17 WRZEŚNIA 1939-2015 – WSPÓLNE HISTORIE

17 września b.r. w Urzędzie Wojewódzkim w sali im. Witolda Celichowskiego odbyło się spotkanie inaugurujące cykl ?Kameralnych Uroczystości Na Wielkie Rocznice?, na które przedstawiciele naszego Oddziału zostali zaproszeni. Bohaterką spotkania była poetka, krytyk literacki Teresa Tomsia, która zaprezentowała swą prozę ?Z szarego notatnika? (WBPiCAK, Poznań 2015).

Sala im. Witolda Celichowskiego zgromadziła grono wielbicieli talentu Teresy Tomsi. Gości w imieniu Wojewody Wielkopolskiego Piotra Florka przywitał Roman Łukawski, który przedstawił poetkę.

Teresa Tomsia urodziła się w Wołowie na Dolnym Śląsku w 1951 r. w ziemiańskiej rodzinie Kresowian, którzy powrócili z zsyłki na Sybir. Młodość spędziła na Pomorzu w Świdwinie, od 1981 r. mieszka w Poznaniu, gdzie realizuje projekty literacko-edukacyjne. Publikowała w ?Arkuszu?, paryskiej ?Kulturze?, ?Tyglu Kultury?, polonijnym internetowym ?Recogito?, antologii ?Poznań Poetów? (1989-2010), obecnie w ?Toposie?. Poetka jest stypendystką landu Badenii-Wirtembergii w Domu Pisarza w Stuttgarcie (1997), uhonorowana brązową Glorią Artis (2007) i nagrodą Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury (2010). Od 1993 r. należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Ostatnio ukazały się jej książki poetyckie ?Co było, co jest? (Wydawnictwo Biblioteka Telgte 2013; tomik nominowany do Nagrody im. Ks. J. Twardowskiego), ?Gdyby to było proste? (Biblioteka ?Toposu? 2015) oraz szkice, portrety, spotkania ?Rzeczywiste i wyobrażone? (Oficyna Wydawnicza Łośgraf 2013). Omówienie twórczości autorki można znaleźć w zbiorowym opracowaniu ?Wielkopolski alfabet pisarek? (WBPiCAK 2012) oraz na stronie www.teresatomsia.pl.

Obok Teresy Tomsi przy stole zajęła miejsce poetka Ewa Najwer, która także odniosła się do przedstawionej literatury. W metaforyczny sposób wspomnienia Teresy Tomsi z wypraw do Paryża, Stuttgartu i Bremy z jej obecnym życiem w Poznaniu zachęcają czytelnika do rozważań o miejscu kobiety w polskiej i emigracyjnej społeczności, a także związanym z nim poczuciem wartości i przynależności. W narracji przeplatają się formy podróżnego dziennika, felietonu literackiego i reportażu z historią w tle. Na łamach pierwszej części notatnika ?Jak najbliżej, w słowie? pojawiają się postacie ze świata kultury: Julia Hartwig, Krzysztof Kuczkowski, Rafał Żebrowski, Michał Milberger, Dariusz Sośnicki, Mariusz Grzebalski, Lech M. Jakób przypomniane w sposób barwny i ujmujący. Nie brakuje też kresowej nuty z pytaniami o tożsamość przesiedleńców. Druga część esejów i opowiadań nosi tytuł ?Wspólne historie? i zawiera wspomnienia Sybiraczek z Wielkopolski, których ciężki los na zsyłce i trudne lata po powrocie autorka przedstawiła w rozdziale ?Cztery Chryzantemy z Nowego Tomyśla?. Podkreślała, jaką ogromną rolę w ich życiu odegrały matki, zesłane wraz z rodzinami na Syberię, często bez mężów, których los nie był znany, także wdowy, które w okrutnych warunkach musiały walczyć o przetrwanie swoich dzieci. Autorka czytała fragmenty prozy i dopełniała je komentarzem.

?Nigdy nie zostaniemy wpuszczeni przez tajemne drzwi, ale pukać warto nieustannie, taka jest chyba rola piszącego: stukać w klawiaturę komputera jak we własne sumienie, dopominać się o miejsce refleksji w dobie pobieżnej informacji i skandalu, pytać, choć nikt nie odpowie, przeciwstawiać się nicości”.

?Obyśmy doczekały wydania książki ? wzdycha rzewnie Joanna. Czytajmy wspólnie maszynopis i róbmy korektę. Jesteśmy Chryzantemami, musimy dotrwać do jesieni, a gdy minie jesień i książka jeszcze się nie ukaże, będziemy czekać do następnej?. ? Ładnie to sobie obmyśliłaś, może w ogóle wstrzymać druk, zrobić z tego maszynopisu ?półkownika?, to nam da więcej czasu…? Stefania jest wyraźnie zadowolona z konceptu Joanny, idzie po kolejną kawę do kuchni, pyta, kto chce herbatę. I opowiadają dalej, pijąc zieloną herbatę, pogryzając domowe ciasteczka, szukają najwłaściwszych określeń, aż wszystkie słowa znajdą swoje miejsce i przyjmą znaczenia, jakie im zostały w ich intencjach przypisane. Pragną podzielić się swoją historią, prawdą czasu i miejsca w społeczeństwie, dać świadectwo lub przestrogę dla następnych pokoleń. Sybiraczki starają się opowiadać ciekawie ? każdy los domaga się osobnego, indywidualnego języka, lecz gdy ściska żal, wtedy jest mniej zważania na formę, a więcej na przytłaczające fakty.

Irena, Longina, Stefania, Joanna pochylają srebrzyste głowy i zamyślają się nad swoim wspólnym losem. Jest w ich spojrzeniu na świat wiele różnic, ale i sporo podobieństw, więcej chyba znajdują wspólnego niż odmiennego w opowiedzianych przez siebie historiach z życia wziętych. Cztery Chryzantemy z Nowego Tomyśla obmyślają naprawę świata: Jeśli powiemy prawdę o sobie i ktoś się przekona, że warto opowiedzieć swoją trudną drogę życia, to już będzie lepiej, prawdziwiej. Im mniej zafałszowania, tym więcej wspólnego dobra. Ich prawdziwie wolne wybory polskich dróg to bezkonkurencyjne zwycięstwo nad sobą.

Znam o domu wiele słów, ale nie mam nic, co mogłoby przywrócić mu należne miejsce w mowie. Nazywanie domu, dreptanie w jego cieniu jest jak chodzenie w kółko pod starożytnym obeliskiem, który stał od zawsze w swoim miejscu i nic nie może go ruszyć ani odmienić, nic nie może odsłonić pierwotnej tajemnicy jego powstania. Składam dla Mamy dom ze słów, w którym mogłaby znaleźć schronienie, lecz nazwy odwracają się, kruche jak łodygi maku, stają się nieużyteczne na następny raz niczym zbutwiałe ogrodowe buty. Wyrazy rozkwitają, mają swoją barwę, ciężar ? do czasu, aż przeczytam je po raz drugi. Wtedy zaczyna się odwrót, ścieranie znaków odnalezionych w znajomych schowkach. To już nie zabawa, jestem w nich odwrócona do spodu, uziemiona, zadomowiona nie tam, gdzie pukałam, gdzie oczekiwałam zaproszenia. Szukam domu nieustannie, odkopuję, wydobywam na światło słów, wołam i ponaglam do stawienia się w gotowości, by żył razem z nami ? teraz, tutaj, gdzie go nie ma.

Żyć ? to znaczy rozmawiać z umarłymi, to pytać o ich losy, wybory, racje z oddali lat i wieków, to słuchać ich rad, rozterek, nadziei i błogosławieństw.

Żyć ? to znaczy pamiętać.

Podczas spotkania literackiego zabrał głos Wojewoda Piotr Florek, który podkreślił zasługi pisarki dla upowszechniania prawdy historii, a następnie wręczył Teresie Tomsi Medal im. Witolda Celichowskiego (pierwszego wojewody poznańskiego II RP), dziękując poetce za twórczy wkład w rozwój polskiej kultury. Wyróżnienie to było dla poetki wielkim zaskoczeniem.

Głos zabrała także Ewa Najwer, której Teresa Tomsia serdecznie podziękowała za udział w spotkaniu. Zaczęła od zacytowania słów Teresy Tomsi: ?Pamięć ocalała. Pamięć nie wyklucza przebaczenia ani pojednania. Pojednanie domaga się prawdy. Prawda ? żalu i skruchy?.

?Pamięć pozwala zrozumieć ? pisze Teresa Tomsia w swojej nowej książce ?Z szarego notatnika? złożonej ze szkiców literackich i osobistych wspomnień, której ostatnią część stanowią ?Wspólne historie?. Są to rzeczywiste historie życia opowiedziane przez cztery kobiety, przygnane przez burzę dziejową ? na podobieństwo rozbitków ? do Nowego Tomyśla, spokojnego miasta na zachodzie Wielkopolski. Autorka określiła je jako ?cztery chryzantemy?. Piątą kobietą jest Zofia z domu Gołacka, matka autorki, na tle historii rodziny Gołackich. Wszystkie te kobiety, jeszcze w dzieciństwie, stały się świadkami inwazji sowieckiej na Polskę, rozpoczętej 17 września 1939 r., skutkiem której utraciły ojców, a potem ofiarami deportacji, w wyniku której setki tysięcy polskich rodzin znalazły się za Uralem, w Północnym Kazachstanie, przeważnie głęboko w stepach, w małych posiołkach, sowchozach, czyli tamtejszych PGRach, albo w kołchozach, czyli spółdzielniach produkcji rolnej. Niech nas te nazwy nie mylą: one nie maja nic wspólnego nawet z tym, co zaimplantowała Polakom Polska Ludowa. Nad każdą jednostką organizacyjną tam rozciągała się kontrola państwa, Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików, a przede wszystkim NKWD ? Narodowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych, sprawnej i wszechobecnej policji politycznej, której okrucieństwa i zbrodnie dorównywały, albo i przerastały okrucieństwa niemieckiego Gestapo.

Dokonują inwazji na państwo, z którym wiązał go pakt o nieagresji, Związek Sowiecki złamał prawo międzynarodowe. Mordując Polaków, oficerów, policjantów i funkcjonariuszy państwa, złamał konwencje genewskie o traktowaniu jeńców, złamał też cywilizowane zasady humanitarne, zabraniające represjonowania i maltretowania ludności cywilnej. Nieujawnionym wyrokiem, w trybie administracyjnym, bez podania im tego do wiadomości, wszyscy wywiezieni obywatele Polski, włącznie ze starcami i nawet jeszcze nienarodzonymi dziećmi, zostali skazani na dziesięć lat pobytu ?na osiedleniu?. Nieludzkie warunki, praca ponad siły, głód i choroby ? w dodatku w ostrym klimacie ? dla wielu z nich stały się wyrokiem śmierci. Władze Rosji współczesnej bronią się przed uznaniem tego za zbrodnię ludobójstwa.

Stefania Chorążyczewska z Rolikówki pod Lwowem została wywieziona do Dynisówki, Joanna Natkiewicz z Tołstego, woj. tarnopolskie, do Siemipołki, Irena Tomiak-Wesoła do Turkodołu, obł. Pawłodar, rodzina Gołackich ze Słonimia do Ostrowki, też pod Pawłodar, wszystkie cztery do Północnego Kazachstanu, Longina Eckert z Brześcia nad Bugiem ? do m. Azbest blisko Swierdłowska, w tejże strefie klimatycznej, ale bliżej Uralu.

Jedna z ?chryzantem?, Longina Eckert mówi, że tego, co przeżyli zesłańcy: ?… nie można rozpatrywać w kategoriach chorobowych, lecz na poziomie codzienności, nie jednorazowego wyczynu, ale ciągłego starania się o przetrwanie w poczuciu polskiej tożsamości i wartości, jakie przekazał nam rodzicielski dom.?

Rzeczywiście, dla wszystkich tych kobiet oparciem i źródłem siły były ich rodziny. Szczególny hołd składają swoim matkom. To one okazały pracowitość, zaradność, pomysłowość, a nade wszystko miłość do swoich dzieci i swoich nieobecnych mężów, zdobywając się na każdą ofiarę, nawet ze zdrowia i życia. I to one podtrzymywały nadzieję na powrót do ojczyzny i na spotkanie z tymi, z którymi zostały rozdzielone.

Rodziny pozbawione mężów i ojców, którzy przedtem w dużym stopniu zapewniali byt ekonomiczny, miażdżone przez wydarzenia wojenne i terror polityczny, zdobywały się jednak na prawdziwy heroizm, aby nie tylko przetrwać, ocalając ?substancję biologiczną? ale także poczucie swojej tożsamości: narodowej, kulturalnej i etycznej. Kultura i religia były w ich rzeczywistości integralnie ze sobą związane. Mały tomik poezji Mickiewicza, książka do nabożeństwa, czy jakiekolwiek drukowane słowo polskie przypominały dobry czas, który został odebrany, i dawały nadzieję, ze nie wszystko jest stracone, ze gdzieś daleko pozostał ich dom, do którego będzie można wrócić. Wiara i kultura podtrzymywały na duchu. Były wartościami, które mogły ocalić I ocalały.

Ocalić człowieczeństwo mogła także pamięć. Żołnierze i cywile, którzy wyszli z ZSRR z Armią Andersa, zostali zobowiązani do tego, aby spisać swoje przeżycia w kraju niewoli. Nie zrobiono tego w stosunku do berlingowców, ani do repatriantów. Wręcz przeciwnie, im zakazano nawet wspominania w rozmowach. Na pożegnanie z Krajem Rad, przed mostem na Bugu w Brześciu, jak sama pamiętam, w drzwiach każdego wagonu stawał enkawudzista i wygłaszał formułkę: – ?Pamiętajcie milczeć (Pomnitie mołczat), bo jeszcze się spotkamy?.

A kto by chciał się spotykać!

Jednym z ideologicznych haseł sowieckich, bardzo chwytliwym, była RÓWNOŚĆ. Historycznie biorąc, zaczerpnięta z haseł Wielkiej Rewolucji Francuskiej, ale interpretowana na sposób leninowsko-stalinowski. Dążenia równościowe są właściwe wszystkim nurtom demokratycznym. Równość wobec prawa; równość szans. Równanie, równoważenie, wyrównywanie. Ale w którą stronę? W górę czy w dół? W systemie ?dyktatury proletariatu? – w dół, przede wszystkim w dół, głosząc jednocześnie, że odbywa się windowanie w górę, czyli awans społeczny i kulturalny najbardziej upośledzonych warstw. Likwidacja prywatnego przemysłu i handlu, rozkułaczenie chłopów, upaństwowienie ziemi, sparaliżowanie (to wyrażenie Lenina) drobnomieszczaństwa, odbieranie warsztatów rzemieślniczych, pozbawienie prawa wykonywania wolnych zawodów, zmuszanie ludzi stanowiących warstwę inteligencji do wykonywania pracy fizycznej, unicestwienie elit, wszelkich elit: finansowych, naukowych, szczególnie humanistycznych, kulturalnych, politycznych. Czystka w wojsku. Likwidowanie ?białych? oficerów. Zniesienie działalności Cerkwi Prawosławnej, likwidowanie wszelkich instytucji kościelnych; zakaz praktyk religijnych. Przemiał i ?urawniłowka?. Pod głównym hasłem walki z kontrrewolucją.

To tylko część dokonań w najbardziej ?postępowym i sprawiedliwym ustroju?, który następna rewolucja, rzekomo socjalistyczna, miała rozciągnąć na cały świat.

Wychowanie przez pracę, karanie pracą przymusową, resocjalizacja przez pracę. Zawsze przez pracę narzuconą, wymuszoną. Bo Kto nie pracuje, ten nie je. Przesiedlenia całych narodów, wywózki, eksmisje z mieszkań, administracyjne nakazy zmiany miejsca zamieszkania, poprzez ruinę materialną i utratę podstaw utrzymania ? rozszarpywały więzi społeczne i narodowe, rodzinne i uczuciowe, prowadząc do spustoszenia emocjonalnego, do zniszczenia kultury i tradycji, do takiego stanu zatomizowania społeczeństwa, w którym nie ma miejsca na samodzielne decyzje, i jeszcze mniej na opór.

Uznając siebie za ?ojczyznę światowego proletariatu? Związek Sowiecki był wydajnym choć prostackim urządzeniem do produkowania proletariatu, którego znaczna część przejmowała mentalność lumpenproletariacką: przeżyć dzień, zjeść, popić, nie narobić się, skombinować, ukraść, nie dać się złapać.

Ferwor rewolucyjny odznacza się tym, ze ponieważ wydarzeniom nadaje sie szybki bieg, więc nie ma czasu na dostrzeganie różnic, na odcienie i niuanse. Rządzą emocje, rozum zostaje wyłączony. Stosuje się tylko ujęcia zero-jedynkowe: biały-czarny, dobry-zły, nasz-wróg.

Nie będący obywatelami sowieckimi Polacy, niezależnie od tego, kim byli i z czego żyli, zostali totalnie, pod jeden rząd, uznani za burżujów, czyli za wrogów klasowych, z klasy przeciwnej rewolucjom, zaliczeni więc do kategorii tych, ktorzy powinni zostać ze społeczeństwa wyeliminowani. Czyli po prostu zniszczeni.

Widać ze wspomnień ?Chryzantem?, jak nieprzyzwyczajone do fizycznej pracy, szanowane i chronione przez dobrą kulturę obyczaju, przeważnie dotąd zajmujące się domem i dziećmi, polskie panie, nazywano w ?ojczyźnie proletariatu? burżujkami, krwiopijcami i darmozjadami. Musiały zdobyć się na nieludzki wysiłek, aby we wrogim początkowo otoczeniu znaleźć dach nad głową, zdobyć odrobinę jedzenia, opał i lekarstwa, te podstawowe środki do życia.

Chociaż jednak zostały społecznie zdegradowane, ale opierały się zdeklasowaniu kulturowemu. Pamiętak jak miejscowe kobiety nie mogły się nadziwić, że w naszej ziemiance wciąż używano takich słów jak dziękuję, proszę, przepraszam, i że nawet postne ziemniaki je się z talerza nożem i widelcem. A to był po prostu tylko składnik gry, jaką nadzieja toczyła o przyszłość.

Powroty z Syberii. Problem przyjazdu do Polski, nie tej dawnej, ale innej Polski, nieznanej, nie wiadomo jakiej, ale Polski. Problem, który niesłusznie nazywa się repatriacją. Może należałoby raczej mówić inpatriacji.

Żadna z pięciu sybiraczek nie przedstawia radosnego i serdecznego powitania, jakie spotykałyby powracających. Każda, choć oszczędnie i zwięźle przedstawia to jako trudną próbę życiową. Brudni, obdarci, zagłodzeni ludzie rozwożeni byli przeważnie po Ziemiach Odzyskanych, a jeżeli nie mieli w granicach Polski bliskich, którzy by ich przygarnęli, to często dostawali się do miejscowości, które z trudem odszukiwało się na mapie, do wsi i małych miasteczek. Wiadomo było, ze oficjalną intencją władz było, aby jak najszybciej zaludnić i ożywić tereny spustoszone przez wojnę i opuszczone przez dotychczasowych mieszkańców. Nie zorganizowano dla nich pomocy lekarskiej, nikt nie troszczył się o ich traumy, dzieci ofiar zbrodni katyńskiej nie otrzymywały stypendiów ani miejsc w bursach, jak część sierot wojennych. Więcej ? często odmawiano im przyjęcia do szkół, odsiewano przy przyjmowaniu na studia. W dorosłym życiu nieczęsto w pracy dorabiali się awansów.

Zniszczone ciężką pracą i schorowane matki nadal jednak pomagały swoim dzieciom i troszczyły się o ich potrzeby. I to one często stanowiły jedyne ogniwo łączące dawną i nową rzeczywistość. Zachowywały pamięć, podtrzymywały tradycję, starały się, by rodzina nie odchodziła za daleko.

Komu pamięć pomaga? Czyja pamięć? Pamięć własna czy od kogoś przejęta? Pamięć jako imperatyw moralny? Czy pamięć jako obciążenie, z którego powinniśmy jak najprędzej się uwolnić?

Przez cały PRL ciążył na ofiarach stalinowskich represji nakaz milczenia. Ludzie bali się donosów do UB. Irena Tomiak-Wesoła wspomina, ze jaj brat na lekcji w szkole opowiedział, co spotkało jego rodzinę. ?Był rok 1947, matkę naszą wezwano do siedziby Urzędu Bezpieczeństwa i straszono, zakazywano, abyśmy mówili o deportacji?. W rezultacie ludzie pracujący całymi latami w jednej pracy dopiero po 1989 r. dowiadywali się, ze ich koledzy byli dotknięci tą samą niedolą.

Nie ulega wątpliwości, że wyrok wydany przez Stalina na polską inteligencję i elity narodu, aby pozbawić go filarów moralnych i intelektualnych, był realizowany jeszcze przez długie lata tutaj, w naszym kraju, przez naszych współobywateli. Kiedy ojcowie i i mężowie zostali wymordowani, należało jeszcze unicestwić ich rodziny, degradując społecznie i deklasując, wykorzeniając nawet opartą na rzeczowych dowodach pamięć historyczną. Dlatego w tych rodzinach nakaz pamiętania i przekazywania pamięci o zbrodni katyńskiej, o więzieniach, łagrach i wywózkach, stał się nakazem moralnym wyrażającym wartość jej każdego pojedynczego członka. Stanowiło to milczący, lecz trwały i niezniszczalny, ruch oporu.

Posiadanie własnej pamięci, w przypadku tej książki, służy rozumieniu tego, co jest w pamięci innych. Myślę, że Teresa Tomsia, której dziadek zginął z łagrze, a matka była jedną z pięciorga rodzeństwa, które przetrwało sześć lat pobytu na zsyłce, okazała, że ma wszelkie dane, aby poprzez własną historię rodzinną odczytywać historie innych sybiraczek, nie tak, jak robi to silący się obiektywizm opisywacz zdarzeń, ale z głębokim zasłuchaniem, a może nawet po prostu z czułością?.

Po wypowiedzi Ewy Najwer głos zabierali obecni na sali. Na zakończenie Teresa Tomsia podziękowała przybyłym za udział w spotkaniu i poinformowała, że dnia następnego w Nowym Tomyślu będzie miała spotkanie z Sybiaczkami, które są bohaterkami jej książki.

tekst: Hanna Dobias-Telesińska, foto: Tomasz Stube, Eugeniusz Tomsia

Ewa Najwer i Teresa Tomsia
Ewa Najwer i Teresa Tomsia
Teresa Tomsia i Wojewoda Wielkopolski Piotr Florek
Teresa Tomsia i Wojewoda Wielkopolski Piotr Florek
R. Łukawski, T. Tomsia i E. Najwer
R. Łukawski, T. Tomsia i E. Najwer

PANORAMA XVIII-WIECZNEGO LWOWA

Eve Parsons <ecparsons@earthlink.net>

Witam!

Chciała bym się podzielić informacją która może być interesująca dla osób związanych ze Lwowem.  25-go września w Hali Stulecia we Wrocławiu otwarta zostanie wystawa prezentująca Pano­ramę Pla­styczną Daw­nego Lwowa. Oddaje ona wygląd mia­sta pod koniec XVIII wieku.  Inicjatorem dzieła był architekt Janusz Witwicki i w projekt był zaangażowany cały zespół ludzi – architektów, plastyków, historyków.  Tuż przed wyjazdem ze Lwowa  w Lipcu 1946, Janusz Witwicki, mój Dziadek, został zamordowany w nie wyjaśnionych do dziś okolicznościach.  Jego wdowie, Irenie Witwickiej udało się wywieść model, który przez 50 lat był ukrywany.  Tu jest więcej informacji ==>
https://www.facebook.com/pages/Janusz-Witwicki/1495955764017717
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,14636370,Historia_Panoramy_Lwowa_jak_z_hollywoodzkiego_dramatu.html

Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby Państwo podzielili się tą informacją ze Swoimi czytelnikami.  Chciałabym też apelować o pomoc w odszukaniu osób, które znały twórców Panoramy (lista osób poniżej) .  Z góry wyrażam podziękowanie za wszelką informację dotyczącą współtwórców Plastycznej Panoramy Dawnego Lwowa, również i tych, których zabrakło na powyższej liście. Proszę również o kontakt członków ich rodzin.

Serdecznie dziękuje,

Ewa Chrzanowska Parsons
Wnuczka Janusza Witwickiego
Michigan, USA
Kontakt ==>  ecparsons@earthlink.net lub https://www.facebook.com/pages/Janusz-Witwicki/1495955764017717?ref=bookmarks

Lista osób związanych z powstaniem Plastycznej Panoramy Dawnego Lwowa (31-7-2015)

1.     BEDNARSKI Henryk (ur.1907) – archiwista i buchalter PPDL

2.     BIAŁY Leszek ? fotograf

3.     BRATTEL Leon (___ – 1942)

4.     CHRIST Franciszek (1907- 1990) ? architekt, mechanik precyzyjny, modelarz

5.     CZESAK Bohdan – fotograf

6.     DAŃCZAK Feliks (1924-1974) ? artysta modelarz

7.     DĘBICKI Zdzisław (ur.1911) ? artysta modelarz

8.     DIAMANDÓWNA Wanda – fotograf

9.     DOMOSŁAWSKI Adam ? inżynier

10.   DURSKI ? ?

11.   FELDMAN Filip ? architekt

12.   GAJEWSKI ? Stefan?

13.   GARSCIA ? Ewa?

14.   GAWŁOWICZ, Ryszard

15.   GOELIS Adam ? inżynier.

16.   GROER Franciszek (1887-1965 Bytom) Profesor. Fotograf

17.   GUBERNARCZUK Anna (ur.1905) ?

18.   HIOLSKI Włodzimierz ? (1927-2002) modelarz

19.   HRYNIEWIECKA Irena zamężna Smolana ? modelarka, żołnierz AK

20.   HRYNIEWIECKI Jerzy (1922-1978)? architekt, fotograf, żołnierz AK

21.   KARASIŃSKI Janusz (ur.1917) ? modelarz, żołnierz AK

22.   KIRSCHNER Tadeusz ? malarz

23.   KONDZIOŁA Janina (ur.1921) ? artystka modelarka

24.   KOZA – ?

25.   KŰHNEL Adam (ur.1909) ? architekt.

26.   KYPEHNO, A – (+1946)

27.   LENKIEWICZ Adam (1888-1942?)?profesor, reprodukcja planów, fotografie. Zamordowany.

28.   LINK Danuta zamężna Dańczak

29    ŁABINOWICZ Adam (ur.1919) ? artysta modelarz

30.   ŁOBOCKI Jan Kanty Modest (1920-2000) ? architekt, fotograf

31.   ŁODZIANA Tadeusz (1920-2011) ? artysta modelarz

32.   LUKOWSKI Adam

33.   MAGUDER Ludwik (+1944)

34.   MATEYSKI Kazimierz (+1939)

35.   MIKOSIŃSKI Leon (+1940/41)

36.   MILENICZEK Władysław – pozłotnik

37.   MORWITZ Zygmunt ? architekt

38.   MOUSSON Lucyna (ur.1918) ? artystka modelarka

39.   OLPIŃSKI Jan – Inżynier architekt

40.   ROKICKI Władysław (ur.1889) ? dozorca domu przy ul. Ormiańska 23.

41.   SAMUELI Józef (+1941)

42.   SŁONIEWSKI Jarosław

43.   SWIEBODZINSKI – ?

44.   SZYMAŃSKI Mieczysław (ur.1928) – technik

45.   TYSS Włodzimierz ? mgr, reprodukcja planów

46.   UHORCZAK Franciszek (1902-1981) ? prof. geograf, kartograf

47.   URBANOWSKI Jerzy (ur. 1921) ? artysta modelarz

48.   WEIT Ludwik (+1942)

49.   WIÓREK, -?

50.   WINKLER

51.   WITWICKA Irena z d. Christ (1909-2004) ? żona Janusza Witwickiego

52.   WITWICKI Janusz (1905-1946) ? inz. Architekt, modelarz. Twórca PPDL

53.   WITWICKI Jerzy (ur.1928) ? artysta-modelarz

54.   WITWICKI Michał (1921-2007) architekt, bratanek Janusza Witwickiego.

55.   WITWICKI Władysław ? (1878 – 1948) ojciec Janusza Witwickiego

56.   ZAJĄCÓWNA Janina ? modelarka być może zamężna Kondzioła.

57.   ZATURSKI Ludwik ? Dr, reprodukcja planów

58.   ŻDŻARSKA Aleksandra zamężna Hryniewiecka (ur.1924) ? fotolabotantka, modelarka.

Z góry wyrażamy podziękowanie za wszelka informację dotyczącą współtwórców Plastycznej Panoramy Dawnego Lwowa, również i tych, których zabrakło na powyższej liście. Prosimy również o kontakt członków ich rodzin.

XVIII DNI LWOWA I KRESÓW W POZNANIU cz. II

14 września rozpocznie się II część XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu poświęcona 70 rocznicy ekspatriacji ludności polskiej z dawnych Kresów. Serdecznie zapraszamy do udziału w wielu punktach programu:

PROGRAM UROCZYSTOŚCI:

14.09.2015 r. poniedziałek godz. 17.00

? Otwarcie wystawy ?Ekspatriacja ludności polskiej z Kresów Poł.-Wsch. RP?
Wystawa czynna będzie do 25.09.2015 r. od godz. 9.00
w poniedziałek, środa i piątek do godz. 16.00
we wtorek i czwartek do godz. 2.000
w sobotę do godz. 14.00
Hall Pałacu Działyńskich ? Stary Rynek 78/79

15.09.2015 r. wtorek godz. 17.00

? Spektakl Polskiego Teatru Lud. ze Lwowa – monodramat Beaty Obertyńskiej
?Z domu niewoli? w wyk. Elżbiety Lewak, reż. Zbigniew Chrzanowski

Sala Czerwona Pałacu Działyńskich ? Stary Rynek 78/79

16.09.2015 r. środa godz. 16.30

? ?Salon Lwowski? – prelekcja prof. dr. hab. Marka Figury: ?Wysiedlenie ludności polskiej z Kresów Poł.-Wsch. po II wojnie światowej?

Dom Polonii – Stary Rynek 51

17.09.2015 r. czwartek godz. 16.00 

? Udział w uroczystościach organizowanych przez Wojewodę Wlkp. związanych z rocznicą 17 września 1939 r. i Dniem Sybiraka:

Msza św. w kościele p.w. Najświętszego Zbawiciela przy ul. Fredry 11 w Poznaniu, po której nastąpi przejście pod Pomnik Katynia i Sybiru przy CK ZAMEK

19.09.2015 r. sobota godz. 14.30

? Msza św. oraz poświęcenie tablicy ?Ludobójstwo na Kresach?
? Spotkanie wypędzonych – relacje i wspomnienia

Dolny kościół p.w. Św. Jana Kantego ul. Grunwaldzka 86

 

UWAGA!  Przepraszamy za błąd w wysłanych zaproszeniach odnośnie uroczystości organizowanych przez Wojewodę Wielkopolskiego w dniu 17 września. Mylnie podany został kościół oo. Franciszkanów na Wzgórzu Przemysła oraz przemarsz ulicami Poznania. Uroczysta msza św. odprawiona zostanie o godz. 16.00 w kościele p.w. Najświętszego Zbawiciela przy ul. Fredry 11, po której nastąpi przejście pod Pomnik Katynia i Sybiru przy CK ZAMEK.

 

Projekt współfinansowany ze środków Urzędu Miasta Poznania i Samorządu Województwa Wielkopolskiego.

 

LIST DO PAPIEŻA FRANCISZKA

10.08.2015 Watford k. Londynu

Sławomir Tomasz Roch

rycerzniebieski@wp.pl

OFIARY RZEZI WOŁYŃSKIEJ PAPIEŻOWI FRANCISZKOWI

Witam i pozdrawiam serdecznie. Przewodnicząca Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu Janina Kalinowska z Zamościa, skierowała List za pośrednictwem Abp Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce do papieża Franciszka w imieniu swoim oraz innych ofiar rzezi wołyńskiej, jakże często wprost cudownie ocalałych od ukraińskiej siekiery, noża i nie tylko. Treść Listu na prośbę samej Pani Janiny Kalinowskiej, rozsyłamy wszystkim Kresowianom w Polsce i na całym świecie, we własnym gronie rodzinnym, przyjaciołom i znajomym oraz wszystkim innym ludziom dobrej woli, którzy żyją i chcą żyć w prawdzie i miłości braterskiej, zwyczajnej, ludzkiej. A oto poniżej b. cenny List ofiar rzezi wołyńskiej do papieża Franciszka:

Dotyczy beatyfikacji abp. Andrzeja Szeptyckiego                        

Zamość 07.08.2015

Nuncjusz Apostolski w Polsce

  1. Szucha 12

00-582 Warszawa

Z prośbą o doręczenie Papieżowi Franciszkowi

Zarząd i członkowie Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu zwracamy się z gorącą prośbą o cofnięcie dekresu heroiczności cnót metropolicie lwowskiemu Andrzejowi Szeptyckiemu, który wkrótce może zostać zaliczony w poczet błogosławionych.

Członkowie Stowarzyszenia to ludzie cudem ocaleni spod pił, siekier, wideł ukraińskich nacjonalistów UPA i SS Galizien, którzy bestialsko mordowali od dziecka w kołysce do starca nad grobem. Mimo upływu czasu ponad 72 lat pamiętamy tamte krwawe dni i czerwone noce rozświetlane pożogą palonych chat, domów, kaplic i kościołów. Zapach palonych ciał ludzkich żywych czy martwych towarzyszą nam przez całe nasze życie. Polacy na ziemiach małopolski wschodniej II Rzeczypospolitej stali się celem zorganizowanej planowej akcji ludobójstwa. W każdy dzień i każdą noc wkraczała do naszych domostw śmierć. A była ona okrutna. Na przykład małe dzieci nabijano na sztachety, rzucano żywe do studni, obcinano im rączki i nóżki, przybijano za języczki do stołu, wydłubywano oczka itp. Ile zginęło niewinnych dzieci w sposób bezsprzecznie nieludzki nie jesteśmy w stanie ustalić. Dysponujemy częściową dokumentacją. I tak w Ostrówach i Woli Ostrowieckiej zamordowano 470 osób w tym 250 dzieci, we wsi Leśniaki i Kędy zamordowano 141 osób w tym 64 dzieci, we wsi Jankowice zamordowano 80 osób w tym 18 dzieci. Na Wołyniu było ponad 2000 większych, bądź mniejszych osad zamieszkałych przez Polaków, z których mało kto się uratował. Czyż abp. Andrzej Szeptycki nie znał ewangelickiej wypowiedzi Chrystusowej, że „lepiej by było kamień młyński uwiązać do szyi niż miałby zgorszyć dziecko niewinne” – A tu nie tylko zgorszyć ale i zabić.

Nie ma gorszej zbrodni jak dzieciobójstwo. Kobiety ciężarne miały rozcinane brzuchy, płód był wyciągany i rozbijany o futryny domów, mężczyznom obcinano głowy siekierą lub kosą. Wyjątkowo ciężkie tortury stosowano wobec księży katolickich. Byli zabijani przy ołtarzach podczas odprawiania mszy świętej. Ginęli w męczarniach razem z wierzącymi.

My żyjący świadkowie rzezi wołyńskiej doskonale pamiętamy 11 lipca 1943r. Niedziela, w kościołach odprawiane były nabożeństwa, wierni przybyli licznie by uczestniczyć w nabożeństwie. Nikt się nie spodziewał, że dzicz banderowska targnie się na miejsce święte. Niestety dla nich nie było świętości. Wpadali do kościołów, zaczynali rzucać granaty, strzelać z karabinów a siekiernicy brocząc we krwi dobijali siekierami rannych. Nacjonaliści ukraińscy zamordowali 160 księży nie licząc osób zakonnych. Mordy były dokonywane zgodnie z zestawieniem 362 metod stosowanych przez UPA na Polakach.

Sporo niedobitych dzieci uratowało się cudem. Były one świadkami mordów własnych rodziców i rodzeństwa. Nie dane im było szczęśliwe dzieciństwo, nie wymawiały słów „mama”, „tata”. Nie zaznały miłości rodzicielskiej. Zaznały tylko głód , chłód, żal , ból i smak gorzkich łez.

Naziści ukraińscy od 1939-1947roku wymordowali około 200 tyś Polaków, w tym na Wołyniu około 70 tysięcy. Morzem krwi zapłacono bycie Polakiem. Nie mieli katolickich pogrzebów, nie mają grobów. Dlatego nie zapalimy im tam zniczy, nie położymy wiązanek kwiatów na grobach, gdzie rodzinne były domy. Cisza krzyczy a historia wciąż milczy o nich. Nie oddano Im należytego szacunku i sprawiedliwości.

Ojcze Święty za rzeż wołyńską obwiniamy nie tylko Banderę, Suchewycza i innych przewódców UPA, Dywizję SS Galizien ale również duchownych grekokatolickich, którzy sprzeniewierzyli się 5 przekazaniu Bożemu „nie zabijaj”. W świątyniach podczas nabożeństw wzywali wiernych do mordowania Polaków, święcili narzędzia zbrodni (siekiery, piły, widły, itp.). Po nabożeństwach brali udział w okrutnych mordach. Zwierzchnik kościoła grekokatolickiego metropolita lwowski Andrzej Szeptycki nie reagował w ogóle na ludobójstwo dokonywane przez ukraińskich nacjonalistów wyznania grekokatolickiego na ludności polskiej. Był to akt zdrady wobec nauki kościoła, był to pakt poparcia czynów szatańskich. Zbrodni ludobójstwa nie przeciwstawił się, nie potępił nie informował o niej Stolicy Apostolskiej. Jako duchowny wysoko postawiony, nie posiadał wrażliwości na cierpienie ludzkie, zachowywał zupełną obojętność na okrucieństwa jakie człowiek mógł zgotować drugiemu człowiekowi.

Po wkroczeniu wojsk niemieckich na tereny II Rzeczypospolitej abp Andrzej Szeptycki napisał entuzjastyczny list witając wojska niemieckie we Lwowie, był to pierwszy publiczny akt kolaboracji z Hitlerem. Po klęsce wojsk niemieckich witał następnego okupanta – sowieckiego.

W świetle faktów zawartych w naszym piśmie uważamy, że abp Andrzej Szeptycki jest nie godny wyniesienia na ołtarze. Uważamy, że ten człowiek mimo wszystkiego ponosi współodpowiedzialność za śmierć naszych najbliższych.

Proces metropolity Szeptyckiego został dwukrotnie zablokowany przez wybitnego Prymasa 1000-lecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Dowody zablokowania znajdują się w Watykanie.

Ojcze Święty nie wyobrażamy sobie jak można się modlić do „takiego świętego”.

Z wołyńskim Szczęść Boże

Przewodnicząca Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu Janina Kalinowska

Załącznik: Książka Leszka Wójtowicza „Wózkiem do nieba”. Rzecz o siostrze zakonnej i sierotach zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich pod Sachryniem.

 

ŚWIĘTY KTÓRY BŁOGOSŁAWIŁ BESTIĘ HITLERA

9 sierpnia 2015 zamieściłem pod powyższym listem ofiar rzezi wołyńskiej, skierowanym wprost do papieża Franciszka, a opublikowanym m.in. na portalu onet przez ks. Tadeusza Isakowicza ? Zaleskiego swoją opinię. Przez wiele godzin mój komentarz zaliczany był do najbardziej popularnych i pozytywnie odbieranych przez internautów, po czym dziś (10 sierpnia) około południa został zdjęty i już go tam nie znajdziesz! Dziś wieczorem napisałem zatem raz jeszcze, ale próżno go tam szukać! Zastanawiam się zatem  głośno komu tak b. przeszkadzał ów komentarz i komu tak b. zależało na tym, by nikt więcej, już go tam nie czytał? Cóż takiego jest w nim gorszącego, że redakcja portalu onet zdecydowała się komentarz usunąć? Jestem co najmniej zaskoczony i niepocieszony bowiem zawsze piszę pod własnym nazwiskiem, zawsze piszę prawdę i tylko prawdę, nigdy nikomu nie ubliżam i nigdy nie rzucam mięsem (łaciną, bez obrazy dla j. łacińskiego)! W tej sytuacji będę wdzięczny za Wasze opinie, a oto ten zdjęty (groźny, nieco rozbudowany) komentarz:

?Już dziś ten moralny zbrodniarz wojenny (wina: opieszała, b przebiegła, a przez to właściwie wroga postawa wobec dosłownie zarzynanej na Kresach, niewinnej ludności polskiej i żydowskiej), nosi zaszczytyny tytuł Sługa Boży, lada moment ogłoszą go błogosławionym, a potem to już łatwo wyobrazić sobie przyszłego świętego. Święty który błogosławił bestię. Jak to możliwe, że tak niemoralny, a właściwie podły człowiek może dostąpić zarazem, tak wielkiego miłosierdzia i Bożej łaski? Dużo możnaby pisać o jego ?zasługach?, ale weźmy dla przykładu to:

6 lipca 1941 r. Metropolita grekokatolicki Abp Andrzej Szeptycki zarządził modlitwy we wszyskich sobie podległych cerkwiach za pomyślność bestii Adolfa Hitlera i jego demonicznej armii hitlerowskiej. Od dwóch niemalże już lat hitlerowcy eksterminowali na potęgę naród polski i żydowski, ale nie tylko, gdyż po ten dzień lipcowy b. wielu ludzi z b. wielu narodów Europy, poniosło męczeńską śmierć, bądź b. ucierpiało z rąk b. okrutnych oprawców spod znaku obrzydliwej swastyki. A tymczesem we Lwowie grekokatolicki Abp Szeptycki, pełną gębą i publicznie błogosławił bestię Hitlera i zbrodnicze, demoniczne zagony SS i Wehrmachtu. W tym samym czasie gdy on jak możemy się domyślać, miał się całkiem dobrze na Górze Św. Jura, no bo dlaczego byż nie, w tym samym czasie setki tysięcy sowieckich jęńców, umierało każdego dnia, głodzonych za drutami przez oprawców na śmierć. Nie przeszkadzało to jednak metropolicie Szeptyckiemu 22 lipca 1941 w imieniu swoim i narodu ukraińskiego, skierować do Hitlera własnoręcznie podpisaną deklarację, chęci uczestnictwa w budowaniu ?nowego porządku w Europie?. Na miłość Boską Abp Szeptycki chciał budować z bestią nowy porządek europejski.

Dwa miesiące potem po zdobyciu przez Wehrmacht Kijowa we wrześniu 1941 r. wysłał nawet do Hitlera list z gratulacjami, w którym miał podobno napisać wzniośle: ?Jego Wysokość Fuhrer Wielkiej Rzeszy Niemieckiej ? Adolf Hitler Wasza Ekscelencjo! […] Będę się modlił do Boga o błogosławieństwo zwycięstwa, które się stanie rękojmią trwałego pokoju dla Waszej Ekscelencji, Armii Niemieckiej i Niemieckiego narodu. Z osobistym szacunkiem. Andrzej hrabia Szeptycki ? metropolita.?. Co tu więcej zatem dodać po prostu: święty który błogosławił bestię!?.

Wobec zaistniałej sytuacji powyższą opinię, opublikowałem ponownie na stronie Kresy.pl . Zatem powyższy b. ważny List ofiar rzezi wołyńskiej do papieża Franciszka oraz moją opinię można przeczytać pod adresem: http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie-zobacz/list-ofiar-ludobojstwa-do-papieza-franciszka-ws-arcybiskupa-szeptyckiego

Z poważaniem

Sławomir Tomasz Roch

Informacje od ks. Tadeusza Isakowicza Zaleskiego

Szanowni Państwo! Drodzy Przyjaciele!

 

Przesyłam linki do artykułów o wartych poznania faktach  z wojny w 1920 r.

 

Polskie Termopile. Zadwórze k. Lwowa

 

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polskie-termopile-zadworze-kolo-lwowa/521x5y

 

Do pokonania bolszewików nad Wisłą przyczynili się Węgrzy

 

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/do-pokonania-bolszewikow-nad-wisla-przyczynili-sie-wegrzy/r94ssk

 

Dziś historia ze względu na tzw. poprawność jest często przemilczana lub wręcz fałszowana. Dlatego proszę o rozsyłanie linków na inne strony, profile na FB i portale społecznościowe.

 

Szczęść Boże!

Ks. Tadeusz Zaleski

 

www.isakowicz.pl

 

FB

https://www.facebook.com/profile.php?id=100008114164039

 

Twitter

https://twitter.com/IsakowiczZalesk

 

MARSZ CZYNU NIEPODLEGŁOŚCIOWEGO

 6 sierpnia b.r., w 101 rocznicę wymarszu Pierwszej Kadrowej z Krakowa, Związek Oficerów Rezerwy Rzeczpospolitej Polskiej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego Okręg Wielkopolski zorganizował uroczystość patriotyczno-religijną pn.: ?Marsz Czynu Niepodległościowego?. Współorganizatorem było m.in. nasze Towarzystwo. Chcieliśmy uczcić poza żołnierzami ?Kadrówki?, których marsz był symbolicznym początkiem drogi do odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów, także tych bohaterów, którzy walczyli o niepodległość na frontach I wojny światowej, później o jej utrzymanie w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919, w wojnie polsko-bolszewickiej, na wszystkich frontach II wojny światowej, a także Żołnierzy Wyklętych, uczestników masowych protestów i wystąpień robotniczych w latach 1956, 1968, 1970, 1976, 1980 i 1981 oraz żołnierzy Wojska Polskiego służących w misjach wojskowych poza granicami kraju. Uczciliśmy marszałków Polski: Józefa Piłsudskiego, Edwarda Śmigłego-Rydza, generałów: Józefa Hallera, Augusta Emila Fieldorfa, pułkownika Witolda Pileckiego oraz szczególnie bohaterów związanych z Wielkopolską, generałów walczących w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919: Stanisława Taczaka, Józefa Dowbor-Muśnickiego, Władysława Andersa, oficera 10 Brygady Kawalerii Pancernej im. gen. broni Stanisława Maczka poległego w sierpniu 2007 roku w Afganistanie porucznika Łukasza Kurowskiego oraz jedną z ofiar Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 Roku Romka Strzałkowskiego.
Uroczystości z udziałem wojskowej asysty honorowej objęte zostały patronatem honorowym Wojewody Wielkopolskiego Piotra Florka oraz Prezydenta Miasta Poznania Jacka Jaśkowiaka.
Uroczystości rozpoczęły się o godz. 19.00 Mszą św. odprawioną przez ks. Leonarda Polocha w kościele pw. Najświętszego Zbawiciela przy ul. Fredry, z udziałem pocztu sztandarowego ze Sztandarem Wojska Polskiego oraz sztandary: Związku Oficerów Rezerwy Rzeczpospolitej Polskiej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, 15 Pułku Ułanów, Związku Towarzystw Gimnastycznych ?Sokół? i Związku Harcerstwa Polskiego Okręg Wielkopolska. Kościół zgromadził przedstawicieli różnych organizacji m.in. TML i KPW, Tow. Mił. Wilna i Ziemi Wileńskiej, organizacji patriotycznych, młodzież harcerską, kombatantów i wojsko. Na zakończenie Mszy św., po błogosławieństwie, odśpiewano hymn ?Boże coś Polskę?. Po wyjściu z kościoła pododdział honorowy wraz z pocztem sztandarowym, za którym ustawiły się pozostałe poczty sztandarowe oraz uczestnicy uroczystości, w Marszu Czynu Niepodległościowego przeszli ulicami Poznania: ul. Fredry ? Gwarną ? św. Marcin, pod tablicę Józefa Piłsudskiego umieszczoną na budynku Centrum Kultury ?Zamek?. Pododdział honorowy z pocztem sztandarowym i posterunek honorowy wystawiło Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych im. Hetmana Polnego Koronnego Stefana Czarnieckiego w Poznaniu, którym dowodzi kpt. Andrzej Falarczyk, poczet sztandarowy wystąpił w składzie: dowódca pocztu kpt. Waldemar Kwiatkowski, sztandarowy chor. Adam Pupin, asysta sierż. Marcin Szuchmiński. Poczty sztandarowe ustawiły się pod tablicą Marszałka Józefa Piłsudskiego. Obok żołnierzy na posterunku ustawili się również harcerze.
Uroczystość rozpoczęła się Hymnem Rzeczypospolitej Polskiej. Głos zabrał prezes Zarządu Okręgu Wielkopolskiego ZOR im. Marszałka Józefa Piłsudskiego płk. dypl. w st. spoczynku Jacenty Góral. Następnie dr Dariusz Kucharski omówił historię wymarszu Pierwszej Kadrowej z Krakowa, przedstawił także inne czyny Polaków dążących do niepodległości, nawiązał do historii współczesnej. Ilustracją muzyczną wydarzeń sprzed stu jeden laty była pieśń żołnierska ?Pierwsza Kadrowa,?, powstała w sierpniu 1914 r., której autorem jest Tadeusz Oster-Ostrowski, żołnierz Pierwszej Kompanii Kadrowej. Marszałek Józef Piłsudski wówczas stwierdził: ?Jeżeli pieśń ma jakieś znaczenie, jeżeli to, co jest piękne, co odpowiada głębokiej potrzebie duszy, ma jakiś wpływ ? to pieśń żołnierska?. Na Zjeździe Legionistów w Lublinie w 1924 r. powiedział: ?Dziękuję panom za najdumniejszą pieśń, jaką kiedykolwiek Polska stworzyła?. Marsz jest hymnem piłsudczyków, w okresie międzywojennym był uznawany za hymn Wojska Polskiego, a w 2007 r. zgodnie z decyzją Ministra Obrony Narodowej stał się Pieśnią Reprezentacyjną Wojska Polskiego. Następnie odczytano tekst Apelu Pamięci, podczas którego kompania honorowa i poczty sztandarowe oddawały honory. Po zawołaniu: ?Stańcie do apelu? żołnierze stojący w szyku kompanii honorowej odpowiadali ?Chwała bohaterom? lub ?Zginęli śmiercią męczeńską?. Po Apelu nastąpiło oddanie salwy honorowej, a trębacz zagrał ?Hasło WP?. Następnie delegacje przybyłych organizacji złożyli wieńce i wiązanki, oraz zapalono znicz. Wśród nich byli przedstawiciele Wojewody Wielkopolskiego, Marszałka Województwa i Prezydenta Miasta Poznania. Na koniec organizatorzy podziękowali wszystkim uczestnikom Marszu Czynu Niepodległościowego za wzięcie udziału w uroczystości.

Hanna Dobias-Telesińska

Sztandar Wojska Polskiego – fot. J. Behrendt Poczty Sztandarowe – fot. J. Behrendt Msza św. koncelebrowana – fot. J. Behrendt Honory podczas Podniesienia – fot. J. Behrendt płk. Jacenty Góral,mjr Marian Osada i Czesław Bernat – fot. J. Behrendt Poczet Sztandarowy Związku Towarzystw Gimnastycznych Sokół – fot. J. Behrendt
Sztandar Związku Harcerstwa Polskiego Okręg Wielkopolska - fot. J. Behrendt
Sztandar Związku Harcerstwa Polskiego Okręg Wielkopolska – fot. J. Behrendt
Formujący się szereg
Formujący się szereg – fot. W. Butowska
Kopania Honorowa
Kopania Honorowa fot. H. Dobias-Telesińska
SAM_0559
Rusza pochód – fot. H. Dobias-Telesińska
Uczestnicy Marszu
Uczestnicy Marszu – fot. H. Dobias-Telesińska
Przedstawiciele TML i KPW K. Kwinecka, W. Butowska i St. Łukasiewicz
Przedstawiciele TML i KPW Katarzyna Kwinecka, Wanda Butowska i Stanisław Łukasiewicz- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Członkowie TML i KPW Renata i Michał Wojtasiak
Członkowie TML i KPW Renata i Michał Wojtasiak – fot. H. Dobias-Telesińska

 

Poczty Sztandarowe pod tablicą Marszałka Józefa Piłsudskiego
Poczty Sztandarowe pod tablicą Marszałka Józefa Piłsudskiego- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Adam Wize - Korporacja Lechia
Adam Wize – Korporacja Lechia- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Marian Osada wśród Oficerów Rezerwy
Marian Osada wśród Oficerów Rezerwy – fot. H. Dobias-Telesińska

 

Prezes Bożena Łączkowska z córką Barbarą Kawachi
Prezes Bożena Łączkowska z córką Barbarą Kawachi- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Uczestnicy uroczystości
Uczestnicy uroczystości- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Krystyna Liminowicz - Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej
Krystyna Liminowicz – Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej i były Wojewoda Wielkopolski, poseł na Sejm RP, Prezes PiS w Poznaniu Tadeusz Dziuba- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Wśród zgromadzonych Maria Golińska z TML i KPW
Wśród zgromadzonych Maria Golińska, Kazimierz Górak i Wanda Butowska z TML i KPW- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Zofia i Wojciech Budzyńscy
Zofia i Wojciech Budzyńscy- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Dr Dariusz Kucharski
Dr Dariusz Kucharski- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Katarzyna Kwinecka z siostrą Barbarą Kawachi
Katarzyna Kwinecka z siostrą Barbarą Kawachi- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Przewodniczący Solidarności Region Wielkopolska Jarosław Lange
Przewodniczący Solidarności Region Wielkopolska Jarosław Lange- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Delegacje składające kwiaty
Delegacje składające kwiaty- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Tablica poświęcona Marszałkowi J. Piłsudskiemu i Poznańskie Krzyże
Tablica poświęcona Marszałkowi J. Piłsudskiemu i Poznańskie Krzyże- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Stanisław Łukasiewicz
Stanisław Łukasiewicz- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Delegacja poznańskiego Oddziału TML i KPW prezes Bożena Łączkowska i Stanisław Łukasiewicz
Delegacja poznańskiego Oddziału TML i KPW prezes Bożena Łączkowska i Stanisław Łukasiewicz- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Delegacja Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej: Hanna Dutkiewicz, Marian Macutkiewicz i Krystyna Liminowicz
Delegacja Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej: Hanna Dutkiewicz, Marian Macutkiewicz i Krystyna Liminowicz- fot. H. Dobias-Telesińska

 

Pezes Bożena Łączkowska z Marią Golińską i Władysławem Opiatem
Prezes Bożena Łączkowska z Marią Golińską i Władysławem Opiatem – fot. H. Dobias-Telesińska

 

Maria Golińska i Kazimierz Górak
Maria Golińska i Kazimierz Górak- fot. H. Dobias-Telesińska
ppłk Antoni Załuski, chor. Jan Stańczak, por. Edwin Smykowski z małżonką i płk Jacenty Góral – fot. J. Behrendt
Maria Golińska i Kazimierz Górak
Znicz i kwiaty pod tablicą- fot. H. Dobias-Telesińska

 

MARSZ CZYNU NIEPODLEGŁOŚCIOWEGO

Szanowni Państwo!

W imieniu Zarządu Okręgu Wielkopolskiego Związku Oficerów Rezerwy RP im. Marszałka Józefa Piłsudskiego pragnę zaprosić do udziału w uroczystości patriotyczno-religijnej pn.: ?Marsz Czynu Niepodległościowego? organizowanej przez nasze stowarzyszenie na terenie Poznania w dniu 6 sierpnia 2015 roku, w nawiązaniu do 101. rocznicy wymarszu 1. Kompanii Kadrowej z krakowskich Oleandrów do Królestwa. Kompania sformowana rozkazem Komendanta Józefa Piłsudskiego 3 sierpnia 1914 roku stanowiła zalążek powstałego w 1918 roku Wojska Polskiego. Poprzez udział w zaplanowanych uroczystościach chcemy uczcić nie tylko żołnierzy ?Kadrówki?, których marsz był symbolicznym początkiem drogi, na której końcu była długo wyczekiwana przez naród niepodległość i powrót Polski po 123 latach zaborów na mapę Europy, ale również innych bohaterów walczących o niepodległość na frontach I wojny światowej, później o jej utrzymanie w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919, wojnie polsko-bolszewickiej, na wszystkich frontach II wojny światowej, a także Żołnierzy Wyklętych, uczestników masowych protestów i wystąpień robotniczych w latach 1956, 1968, 1970, 1976, 1980 i 1981 oraz żołnierzy Wojska Polskiego służących w misjach wojskowych poza granicami kraju. Uczcimy Marszałków Polski Józefa Piłsudskiego, Edwarda Śmigłego-Rydza, Generałów Józefa Hallera, Augusta Emila Fieldorfa, Pułkownika Witolda Pileckiego oraz szczególnie bohaterów związanych z Wielkopolską, Generałów walczących w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919: Stanisława Taczaka, Józefa Dowbor-Muśnickiego, Władysława Andersa, oficera 10 Brygady Kawalerii Pancernej im. gen. broni Stanisława Maczka poległego w sierpniu 2007 roku w Afganistanie Porucznika Łukasza Kurowskiego oraz jedną z ofiar Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku Romka Strzałkowskiego. Fotografie wszystkich ww. z imienia i nazwiska Bohaterów zamieszczone są na załączonym plakacie oraz w rozsyłanych zaproszeniach.

Uroczystości z udziałem wojskowej asysty honorowej objęte są patronatem honorowym Wojewody Wielkopolskiego Piotra Florka oraz Prezydenta Miasta Poznania Jacka Jaśkowiaka.

Zwracam się również z apelem o przekazanie, w miarę możliwości stosownej informacji innym osobom bądź organizacjom i stowarzyszeniom, które mogą i chcą wziąć udział w tej patriotycznej uroczystości. Okolicznościowy plakat informujący o samej uroczystości i jej programie dostępny jest również na stronie www Okręgu, w zakładce Ogłoszenia.

Serdecznie pozdrawiam

mjr Jacek Behrendt
wiceprezes
Okręgu Wielkopolskiego
Związku Oficerów Rezerwy RP
im. Marszałka Józefa Piłsudskiego
jabeh@zorrpwlkp.pl
http://zorrpwlkp.pl

 

grafika_plakat_www-1

WSPOMNIENIA O prof. ANDRZEJU ALEXIEWICZU W SALONIE LWOWSKIM

26 lipca b.r. w Salonie Lwowskim w Domu Polonii na Starym Rynku w Poznaniu odbyło się spotkanie poświęcone profesorowi Andrzejowi Alexiewiczowi, pierwszemu prezesowi naszego Oddziału, w 20. rocznicę Jego śmierci. Na nasze zaproszenie przybyła rodzina Profesora: córka Zofia, wnuk Piotr z żoną Martą i synkiem Szymonem, siostra cioteczna Teresa Mayer z synem Piotrem oraz przyjaciółka rodziny Alexiewiczów Wanda Lewandowska. Syn Tomasz, Dominikanin, przysłał podziękowanie za zorganizowanie spotkania oraz informację, że obowiązki nie pozwoliły mu przybyć. Gościem wieczoru była także przedstawicielka Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Krystyna Liminowicz. Na spotkanie przyszli członkowie Oddziału, którzy znali Profesora i z Nim współpracowali oraz ci, którzy wstąpili do Towarzystwa już po Jego śmierci.
Były wspomnienia. Hanna Dobias Telesińska, wówczas sekretarz Oddziału, opowiadała jak trudno było jej sporządzić protokół z zebrania Zarządu, gdyż nie miała w tej materii ani wprawy i doświadczenia, ani też zebranie nie przebiegało ściśle omawiając bieżące sprawy. Wplatane były poboczne wątki, ciekawie rozbudowywane, gdyż Profesor był wspaniałym ?gawędziarzem?, a to bardzo utrudniało niedoświadczonej protokolantce tworzenie dokumentu. Stanisław Łukasiewicz wspominał m. in. wspólne wyjazdy na zjazdy prezesów czy delegatów do Wrocławia i Warszawy. Podczas podróży Profesor ciekawie opowiadał o ludziach, których znał i historii Kresów. Krystyna Kubiak opowiadała o wyjazdach wiosennych i jesiennych członków naszego Oddziału do Mierzyna, na które Profesor przyjeżdżał wraz z żoną Julią. Lepione przez panie z Towarzystwa pod wodzą St. Łukasiewicza pierogi lwowskie bardzo Profesorowi smakowały. Mówiono też o tym, że dzięki Profesorowi do Poznania przyjeżdżali wybitni Kresowianie: Witold Szolginia, Jerzy Michotek i hrabia Dzieduszycki. Profesor angażował się we wszystkie przedsięwzięcia Oddziału, przychodził na wszystkie spotkania. Stwarzał wspaniałą atmosferę w naszym pokoju opowiadając wiele ciekawych anegdot, wspominając naukę lwowską, szczególnie Wydział Matematyki na Uniwersytecie Jana Kazimierza, podkreślał bardzo związki Lwowa z Poznaniem, mówił o pomocy ?poznańczyków? w obronie Lwowa w 1919 r. i o wielkiej roli naukowców lwowskich w tworzeniu Uniwersytetu Poznańskiego po I wojnie światowej. Opowiadał o Instytucie Weigla w czasie II wojny światowej, gdzie jak wielu z inteligencji lwowskiej oraz członków AK, karmił wszy, bo praca w Instytucie chroniła ich przed Niemcami.
Wspominała także córka Zofia Alexiewicz. Mówiła jakim był ojcem, jak wielu rzeczy nauczył swoje dzieci, jaka atmosfera była w domu rodzinnym. Obecność dzieci, nawet jak intensywnie pracował, nigdy Mu nie przeszkadzała. Siostra cioteczna Teresa Mayer podziękowała zebranym za zorganizowanie rocznicowego spotkania. Opowiadała także o latach dziecięcych spędzonych we Lwowie. Podkreślała, że Profesor zawsze bardzo dobrze się uczył, wychowywany, był jako jedynak, mówiąc językiem współczesnym ?bezstresowo?. Mimo umysłu ścisłego, już w młodych latach przejawiał zainteresowania artystyczne, które rozwijał. Wspaniale znał się na muzyce, pięknie malował. Był prawdziwym Człowiekiem renesansu.
Wspomnieniom nie było końca. Atmosfera Salonu była wspaniała. Kolejne spotkanie w ramach Salonu Lwowskiego odbędzie się 16 września w czasie XVIII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu, podczas którego prof. dr. hab. Marek Figura będzie mówił o wysiedleniu ludności polskiej z Kresów Południowo-Wschodniej po II wojnie światowej.

tekst i foto: Hanna Dobias-Telesińska

Zebrani w Salonie Lwowskim
Zebrani w Salonie Lwowskim

Piotr Alexiewicz, Marta Alexiewicz i Teresa Mayer

Marta Alexiewicz, Szymon Alexiewicz, Teresa Mayer, Piotr Mayer, Wanda Lewandowska i Zofia Alexiewicz
Marta Alexiewicz, Szymon Alexiewicz, Teresa Mayer, Piotr Mayer, Wanda Lewandowska i Zofia Alexiewicz
Wspomnienia o prof. A. Alexiewiczu
Wspomnienia o prof. A. Alexiewiczu
Marta Alexiewicz, Szymon Alexiewicz, Teresa Mayer, Piotr Mayer i Wanda Lewandowska

Decyzja Watykanu nie uspokoi kontrowersji wokół abp. Szeptyckiego

cdceebdbddfcfcbf
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, publicysta, opozycjonista 17 lipca b.r. napisał w onet.pl:

Przeciwko wszczęciu procesu beatyfikacyjnego metropolity ze Lwowa dwukrotnie protestował kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski. Protestowały też rodziny pomordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien.

Miejsce po wsi Huta Pieniacka, wymordowanej przez SS Galizien, fot. Stowarzyszenie Huta Pieniacka

Miejsce po wsi Huta Pieniacka, wymordowanej przez SS Galizien, fot. Stowarzyszenie Huta Pieniacka

Dziś Watykan ogłosił, że greckokatolicki metropolita lwowski Andrzej Szeptycki znalazł się wśród ośmiorga sług Bożych, których dekrety o heroiczności cnót zatwierdził 16 lipca br. papież Franciszek.Jest to zaskakująca decyzja, bo działalność owego hierarchy do dziś wywołuje wiele kontrowersji. I to nie tylko wśród Polaków. Dla przykładu, Żydzi wiąż odmawiają pośmiertnego przyznania Szeptyckiemu Medalu „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Z kolei kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski,  dwukrotnie protestował przeciwko wszczęciu procesu beatyfikacyjnego. W ostatnim czasie ukazało się też bardzo wiele prac naukowych (m.in. prof. Andrzeja Zięby, ks. prof. Józefa Wołczańskiego, ks. prof. Józefa Mareckiego), które ukazują tragiczne błędy polityczne arcybiskupa. Chodzi m.in. o błogosławienie ukraińskich kolaborantów z SS Galizien, którzy wysługując się w szeregach pułków policji SS wymordowali w barbarzyński sposób wiele polskich wiosek na Tarnopolszczyźnie. Pisało o tym też wielu historyków zagranicznych m.in. John Paul Himka w swojej publikacji „Chrześcijaństwo i radykalny nacjonalizm: Metropolita Szeptycki i ruch Bandery”. Poniżej także fragment mojej publikacji. Czyżby Watykan tych faktów nie znał? Śmiem twierdzić, że dzisiejsza decyzja nie uspokoi kontrowersji wokół postaci Andrzeja Szeptyckiego, ale je tylko rozogni.

 Metropolita i zbrodniarze

Sprawcami ludobójstwa dokonanego na Kresach nie byli bowiem islamscy radykałowie czy ateiści wychowani w komunistycznym duchu, ale z dziada pradziada wierni Kościoła wschodniego, ci co pochodzili z zaboru rosyjskiego, czyli z Wołynia, należeli do Cerkwi prawosławnej; natomiast ci z zaboru austriackiego,czyli z Kresów Południowo-Wschodnich, do Kościoła katolickiego obrządku greckokatolickiego. Pozostawiając na potrzeby innego opracowania sprawę Cerkwi, będącej w tym czasie mocno zacofanej pod każdym względem, trzeba zadać kilka pytań pod adresem bratniego obrządku katolickiego. Miał on bowiem wówczas ogromny wpływ na mniejszość ukraińską w Polsce,a w jego duchu wychowali się najważniejsi ideolodzy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, z których część była nawet dziećmi unickich księży.

Zasadnicze pytanie dotyczy postawy arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego. Wywodził się on ze starej arystokratycznej rodziny pochodzenia rusińskiego, która swego czasu spolonizowała się, przechodząc z obrządku wschodniego na rzymski. Jego dziadkiem był pisarz Aleksander Fredro, a bratem polski generał Stanisław Szeptycki, który w imieniu Polski przejmował Górny Śląsk. Z kolei jego bratanek, kleryk rzymskokatolicki i oficer rezerwy WP, zginął w Katyniu. Była to więc rodzina polskich patriotów. Jednak przyszły arcybiskup jako młody człowiek przeszedł z kolei na obrządek greckokatolicki (co jednoznaczne było z wyborem narodowości ukraińskiej), zostając zakonnikiem, a później metropolitą lwowskim i zwierzchnikiem całego owego obrządku. Był człowiekiem bardzo wykształconym, znającym kilka języków. Utrzymywał zażyłe kontakty z wieloma wybitnymi polskimi duchownymi, w tym z biskupem krakowskim Adamem Sapiehą i arcybiskupem ormiańskim Józefem Teodorowiczem, którego był nawet współkonsekratorem. Przyjaźnił się też ze św. Bratem Albertem, o nim nawet napisał wspomnienia, a jego obraz ?Ecce Homo? przechowywał w swoim pałacu.

W ciągu 45-letniej posługi biskupiej dał się poznać jako gorliwy duszpasterz, mający nieocenione zasługi dla rozwoju życia religijnego. Jego tragedią były jednak fatalne wybory polityczne. Można go zrozumieć, że w 1918 r. wraz księciem Wilhelmem Habsburgiem, zwanym „Wasylem Wyszywanym”, próbował na Kresach utworzyć „Samostijną Ukrainę”. Jednak popieranie nacjonalistów ukraińskich, szkolonych za niemieckie pieniądze, a także moralne wsparcie udzielone Adolfowi Hitlerowi było ogromnym błędem. Jego poczynania w tym zakresie najlepiej ilustruje następujący zapis w diariuszu Jana Zaleskiego: Metropolita lwowski obrządku greckokatolickiego, Andrzej Szeptycki, zarządził modły dziękczynne we wszystkich cerkwiach archidiecezji w niedzielę 6 lipca 1941 r. za wyzwolenie Ukrainy i w intencji zwycięskiej hitlerowskiej armii. Sam takie nabożeństwo odprawił w katedrze św. Jura we Lwowie o godz. 10.00 (…) Z kolei, gdy Niemcy zdobyli Kijów, wysłał nawet gratulacje do Hitlera.

Błędem było też udzielenie poparcia dla zbrodniczej Dywizji SS „Galizien”, która 23 kwietnia 1943 r. świętowała swoje powstanie we lwowskiej katedrze greckokatolickiej. Mszę św. celebrował wówczas biskup Józef Slipyj (późniejszy kardynał), a kazanie głosił ks. dr Wasyl Łaba, kanonik kapituły. Na liturgii obecne były także władze niemieckie. A działo się to w chwili, gdy Niemcy z SS, wspierani przez policję ukraińską, dokonywali masowych mordów na Żydach. Wspomniany ks. Łaba został mianowany za zgodą metropolity referentem duszpasterstwa owej formacji, a dwunastu innych księży unickich zostało kapelanami esesmańskimi. Duchowni ci, choć powinni bronić ludzkiego życia, w niczym nie przeciwstawili się swoim „owieczkom”, gdy te wyrzynały w pień bezbronne polskie wioski. Z kolei zachowane zdjęcia Mszy św. polowych, na których krzyż otoczony jest swastykami i znakami SS, szokują do dziś. Błędem było także oddelegowanie jako kapelana do niemniej zbrodniczego batalionu Abwehry „Nachtigall” ks. dr. Iwana Hryniocha, proboszcza katedralnego i duszpasterza akademickiego, znanego ze swych nacjonalistycznych zapędów. Przede wszystkim jednak prawdziwą tragedią było „kapelaństwo” w oddziałach UPA niektórych księży greckokatolickich, którzy nie tylko święcili narzędzia zbrodni i do mordów zachęcali, ale i mordami tymi wręcz kierowali (takie drastyczne przypadki opisuję w publikacjach poświęconych zbrodniom w Korościatynie i Kutach). Za współudział w tych mordach żaden z ukraińskich duchownych nie został przez Szeptyckiego pociągnięty do odpowiedzialności.

Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszyscy księża uniccy ulegali nacjonalistycznemu zaczadzeniu. Byli bowiem tacy, którzy pomagali Polakom i płacili za to wysoką cenę. Przykładem jest ks. Serafin Jarosiewicz, proboszcz unicki z parafii Żabczek. Łucka, który za tę pomoc został wieczorem po nabożeństwie oblany benzyną, zamknięty w cerkwi i spalony żywcem. Wspomnieć trzeba też brata metropolity, o. Klemensa Szeptyckiego, który w swoim greckokatolickim klasztorze ukrywał żydowskie dzieci,w tym Daniela Rotfelda, późniejszego polskiego ministra spraw zagranicznych.

Co do rozpętanego przez UPA ludobójstwa, to postawa metropolity nie była jednoznaczna. Próbował on wprawdzie przeciwstawić się temu, ale jego list pasterski „Nie zabijaj” z założenia nie mógł odnieść żadnego skutku. List ten był bowiem przydługawym wykładem teologicznym, którego wierni, w przeważającej swej większości ludzie niewykształceni, kompletnie nie rozumieli. Co więcej, w liście tym ani razu nie padły słowa o mordowanych Żydach i Polakach. W zamian za to znajdowały się w nim rozdziały np. o samobójcach oraz zabójcach życia poczętego. Z kolei rozdział pt. „Zabójstwo brata współobywatela” nacjonaliści ukraińscy, w tym także niektórzy duchowni, od razu tłumaczyli, że takim bratem, którego nie wolno zabijać, nie jest z pewnością ani Żyd, ani Lach. Morderstwa na tych ostatnich metropolita potępił dopiero w połowie 1944 r., a więc już po wkroczeniu Armii Czerwonej. Popełnił jednak wtedy jeszcze jeden błąd, wysyłając kolejny list hołdowniczy, tym razem do Józefa Stalina, w którym dziękował mu za przyłączenie Lwowa i Kresów Wschodnich do ZSRR. Wiernopoddańczość nic jednak nie dała, bo Sowieci wkrótce rozbili struktury obrządku grecko-katolickiego i uwięzili jego biskupów, wykorzystując jako pretekst opisywaną powyżej kolaborację z niemieckimi nazistami.

Metropolita zmarł w listopadzie 1944 r., w wieku 79 lat. Na pogrzebie, rzecz znamienna, była kompania Armii Czerwonej. Umierając, był świadkiem katastrofy swoich planów politycznych. Najbardziej szokujące jest jednak to, że jego wątpliwa postawa czasie wojny nie przeszkadza obecnym władzom obrządku starać się o… beatyfikację metropolity. Trzeba jednak dodać, że przeciwko wszczęciu procesu beatyfikacyjnego dwukrotnie Szeptyckiego protestował kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski. Protestowały też rodziny pomordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien.

72 rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu – Poznań Pamięta

Grupa Polaków z Piły oraz z Essen przybyła do Poznania 11 lipca, by uczestniczyć w rocznicy ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich z OUN UPA na Polakach. Oto relacja z ich pobytu:

„W 72 rocznicę ludobójstwa dokonanego przez szowinistów Ukraińskich i ich popleczników na mieszkańcach południowych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej dzięki inicjatywie Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Poznaniu odbył się szereg uroczystości oddających hołd pomordowanym naszym Rodakom. 11 lipca 2015 roku w kościele oo.Dominikanów braliśmy udział we Mszy św. w intencji pomordowanych przez bandy UPA. Po przejściu pod tablicę pamiątkową odsłoniętą w 70 rocznicę Ludobójstwa na Wołyniu gdzie złożono kwiaty, odmówiona została wspólna modlitwa w intencji spokoju dusz ofiar.

Po krótkiej rozmowie i wspólnym zdjęciu pamiątkowym z członkami Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich udaliśmy się do miejscowości Czerwonak p. Poznaniem gdzie na posesji Pana Maurycego Kowalskiego pod pomnikiem Gloria Orlikom Kresowych Stanic i tablicy poświęconej Armii Krajowej Ziemi Wileńskiej oddając hołd uhonorowanym zapaliliśmy znicze. W miejscu tym dzień wcześniej odbyły się obchody związane z mijającą rocznicą, gdzie udział brały przedstawiciele władz gminy Czerwonak, Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, stowarzyszenia Huta Pieniacka, delegacji Ochotniczej Straży Pożarnej, Służby Więziennej, członków PIS oraz członków organizacji patriotycznych.”

Dariusz Butyrowski

Rocznica Krwawej Niedzieli 4Rocznica Krwawej Niedzieli 13Rocznica Krwawej Niedzieli 1Rocznica Krwawej Niedzieli 2Rocznica Krwawej Niedzieli 3Rocznica Krwawej Niedzieli 20Rocznica Krwawej Niedzieli 14Rocznica Krwawej Niedzieli 25Rocznica Krwawej Niedzieli 5Rocznica Krwawej Niedzieli 7Rocznica Krwawej Niedzieli 8Rocznica Krwawej Niedzieli 9Rocznica Krwawej Niedzieli 10Rocznica Krwawej Niedzieli 11Rocznica Krwawej Niedzieli 12Rocznica Krwawej Niedzieli 15Rocznica Krwawej Niedzieli 16Rocznica Krwawej Niedzieli 17Rocznica Krwawej Niedzieli 18Rocznica Krwawej Niedzieli 19Rocznica Krwawej Niedzieli 23Rocznica Krwawej Niedzieli 24Rocznica Krwawej Niedzieli 26Rocznica Krwawej Niedzieli 27Rocznica Krwawej Niedzieli 29Rocznica Krwawej Niedzieli 30Rocznica Krwawej Niedzieli 32