W dniu 12 czerwca 2024 r. w naszej siedzibie pożegnaliśmy zmarłego 21 maja b.r. naszego Kolegę Józefa Wysoczańskiego. Do naszej siedziby w CK ZAMEK przybyła Jego córka Elżbieta oraz liczne grono Jego przyjaciół. Przy urnie z Jego prochami złożyliśmy kwiaty i odmówiliśmy modlitwę za zmarłych. Zebranych powitała prezes poznańskiego Oddziału TMLiKPW Katarzyna Kwinecka:
“Drodzy zebrani,
Na początku pragnę przekazać wyrazy głębokiego współczucia z powodu śmierci Taty córce Pana Józefa i najbliższej rodzinie. Składam również wyrazy szacunku i wdzięczności za to, że możemy dziś, w tak bliskim Zmarłemu gronie, godnie Go pożegnać.
Przyszliśmy tu dzisiaj, jak w każdą środę, by się spotkać, powspominać, tak zwyczajnie, z kimś kto ma podobne do naszych przeżycia. Możemy więc spodziewać się zrozumienia dla własnych uczuć. Ale dziś, to nie jest zwyczajna środa. Dziś przyszliśmy pożegnać naszego drogiego Przyjaciela Józefa, który odszedł od nas jakże niespodziewanie. Jeszcze niedawno tu był z nami i nic nie wskazywało, że widzimy się z Nim po raz ostatni.
Jego życie było świadectwem odwagi, determinacji i niezłomności. Cech, które tak bardzo charakteryzują naszą kresową i sybiracką społeczność. Zaledwie rok temu Józiu dzielił się z nami swoimi wspomnieniami i przeżyciami z zesłania na Syberię, bo On nie tylko pielęgnował pamięć o naszych korzeniach, ale także aktywnie działał na rzecz upamiętniania trudnych losów Sybiraków. Jego serce biło dla naszej wspólnoty, a Jego działania były przykładem dla nas wszystkich. Zawsze będziemy pamiętać jego ciepły uśmiech, pomocną dłoń i oddanie dla spraw, które były dla Niego tak ważne. Choć teraz odszedł, Jego duch pozostanie z nami, inspirując nas do dalszej pracy i kultywowania wartości, które były Mu tak bliskie.
Żegnaj Drogi Przyjacielu!
Dziękujemy Tobie za życzliwość i zawsze uśmiechniętą twarz. Byłeś dla nas przykładem, że pomimo trudnych przeżyć z przeszłości, można zachować radość życia i pogodę ducha, a do tego zarażać nią innych.
Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach!”
Słowa pani Prezes wzbudziły wiele wzruszeń wśród zebranych. Córka Pana Józefa podziękowała za życzliwe słowa i pamięć o jej Ojcu. Zebrani rozmawiali między sobą, wspominali Józefa Wysoczańskiego, mieliśmy wrażenie, że On za chwilę wejdzie i usiądzie na swym miejscu, na którym teraz siedziała Jego córka. Ona sama także opowiadała o Jego życiu, pasjach i pracy. Niektórzy podchodzili do pani Elżbiety, dzielili się swoimi wspomnieniami i zadawali pytania. Przygotowana została księga pamiątkowa ilustrowana pocztówkami z miejsca urodzenia Pana Józefa oraz Poznania, do której wpisywaliśmy słowa pożegnania. Księgę tę podarowaliśmy na pamiątkę córce. Na koniec Elżbieta Wysoczańska powiedziała:
Szanowni Państwo, członkowie Klubu Miłośników Kresów,
Spotkaliśmy się dziś, aby wspomnieć mojego ukochanego ojca, Józefa Wysoczańskiego. Wiem, że wszyscy tu obecni doskonale znali jego oddanie dla historii Kresów, jego pasję do opowiadania o tragicznych losach Polaków zesłanych na Sybir, a także niezłomny charakter, który był inspiracją dla wielu.
Mój ojciec był człowiekiem niezłomnym. Był wykładowcą na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, tłumaczem przysięgłym języka angielskiego, rosyjskiego i łaciny, a także miał zaszczyt być odznaczonym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi. Jego życie było pełne wyzwań, które pokonywał z niezłomną wolą i siłą ducha. Wiem, że był dobrym pedagogiem, bo sama byłam jego uczennicą. Nauczył mnie angielskiego z lekcjami wpisanymi w kalendarz z rzetelnością profesora uniwersytetu. Zawdzięczam mu wspaniały start w Europie z angielskim na najwyższym poziomie, który otworzył mi wiele drzwi.
Podczas ostatnich 30 lat jednym z najważniejszych aspektów jego życia była praca na rzecz organizowania wycieczek dla seniorów UAM, co było jego wielką pasją. Cieszył się, widząc radość i entuzjazm uczestników tych wypraw, i to dodawało mu energii do działania. Podróże i historia były jego wielką pasją. Przygotowywał się do każdej z nich metodycznie, czasami ucząc się lokalnego języka na kilka miesięcy przed wyjazdem.
Ojciec był również kombatantem, zesłańcem Sybiru i oficerem rezerwy w stopniu porucznika. Jego życie było naznaczone zesłaniem na Sybir – straconym dzieciństwem, straconym domem, straconą ojczyzną. Wraz z rodzeństwem przetrwali dzięki miłości i opiekuńczości ich matki. Aby mieć co jeść, musieli iść do lasu na owoce szyszek, czasami stawiając czoła niedźwiedziom. Te trudne doświadczenia nie złamały jego ducha, lecz uczyniły go silniejszym.
Józef Wysoczański był dumnym Kresowiakiem. Całe życie rozgłaszał piękno Polskich Kresów, pokazywał młodemu pokoleniu Polaków mapy z tego rejonu, zabytki, naturę, historię. Dzięki takim osobom jak Tata dowiedzieliśmy się o tym czego nie uczono nas z podręczników. Kiedy ja byłam w szkole, tragiczna historia Kresów była tematem tabu. Tata głosił mimo zakazom tragiczną historię polskich Kresów, mordów, zesłań i prześladowań. Kresowiacy byli bliscy jego duszy, a ich historie były integralną częścią jego własnej tożsamości. Jego wspomnienia z Syberii są świadectwem nie tylko jego odwagi, ale i niezłomności w obliczu najbardziej ekstremalnych przeciwności losu. Te doświadczenia ukształtowały go jako człowieka i były fundamentem jego siły.
Ojciec napisał wspomnienia z deportacji na Sybir, które zostały opublikowane parokrotnie. Kiedy pierwszy raz czytałam je będąc już dorosłą osobą, byłam wstrząśnięta i nigdy nie spojrzałam na Tatę w ten sam sposób. Zrozumiałam lepiej wiele jego zachowań. Te historie, choć bolesne, pozwoliły mi docenić, jak ogromną siłą i determinacją odznaczali się ludzie którzy podzielili ten los.
W życiu mojego ojca odwaga była cechą kluczową. Niezależnie od tego, czy zmagał się z trudnościami życia na zesłaniu, czy stawiał czoła wyzwaniom dnia codziennego, jego serce zawsze przepełniała odwaga. Ta cecha pozwoliła mu nie tylko przetrwać najcięższe chwile, ale także inspirować innych do stawiania czoła własnym lękom i trudnościom. Jego odwaga była źródłem siły nie tylko dla niego samego, ale dla nas wszystkich, którzy mieliśmy szczęście go znać.
Jego doświadczenia z zesłania na Sybir były również motorem jego ambicji. Czuł, że czas spędzony w nieludzkich warunkach Syberii był czasem straconym, który musiał nadrobić. Ta wewnętrzna potrzeba przeskoczenia straconego czasu napędzała go do nieustannego rozwoju i doskonalenia. Po powrocie do Polski chciał nadrobić wszystko. Całą edukację szkolną ukończył w parę lat i uzyskał tytuł magistra w wieku 23 lat. Pragnienie wykorzystania każdej chwili, czerpania z radości z każdego dnia. Entuzjazm i ciekawość dziecka, które zaspokajał przez całe swoje życie, te sześć kluczowych lat straconej młodości.
Ojciec był dla mnie filarem mojego życia i moich wartości. Był rzetelny, opiekuńczy, człowiekiem honoru. Nauczył mnie, że dane słowo jest świętością, a złamanie obietnicy jest plamą na honorze. Był także gentlemanem o wielkiej elegancji, zawsze w krawacie i marynarce, pachnący i zadbany. Nauczył mnie być wymagającą co do mężczyzn i stawiać wysokie standardy w relacjach międzyludzkich. Stronił od wszelkiego wulgaryzmu i wysławiał elegancję i szacunek.
Wiem, że jego życie i postawa są dla mnie i dla nas wszystkich lekcją, jak w obliczu trudności nie tracić nadziei i walczyć o to, co najważniejsze. Jego determinacja i wola przetrwania były i nadal są dla mnie źródłem inspiracji. Odziedziczyłam po nim nie tylko jego geny, ale przede wszystkim jego siłę charakteru, upór i nieustępliwość w dążeniu do celu.
Ojciec zawsze powtarzał, że najważniejsze to nie poddawać się, nawet gdy wszystko wydaje się stracone. Jego życie było dowodem, że nawet w najciemniejszych chwilach można znaleźć światełko nadziei. Jego niezłomność nauczyła mnie, że każdy dzień jest nową szansą na walkę o lepsze jutro.
Dziś, gdy wspominam jego życie, czuję głęboką wdzięczność za to, że mogłam być jego córką. Dziękuję mu za wszystkie nauki, za przykład, który mi dawał, za siłę, którą we mnie zaszczepił. Będę kontynuować Jego dziedzictwo, starając się żyć zgodnie z wartościami, które mi przekazał.
Dziękuję Państwu za obecność i za to, że byliście częścią życia mojego Ojca. Wiem, że on byłby dumny, widząc nas tutaj, zjednoczonych w pamięci o Nim. Niech Jego życie będzie dla nas wszystkich przykładem, jak niezłomna wola i miłość do życia mogą przezwyciężyć każdą przeszkodę.
tekst: Hanna Dobias-Telesińska, foto: Jacek Kołodziej