezione ziarna przez Cortesa do Hiszpanii “przebiły się”, gdyż napój z czekolady wzmacniał odporność i zwalczał zmęczenie. Zaczęto go stosować nie tylko na dworze madryckim, ale i pośród hiszpańskiej szlachty. I w ten sposób i inne państwa europejskie zaakceptowały go z różnym skutkiem. Gdy czekolada dotarła do Watykanu spytano papieża, czy można ten napój stosować podczas postów. Pius V polecił przygotowanie napoju. Po spożyciu go stwierdził, że czekolada jest tak obrzydliwa, że można ją pić podczas postów.

Z obyczajami picia czekolady związane były przeróżne plotki i pogłoski. Czekoladzie przypisywano także otrucie biskupa Chiapas czy Benedykta XIV. Ale te i inne pomówienia nie przeszkadzały czekoladzie stawać się coraz popularniejszą. Proces jej przemiany z płynnej w stałą następował powoli. Po raz pierwszy w tej formie pojawiła się w 1849 roku. Do europejskiej stolicy czekolady pretenduje Zurich, gdzie znajdują się siedziby przedsiębiorstw Lindt, Nestle i Toblerone oraz Bruksela, gdzie można zwiedzić Muzeum Czekolady. W Polsce pierwszą manufakturę otworzył w 1851 r. Karol Wedel, po którym na początku XX w. przejął jego syn Emil.

We Lwowie pod koniec XVIII w. przybyli szwajcarscy cukiernicy serwowali mieszczanom lwowskim czekoladę do picia. Pierwsze najróżniejsze twarde czekoladki w postaci pralinek i figurek czekoladowych pojawiły się w połowie XIX wieku. Mistrzem czekolady we Lwowie w tym okresie był Ferdynand Gross, który miał swoją cukiernię przy ul. Hetmańskiej, a dalej można wymienić Władysława Podhalicza, którego figura z czekolady przedstawiająca wóz Drzymały wzbudziła sensację i dlatego jego cukiernię zaczęto zaczęto nazywać “Pod wozem Drzymały”, a krakowskie satyryczne pismo zamieściło wierszyk:

Władysław Podhalicz

Cukiernik wspaniały,

Prowadzi interesa

Pod wozem Drzymały.

We Lwowie jedyny

Rzadki dobrodziej,

Bo warszawskim cukrem

Gorzkie życie słodzi.

Tak więc czekolada zrobiła światową karierę i przeszła do historii na zawsze. Trzeba jadać czekoladę albo chociaż otworzyć ją by jej zapach wprawiał nas w dobry nastrój. Poznańscy Kresowianie z rozbawieniem słuchali opowieści o czekoladzie.

Pani Prezes następnie swą uwagę poświęciła “Walentynkom”. Nazwa święta pochodzi od św. Walentego, a data 14 lutego jest dniem jego śmierci. Św. Walenty był lekarzem i i duchownym, który złamał rozkaz cesarza Klaudiusza II Gockiego zakazujący zawieranie związków małżeńskich mężczyznom w wieku od 18 do 37 roku życia, za co spotkała go kara śmierci. Św. Walenty jest patronem zakochanych oraz osób chorych na padaczkę.

W wielu krajach dzień św. Walentego obchodzony jest 14 lutego. I jest to dzień nie tylko zakochanych, ale także przyjaciół. Tradycje tego święta w niektórych krajach sięgają czasów starożytnych. Z tym świętem kojarzy się kolor czerwony, stąd w naszym Towarzystwie dominował kolor czerwony w ubraniach oraz dekoracjach. Poszczególne kraje mają swoje obyczaje obchodzenia tego święta. Niektóre kraje świętują nie 14 lutego ale np. w Słowenii 12 marca, w Rumunii 24 lutego, w Hiszpanii 9 października. Kraje skandynawskie oraz Ameryka Łacińska (Ekwador, Meksyk, Salwador) świętują Dzień Miłości i Przyjaciela. Także w Polsce przyjął się ten Dzień. Dlatego Kresowiacy z Poznania świętowali Dzień Przyjaciela. Z tej okazji w poszczególnych krajach ofiarowuje się różne upominki wszystkim, którzy są dla nich ważni: marcepanowe słodycze (Hiszpania), czekoladki (Włochy), świnki w różnej formie, które są symbolem dobrobytu i ciasteczka w kształcie serca – lebkuchen (Niemcy) i drewniane łyżki, symbol miłości (Walia). Z tej okazji często organizuje się parady i festyny.

Miłym akcentem spotkania była wizyta pani Eleonory Popowicz, prezesa Polskiego Kulturalno-Oświatowego Towarzystwa “Zgoda”, która przyjechała z Borysławia. Pani Eleonora podziękowała nam za dobroczynną pomoc w czasie wojny dla Polaków i osób polskiego pochodzenia mieszkających w Ukrainie. Na ręce pani prezes Katarzyny Kwineckiej, Doroty Polskiej (koordynatora akcji charytatywnych w naszym Towarzystwie) oraz pana Ryszarda Luczyna z International Coordinator Chiuldren Support Servicers złożyła podziękowania w imieniu Polsko-Oświatowego Towarzystwa “Zgoda” z Borysławia, Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego “Odrodzenie” z Drohobycza, Oddziałowi Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej z Truskawca, Centrum Federacji Nauczycieli Języka Polskiego w Ukrainie z Drohobycza i Kulturalno-Oświatowego Centrum im. Kornela Makuszyńskiego ze Stryja, które tę pomoc otrzymały. Na naszej stronie internetowej przedstawiliśmy relację z tej akcji.

Tak więc w doskonałych humorach i nastroju zakończyło się świętowanie 14 lutego. Obiecaliśmy sobie, że w przyszłym roku także hucznie będziemy je obchodzić. Do zobaczenia

Tekst i foto: Hanna Dobias Telesińska

Informacje n.t. historii czekolady oraz o Walentynkach zaczerpnięte z Kuriera Galicyjskiego i Gazety Wyborczej.

: