WRZESIEŃ 1939 R. OCZAMI DZIECKA

W kolejną rocznicę pamiętnego września 1939 r. swoimi wspomnieniami podzieliła się z nami nasza zasłużona członkini, lwowianka, pani Danuta Szwarc, która we wrześniu 1939 miała 6 lat.

„Gdy wybuchła wojna, miałam 6 lat. Mieszkałam wtedy wraz z rodzicami i młodszym bratem w Radomiu. Ojciec służył w lotnictwie jako meteorolog, mieszkaliśmy w willi wraz z trzema innymi rodzinami. Pamiętam dokładnie, jak podsłuchałam rozmowę rodziców o wybuchu wojny. Ojciec przyszedł do domu i powiedział do Matki, że wojna wybuchła, matka załamana, ale stwierdziła, że chyba Niemcy do Radomia niedojdą – takie wtedy było myślenie.

Bodajże następnego dnia, Ojciec i inni wojskowi żegnali się z rodzinami gdyż jechali na front. Pamiętam jak staliśmy pod domem, Ojciec w mundurze przyszedł i tak do mnie mówi „Danusiu jadę na wojnę bronić ojczyzny i mogę zginąć, by nasz kraj był wolny”. „Ale co będzie jak zginiesz?” „Inni będą walczyć i też mogą zginąć, by kraj był wolny, a ty urodzisz synów, którzy także w razie czego o nasz kraj będą walczyć”.

Kilka dni później Matka uznała, że pojedziemy do dziadków do Lwowa. Pojechaliśmy pociągiem, w kilka rodzin. To był chyba transport ewakuacyjny dla rodzin wojskowych na wschód zgodnie z dyrektywami na czas wojny. Pociąg co chwilę stawał, to nalot, to zerwane tory itd. W końcu dobrnęliśmy do Bugu, gdzieś na południe od Lublina. Bug przekroczyliśmy w nocy, dorośli w bród (wody mieli do pasa), dzieci na rękach. Po przekroczeniu Bugu spaliśmy po różnych obcych ludziach, w magazynach wojskowych itd. Ludzie przyjmowali nas życzliwie, nie było problemów. W nocy pod zabudowania podchodzili ukraińscy dywersanci, strzelali. Pamiętam nalot. Byłam wtedy w ogrodzie i rwałam poprzeczki. Nadleciał samolot, bardzo nisko i strzelał. Leciał tak nisko, że prawie kołami zahaczył o dach, leciał tak nisko, że widziałam twarz pilota! Mama wciągnęła brata do domu i chciała wyskoczyć po mnie. Ludzie zatrzymali ją mówiąc że mnie, małej, pilot nie zauważy, ale ją dużą tak – i tak też było, nie zauważył mnie.

Tam za Bugiem doszła nas wiadomość, że weszli Sowieci. Mama zdecydował o powrocie do Radomia. Gdy po całym zamieszaniu i problemach drogi powrotnej wróciliśmy do domu, mieszkanie było całkowicie rozgrabione. Sąsiedzi i znajomi przekonani, że nie wrócimy pozabierali co możliwe. Pierwszą noc spędziliśmy na ziemi. Ale sąsiedzi i znajomi okazali się honorowi – prawie wszystko do nas wróciło.

Tatuś wrócił później i tak całą rodziną przetrzymaliśmy w Radomiu do wyzwolenia w 1945 r.”

spisał i opracował Igor Megger