TAJEMNICE ŚWIATOWIDA ZE ZBRUCZA

Igor Megger

osobliwości Podola

Figurę – tzw. obelisk Światowida zna każdy kto choć trochę interesuję się wczesną historią Polski. Jest to w dużym skrócie mówiąc obelisk przedstawiający głowę w kapeluszu o czterech twarzach, z wizerunkami różnych postaci i zwierząt na znajdujących się niżej segmentach. Obelisk – zwany także „idolem” lub „bałwanem” (tj. wyobrażenie pogańskiego bóstwa) znaleziony został w 1848 roku w rzece Zbrucz na wysokości wsi Liczkowce k. Husiatynia (pow. Kopyczyńce) przez miejscową ludność w czasie wielkiej suszy. Figura liczy 2,57 metra, przekrój 29 na 30 cm, waży około pół tony i wykonany jest z wapienia. Obecnie znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie.

Najbardziej rozpowszechniona wersja datuje obelisk na XI wiek i że przedstawia on słowiańskie bóstwo o czterech twarzach – Światowida. Według badań przeprowadzonych przez radzieckich archeologów w latach 80 XX w. pierwotnie pokryty był czerwoną farbą, a znajdował się na znajdującej się nieopodal górze Bohod (Bogit), gdzie odkryto krąg kamienny z ośmioma ogniskami i cokół na figurę.

Jednakże prócz miejsca znalezienia w powyższych stwierdzeniach nie ma nic pewnego. Po pierwsze nie mamy pewności jakie dokładnie bóstwo przedstawia. Nazwę Światowid (właściwie powinien być Świętowit) nadał mu historyk Joachim Lelewel (1786-1861). Przyjął to na podstawie czterech twarzy będących na obelisku z każdej strony – tak jak u mitycznego Światowida. Problem jest w tym iż Światowid był wierzeniem Słowian połabskich, którzy zamieszkiwali tereny północno-wschodnie obecnych Niemiec – a więc gdzież im do Podola! W ogóle nie wiemy czy idol przedstawia bóstwo słowiańskie – może przedstawiać także bóstwo trackie, którzy przez nasze ziemie się przewijali, czy też może być bóstwem któregoś z ludów z którymi walczyli Słowianie np. Waregów czy Celtów i może być zdobytym na nich łupem wojennym.

Dyskusyjna jest także jego datacja. Jako wytwór słowiański datowany jest na XI wiek (tracki musiałby być jeszcze starszy), a w rzece znaleźć by się musiał w wieku XI lub XII w czasie walk z poganami. Wapień z którego jest zbudowany stosunkowo łatwo ulega erozji i jest podatny na wypłukiwanie (czego dowodem są wapienne jary rzek na Podolu). Czy przez 700-800 lat zachowałby się on w takim dobrym stanie w dość wartkiej rzece? Jest to mocno wątpliwe.

Wątpliwości tyczą też miejsca odkrytego w latach 80 XX w. gdzie, według naukowców, w oryginale posąg stał – prócz kręgu znaleziono tam figurkę nieznanego bóstwa, ale dużo bardziej prymitywnie wykonaną.

Pierwsze badania posągu przeprowadzono dopiero w latach 1948-49, a więc 100 lat po jego odnalezieniu. I tu odkryto kolejne zagadki – resztki farby, a nawet ślady używanych narzędzi według naukowców nie miałyby prawa przetrwać tyle lat na piaskowcu stojącym w wodzie. Brak też na nim śladów muszli, porostów, glonów, które przyklejają się do podobnych znalezisk. Wreszcie brak na nim uszkodzeń mechanicznych, które przecież przez setki lat przebywania w rzece, a dodajmy, że figura w momencie znalezienia stała pionowo, byłyby rzeczą normalną i wielce prawdopodobną.

Być może odpowiedź na powyższe pytania łączą się z postacią poety Tymona Zaborowskiego (1799-1828), który zamieszkiwał wieś Liczkowce i miał zainteresowania historyczne. Według koncepcji badaczy Komara i Chamajko, Zaborowski tworząc jedno ze swych dzieł – „Umwita” dzieło o początkach chrześcijaństwa na Podolu, pragnął uczynić sobie „kącik pogańskiego natchnienia”. Rozkazał wybudować dla siebie w okolicy improwizowaną pogańską świątynię. Biorąc pod uwagę, że w tych czasach bardzo popularny był Światowid o czterech obliczach z Arkony, nakazał on wyrzeźbić dla siebie takiegoż idola. Poeta interesował się historią i mógł określić, jak taki bożek miałby wyglądać. Ponadto, naukowcy twierdzą, że prawdopodobnie na bokach figury przedstawione są nie dawne bóstwa, lecz bohaterzy utworu. Po ukończeniu dramatu Zaborowski, jako wielki miłośnik teatralnych gestów, mógł rozkazać utopić rzeźbę w Zbruczu. Dramat kończy się triumfem chrześcijaństwa i z punktu widzenia człowieka epoki romantyzmu taki gest był jak najbardziej wymowny.

Nie ma na powyższą koncepcje żadnych dowodów ani wzmianek, lecz biorąc pod uwagę inne zachowania T. Zaborowskiego badacze przyjmują tą wersje za bardzo prawdopodobną – od napisania „Umwity” do odkrycia idola minęło 25 lat – i około tyle lat spoczywał on w wodzie według badaczy. Historycy – zwolennicy teorii „pogańskiej” jego pochodzenia, tłumaczą jego znakomity stan tym, że według nich znajdował się zakopany w ziemi, a ciągle zmieniająca swe koryto podolska rzeka wymyła i odkryła go. Podobno przy wyciąganiu go „odłamano” go od podstawy, która była na dnie – ale nikt nigdy jej już tam nie szukał.

Kolejnym argumentem za jego współczesnym pochodzeniem jest istniejący do dziś w okolicach Liczkowiec pomnik-nagrobek kapitana Michała Zaborowskiego, który zginął w czasie wojen napoleońskich w 1812 roku. Wyraźnie widać zbieżność materiału jak i wykonania z odnalezionym w Zbruczu idolem.

Myślę, że prawdy o pochodzeniu i wieku „Idola ze Zbrucza” nie dowiemy się prędko i łatwo, a być może nie dowiemy się jej już nigdy.